250 zł na pierwsze dziecko, 500 zł na drugie dziecko i 750 zł na każde kolejne dziecko. Tak zdaniem wicepremiera Jarosława Gowina mógłby wyglądać program "500+". Mógłby, bo wicepremier i szef resortu nauki i szkolnictwa wyższego nie planuje wszczynać konfliktu o zmiany w rządzie.
Tym bardziej, że ostatnie zmiany - rozszerzenie programu na pierwsze dziecko w rodzinie i przyznanie 500 zł - już zostały poparte przez rząd, Sejm, Senat i prezydenta. Wejdą w życie od 1 lipca.
Jak tłumaczy w rozmowie z money.pl Jarosław Gowin, wciąż jednak jest zwolennikiem innego kształtu sztandarowego programu prawicy. Zamiast 500 zł na każde dziecko, Gowin wolałby wprowadzić progresję dodatków. Zaczęłoby się właśnie od 250 zł, skończyło na 750 zł.
Rodzina z jednym dzieckiem od 1 lipca będzie dostawać 500 zł. Po zmianach byłoby to 250 zł, czyli o połowę mniej.
Rodzina z dwójką dzieci w tej chwili otrzymuje 500 zł, a od połowy roku będzie otrzymywać 1 tys. zł. W innej wersji programu w portfelu miałaby 750 zł.
Rodzina z trójką dzieci nie odczułaby żadnej zmiany - w sumie w obu układach może liczyć na 1,5 tys. zł.
Więcej za to dostałyby rodziny z czwórką dzieci. Po lipcowym rozszerzeniu programu na pierwsze dziecko rodzice dostaną w sumie 2 tys. zł. Gdyby 500+ było realizowane według planu Jarosława Gowina, dostaliby 2 tys. 250 zł.
Rodzina z piątką dzieci według dzisiejszego układu będzie dostawać 2,5 tys. zł (dziś dostaje 2 tys. zł). W scenariuszu Gowina byłoby to 3 tys. zł, czyli o 500 więcej.
Gdyby propozycja Gowina pojawiła się zamiast pomysłu Jarosława Kaczyńskiego, żadna z rodzin nie rozpatrywałaby jej jako straty. W stosunku do pierwotnej wersji 500+ rodziny i tak by zyskały. Budżet zapłaciłby jednak za tę opcje mniej. Powód? Jest zdecydowanie więcej rodzin z jednym lub dwójką dzieci.
- Jestem zwolennikiem opcji, by program "Rodzina 500+" był bardziej programem prodemograficznym. W ten sposób rodziny dostałyby impuls do posiadania trzeciego, czwartego i kolejnego dziecka - tłumaczy. Jak przyznaje, nie ma jednak rządowych planów, by cokolwiek w programie teraz zmieniać. Nowości Gowin proponować na siłę nie będzie.
Modyfikacje - tak, wielkie programy - nie
Jak tłumaczy w rozmowie z money.pl Jarosław Gowin, rząd PiS cały czas jest gotowy na rozszerzanie sztandarowych programów, o ile sytuacja finansowa państwa na to pozwoli.
Jednocześnie wicepremier zastrzega, że w najbliższych latach miejsca na spektakularne programy i obietnice już w finansach po prostu nie ma i nie będzie. Drobne modyfikacje - tak, kosztowne programy - już nie.
Zamiast tego Jarosław Gowin proponuje skupienie się na gospodarce i impulsach do jej rozwoju. Przewiduje, że żaden kolejny rząd nie będzie już w stanie uruchomić tak dużych programów społecznych.
Jak przyznał szczerze w rozmowie - on nie zaproponowałby tak wiele, jak Jarosław Kaczyński. Przy okazji wprowadzania piątki Kaczyńskiego można było zmodyfikować nowości w 500+. - To koniec transferów socjalnych, na więcej Polski nie stać - dodaje.
Sieci handlowe sfinansują nowe 500+
Jarosław Gowin rozmawiał z money.pl podczas Impact'19 w Krakowie. Wicepremier tłumaczył się z ostatniej propozycji premiera Mateusza Morawieckiego, czyli 500+ dla niepełnosprawnych. Dlaczego niepełnosprawni nie dostali środków wcześniej?
- Każdy rząd zadaje sobie pytanie o priorytety. Dla Zjednoczonej Prawicy priorytetem jest polityka prorodzinna. To nie jest program socjalny, to program prorodzinny, który wspiera wielodzietność - zastrzegał.
Skąd zatem propozycja dla niepełnosprawnych akurat na tydzień przed wyborami?
- Bo akurat na tydzień przed wyborami wygraliśmy spór przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej. To wielki sukces Polski, to wielki sukces dla krajów całego regionu, które konsekwentnie były traktowane przez wielki biznes po macoszemu. Takie kraje jak Polska i Węgry mają prawo bronić się przed niekontrolowanym transferem zysków - zaznacza Gowin.
Przedsiębiorcy i start-upy czyli wiedza oraz kapitał
Wicepremier ma na myśli spór Polski z TSEU o kształt podatku od sieci handlowych. Wygrana otwiera możliwość ponownego wprowadzenia podatku. Ministerstwo Finansów szacowało, że w ciągu roku budżet mógłby zyskać od 3,5 do 4 mld zł. Pieniądze sieci handlowych mają trafić na 500+ dla niepełnosprawnych.
Zdaniem Jarosława Gowina, podatek od sieci handlowych nie spowoduje problemów w handlu i wyższych cen dla Polaków.
- Konkurencja na rynku handlowym jest gigantyczna. Jeżeli ceny niektórych produktów w dużych sieciach handlowych wzrosną, to klienci przejdą do małych i średnich sklepów. To byłoby zresztą z korzyścią dla całego społeczeństwa i gospodarki, bo małe i średnie firmy są w większości w rękach polskich - deklaruje. I podkreśla, że nowy podatek powinien zacząć obowiązywać od 2020 roku.