Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Michał Krawiel
Michał Krawiel
|
aktualizacja

Jarmark w sercu Warmii. Za kilogram sera trzeba zapłacić nawet 180 zł

16
Podziel się:

W Olsztynie trwa Warmiński Jarmark Świąteczny. Wybraliśmy się na olsztyńską starówkę, żeby sprawdzić ceny popularnych produktów i dań, które można tam kupić. Jak wypada Olsztyn na tle Poznania, w którym jarmark trwa już od połowy listopada?

Jarmark w sercu Warmii. Za kilogram sera trzeba zapłacić nawet 180 zł
Stoisko na Warmińskim Jarmarku Świątecznym (money.pl, Michał Krawiel)

W Olsztynie ruszył Warmiński Jarmark Świąteczny, który potrwa do 15 grudnia. Nie jest to największy jarmark w Polsce ani najstarszy, ale na pewno uroczo zlokalizowany, wokół Starego Ratusza, w którym mieści się Wojewódzka Biblioteka Publiczna. Jarmark wystartował w czwartkowe popołudnie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Spacer po jarmarku świątecznym w Olsztynie

Przedpołudnie na olsztyńskim jarmarku

Wybraliśmy się w piątkowe przedpołudnie, żeby w spokoju, bez tłumów, sprawdzić co ciekawego można kupić w Olsztynie w trakcie tego wydarzenia. Tak jak w Gdańsku, Poznaniu czy Warszawie, można nabyć sery, miody, słodycze, bigos, kiełbasę z grilla, ale na olsztyńskiej starówce można kupić też sporo regionalnych mięs, ryb czy warmińskich i mazurskich miodów.

To jak wyglądają ceny na Warmińskim Jarmarku Świątecznym? Za kiełbasę z grilla zapłacimy około 20 zł, chleb ze smalcem kupimy za około 15 zł, a porcję bigosu z chlebem również dostaniemy za około 20 zł. Porcje też nie odbiegają od standardów. Za słoik bigosu musimy zapłacić na jednym ze stoisk 48 zł, a czerwony barszcz w słoiku to wydatek 36 zł. Pierogi kosztują od kilkunastu do ponad 20 zł.

Zdaniem mieszkanek Olsztyna, z którymi rozmawialiśmy, ceny są akceptowalne, choć mogłoby być taniej. Oczywiście wydatki się kumulują w przypadku rodzinnego spaceru, wtedy 20 zł za kiełbasę z grilla dla kilka osób daje w sumie ponad 100 zł, a do tego przecież też trzeba kupić coś ciepłego do picia. Śniegu może nie ma, ale ciepło w Olsztynie również nie jest.

Za wino grzane trzeba zapłacić 18-20 zł. Kawę kupimy za około 10 zł, podobnie herbatę. Czekolada to już wydatek około 18 zł. Do kupienia są także butelkowane mocniejsze trunki. Za wina trzeba zapłacić około 40 zł, a np. śliwowica to już koszt 120 zł za butelkę.

180 zł za kilogram sera w Olsztynie

Oczywiście do kupienia są nie tylko ciepłe potrawy. Do wyboru są sery i wędliny. Za kiełbasy trzeba zapłacić około 50 zł za kg, podobnie za polędwice, szynki i boczek. Kilogram sera koziego kosztuje nawet 150 zł, z mleka krowiego - około 70 zł, a sera owczego - aż 180 zł. Oczywiście są to sery, których nie kupimy w dyskoncie, ale cena nadal robi wrażenie. Jeżeli zdecydujemy się na kupienie bochenka chleba, to wtedy musimy się liczyć z wydatkiem kolejnych 20 zł.

A skoro jesteśmy na Warmii, to można kupić na jarmarku także wędzone ryby:

  • sielawa wędzona – 74 zł/kg,
  • jesiotr wędzony – 94 zł/kg,
  • pstrąg wędzony – 54 zł/kg,
  • okoń wędzony – 84 zł/kg,
  • karp – 46-58 zł/kg.

Do tego w Olsztynie możemy kupić miód, który kosztuje 45 zł za słoik. Na gofry trzeba wydać około 20 zł z dodatkami. Małe churrosy kosztują 20 zł, a duże 28. Za oscypki małe trzeba zapłacić 5 zł, a wędzone rolady kosztują około 25-26 zł.

Ceny w Poznaniu rekordowo wysokie

Jarmark Bożonarodzeniowy w Poznaniu w tym roku działa wyjątkowo długo. Sprzedaż rozpoczęła się 15 listopada i potrwa aż do 6 stycznia. Rekordowe są jednak również ceny. Według informacji podanych przez "Fakt", za średniej wielkości jarmarcznego lizaka trzeba zapłacić około 40 zł, natomiast większy wariant kosztuje już 139 zł. Grzane wino wyceniono na 20 zł, a gorący likier jajeczny, znany jako bombardino, to wydatek rzędu 25 zł.

Wysokie ceny dotyczą także produktów mięsnych. Kilogram kaszanki kosztuje 100 zł, golonka - 189 zł/kg, a szaszłyk wieprzowy aż 199 zł/kg. Dla porównania, w ubiegłym roku szaszłyk na Jarmarku Bożonarodzeniowym w Poznaniu kosztował 169 zł/kg. Za pajdę chleba ze smalcem trzeba zapłacić 35 zł, a pudełko churrosów wyceniono na 50 zł.

Portal naszemiasto.pl informuje, że bombki na poznańskim jarmarku mogą kosztować nawet 100 zł za sztukę, a magnesy są dostępne w cenie około 10 zł.

Michał Krawiel, dziennikarz WP Finansemoney.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(16)
TOP WYRÓŻNIONE (tylko zalogowani)
seka
1 tyg. temu
Te świąteczne bazarki to totalna głupota. Drożyzna i zdzierstwo na porządku dziennym. po jaką cholerę przepłacać na tych jarmarkach, jak można iść do Biedronki i kupić dużo ale to dużo ta niej. Pajda chleba ze smalcem za 15 złotych...? To aj kupię 1 kg słoniny od 8-11 złotych, cebulkę i kiełbaskę. Po przesmażeniu będę miał zawartość na wiele pajd chleba.
Grzegorz S.
1 tyg. temu
Nie rozumiem tego fenomenu.
undefined 000...
1 tyg. temu
ser owczy w grudniu?.przecież wrzesień i pażdziernik to koniec wypasu owiec i owczego mleka.to z czego ten ser jest produkowany ? chyba z mleka krowiego które nazywa się teraz owczym
POZOSTAŁE WYRÓŻNIONE
Angie
1 tyg. temu
Barszcz znanej firmy w kartonie w sklepie kosztuje tylko kilka złotych - jest bardzo smaczny, można go lekko doprawić natomiast zrobienie swojego z buraków jest niezwykle proste.
Mefrif
1 tyg. temu
Świąteczne jarmarki dotarły do Polski bardzo niedawno, a Polacy JESZCZE nie rozumieja na czym one polegają na Zachodzie. Pomijając słynne z jarmarków miasta jak Kolonia, Strasburg, itd., do których przyjeżdżają makabryczne tabuny turystów z całego świata, to CELEM jarmarków jest ATMOSFERA, bycie razem, spotykanie sie, radość. Dlatego każde średnie miasto, miasteczko a nawet wies organizują "jarmark", jednak NIE dla handlu, nie dla zdzierania, ale dla bycia razem. Najczęściej jest tak, ze dzieci, kola gospodyń , lokalni rzemieślnicy, przygotowują SPECJALNE jedzenie. Ustawia sie stoly (czesto w salach) i wieczorem przez weekend, tydzień mieszkańcy sie schodza, by sie cieszyć, pic grzane wino i roooozmawiac. Modziez i gospodynie cos tam tanio sprzedają, troche zarabiaja na wycieczkę, W średnich miastach trwa to miesiąc. Ale NIE jest glownie handlem, lecz swietem. Prawie zawsze jeden wielki plac jest dla dzieci - bajeczny, wszystkie zabawy sa inne niz zwykle, ma byc magia swiat. Dookola stragany z tanim jedzeniem dla rodziców. Oczywiscie, im wieksze miasto, tym wiecej profesjonalistów, ale zawsze jest tanio. Ludzie wychodzac z pracy wstepuja na grzane wino i szybka, tania kolacje z kolegami.
SBB
1 tyg. temu
A ile kosztuje gazeta ,tygodnik albo miesięcznik Kto to kupuje
NAJNOWSZE KOMENTARZE (16)
Sławomir B.
1 tyg. temu
Z czego wynikają tak wysokie ceny???? Miasto powinno narzucić ceny maksymalne na granicy opłacalności. No i wynajmować powierzchnię bezpłatnie.
Mefrif
1 tyg. temu
Świąteczne jarmarki dotarły do Polski bardzo niedawno, a Polacy JESZCZE nie rozumieja na czym one polegają na Zachodzie. Pomijając słynne z jarmarków miasta jak Kolonia, Strasburg, itd., do których przyjeżdżają makabryczne tabuny turystów z całego świata, to CELEM jarmarków jest ATMOSFERA, bycie razem, spotykanie sie, radość. Dlatego każde średnie miasto, miasteczko a nawet wies organizują "jarmark", jednak NIE dla handlu, nie dla zdzierania, ale dla bycia razem. Najczęściej jest tak, ze dzieci, kola gospodyń , lokalni rzemieślnicy, przygotowują SPECJALNE jedzenie. Ustawia sie stoly (czesto w salach) i wieczorem przez weekend, tydzień mieszkańcy sie schodza, by sie cieszyć, pic grzane wino i roooozmawiac. Modziez i gospodynie cos tam tanio sprzedają, troche zarabiaja na wycieczkę, W średnich miastach trwa to miesiąc. Ale NIE jest glownie handlem, lecz swietem. Prawie zawsze jeden wielki plac jest dla dzieci - bajeczny, wszystkie zabawy sa inne niz zwykle, ma byc magia swiat. Dookola stragany z tanim jedzeniem dla rodziców. Oczywiscie, im wieksze miasto, tym wiecej profesjonalistów, ale zawsze jest tanio. Ludzie wychodzac z pracy wstepuja na grzane wino i szybka, tania kolacje z kolegami.
JANmmol
1 tyg. temu
Nie.ogarniam tego bigosu za 48 / słoik i w ogóle tych cen no ale chyba ludzie kupują ,a później narzekają że za Tuska jest drogo
Krzysztof Ż.
1 tyg. temu
W Niemczech czy Austrii jarnarki to święto rodzinne i oferta jedzenia też bardzo tania jak na festiwalu ludowym. Ceny niższe niż w sklepach często. U nas jakiś koszmar . Rozumiem grzańca czy bigos można kupić ale reszta?
Xyz
1 tyg. temu
Ja nigdy nie kupuje jedzenia na jarmarkach bo może być zepsute gdyż nie ma nad tym kontroli sanepidu i nie wiadomo kogo potem ścigać, to samo jeśli dotyczy to handlu obwoźnego produktami spożywczymi, np. wędlinami.