Gdy gorący żar leje się z nieba, nic nie gasi tak dobrze pragnienia jak soczysty, dojrzały arbuz. Sklepowe półki od jakiegoś czasu uginają się pod ciężarem tych dorodnych owoców. W Biedronce kilogram arbuzów można nabyć w tym tygodniu w cenie 1,49 zł, w Kauflandzie za kilogram cena wynosi 1,65 zł, a w Lidlu – 1,79 zł.
Owoce sprowadzamy głównie z Włoch, Węgier i Hiszpanii – kierunki te stanowią ¾ całego naszego importu. Niektórzy próbują uprawiać arbuzy samodzielnie – nie wszystkim jednak ta sztuka się udaje. Arbuz, chociaż to 90 procentach zwykła woda, jest wymagający. Bardzo lubi ciepło i słońce.
Jak wybrać w sklepie idealny owoc? Każdy ma swoją metodę. Ta najpopularniejsza to "opukiwanie". Jeśli zastukamy, a arbuz nam odpowie ciszą – to najprawdopodobniej nie jest jeszcze dojrzały. Głęboki, głuchy dźwięk oznacza natomiast, że trafiliśmy na właściwy okaz.
Wybierając arbuza nie warto kierować się jego wielkością i wagą – tu nie obowiązuje zasada, im większy, tym lepszy. Liczy się przede wszystkim aromat – jeśli jest głęboki i intensywny – owoc jest gotowy do zjedzenia.
Będą gorsze plony. Susza już w 7 województwach
Warto również przyjrzeć się skórce owocu – musi lśnić. I żółtej plamie, z której wyrasta łodyga. Jeśli jest blada – słońce nie zrobiło jeszcze swego, owoc jest niedojrzały. Im plama ciemniejsza, bardziej intensywna, tym owoc dłużej miał kontakt z promieniami słonecznymi.
To nie wszystko. Warto rzucić też okiem na łodygę. Jeśli jest uschnięta – to dobry znak. Niektórzy plantatorzy obracają owoc, by przyspieszyć jego dojrzewanie – wówczas ogonek jest zielony i poskręcany. Takiego owocu lepiej unikać.