Środa, tuż przed 10 rano. Wydział paszportowy w Dolnośląskim Urzędzie Wojewódzkim we Wrocławiu jest czynny od niespełna dwóch godzin. Drukuję numerek, żeby ustawić się w kolejce do złożenia wniosku.
Odbieram wydruk, a na nim: A293. To oznacza, że szybsze były 292 osoby, z czego 249 - co widać wokół - nadal czeka. W dwie godziny urzędnicy przyjęli więc 43 wnioski.
A że wydział pracuje do 18 (wyjątkowo, bo w pozostałe dni zamykany jest o 16), to łatwo policzyć, że w takim tempie uda się obsłużyć jeszcze około 200 osób. Dla mnie więc może zabraknąć czasu.
Zresztą system to przewiduje. Nie wydaje numerków powyżej 300, bo z doświadczenia wiadomo, że zazwyczaj nie da się obsłużyć więcej chętnych. O 10 więc kolejka się zamknęła.
Za mną do urządzenia wydającego numerki ustawia się jeszcze kilka osób, ale nie wszyscy zamierzają tyle czekać. Ci bardziej niecierpliwi zostawiają kartki na ławeczkach i wychodzą. Mówią, że przyjdą innym razem. A ich miejsce w kolejce przejmują następni chętni.
Jeśli ktoś nie chce czekać, to może poprosić o smsa, gdy zostanie 20 osób przed nim. Wystarczy wpisać numer telefonu. Jest godzina 12, ja żadnej wiadomości nie dostałem. W internetowym serwisie Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego sprawdzam, że ostatni wywołany numerek to A101. Czyli przede mną jeszcze prawie 200 osób.
Ale i tak mam szczęscie, że w ogóle pobrałem bilet. Zdarzają się takie sytuacje, że numerki kończą się jeszcze przed otwarciem urzędu. Jak to możliwe? Wyjaśniamy w dalszej części tekstu.
Będą nowe paszporty. Mają być bezpieczniejsze
6:15 pod urzędem
Rozmawiam z Marcinem, który po nowy paszport wybrał się przed weekendem majowym. - Kluczem jest to, żeby wcześniej wstać i o 6:15 zameldować się pod zamkniętymi drzwiami urzędu - relacjonuje.
Bramy urzędu otwierają się o 7. - Wtedy zaczyna się wyścig do stanowisk, przy których pobiera się numerki - mówi mój rozmówca. Jak przyznaje, sporo można stracić, gdy w kolejce poprzedza nas obcokrajowiec. Jemu ta procedura zajmuje zwykle nieco dłużej.
Marcin bilet pobrał o 7:02 i był ósmy w kolejce. Ale urzędnicy w pracy pojawiają się dopiero o 9 (w środy o 8). O tej samej porze otwierana jest również kasa, w której trzeba zapłacić za paszport.
Trzeba więc czekać kolejne dwie godziny, tyle że już z numerkiem w ręce. Stąd też biorą się sytuację, że biletów brakuje jeszcze przed otwarciem wydziału. - Ale później już z górki. Panie w urzędzie też są bardzo miłe - mówi Marcin.
Są sposoby
Wśród wnioskujących o paszport we Wrocławiu już pojawiły się sposoby na uniknięcie kolejek. Najprostszy? Pojechać do innego miasta. Tu dominują Opole i Legnica, gdzie sprawę można załatwić nawet w ciągu dwóch godzin.
We wrocławskim urzędzie funkcjonuje też system internetowej rezerwacji wizyty na konkretną godzinę. Ale nie działa tak, jak można by tego oczekiwać.
- Terminy są na miesiąc do przodu, a znalezienie choćby jednej wolnej godziny graniczy z cudem. Wszystko pozajmowane - mówi nam Marcin, który próbował załatwić sprawę internetowo.
Ale bez wizyty w urzędzie się nie obędzie, bo do paszportu trzeba również zostawić odciski palców. A tego w sieci - póki co - zrobić się nie da.
Na koniec jeszcze rzut oka na internetową kolejkę. Godzina 14, a ostatni wywołany numerek to A169. Przede mną jeszcze prawie 123 osoby.
Jest więc szansa, że zostanę dziś przyjęty. A w zasadzie kobieta z dzieckiem, której oddałem swój bilet, gdy wychodziłem z urzędu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl