Zgodnie z ustawą publicznie znana będzie wysokość wynagrodzenia nie tylko prezesa, wiceprezesów, członków zarządu NBP, ale także osób zajmujących stanowiska kierownicze w NBP.
Zobacz: Skrupulatne kontrole w NBP i KNF
Obowiązek ujawnienia zarobków będzie dotyczył dyrektora oddziału okręgowego, dyrektora departamentu lub komórki równorzędnej oraz ich zastępców. Jawność zarobków przewidziano także w przypadku osób zajmujących stanowiska równorzędne pod względem płacowym ze stanowiskiem dyrektora departamentu i jego zastępcy. Informacja taka będzie publikowana do 31 marca każdego roku za poprzedni rok.
Ujawnienie płac członków zarządu i osób zajmujących kierownicze stanowiska w NBP nastąpi także wstecz i to aż do 1995 roku.
Wysokość pensji prezesa i wiceprezesa mają być ustalane na tej samej podstawie, jak w przypadku kierowniczych stanowisk w państwie. Wynagrodzenia pozostałych pracowników NBP będzie ustalał zarząd banku na drodze uchwały, ale będą miały górną granicę. Nie mogą przekroczyć 0,6-krotności pełnego wynagrodzenia prezesa NBP.
Ustawę poparli zarówno posłowie formacji rządzącej, jak i zdecydowana większość posłów opozycji, choć ich wszystkie poprawki zostały odrzucone. Za uchwaleniem ustawy w Sejmie zagłosowało 352 posłów, przeciw było jedynie 18.
Tak szerokie poparcie ustawy spowodowało, że senator Grzegorz Bierecki, który początkowo zgłosił w Senacie trzy poprawki merytoryczne, wkrótce postanowił je wycofać. - Poprawki wycofuję, aby dać szansę Sejmowi i wszystkim klubom, które tę ustawę popierały, dać szansę wzięcia pełnej odpowiedzialności za tę ustawę - powiedział.
Pan prezes Adam Glapiński jest bardzo wrażliwy
Podczas debaty w Senacie na temat ustawy ujawniającej płace w NBP i wprowadzającej limit zarobków osób na stanowiskach kierowniczych w banku centralnym doszło do dość burzliwej wymiany zdań pomiędzy senatorami PiS i opozycji.
- Ta ustawa nie byłaby potrzebna, gdyby pan prezes NBP zachował się tak, jak standardy europejskie i światowe nakazują - mówił senator Władysław Komarnicki z PO. - Myślę, że większość na tej sali uzna, że zarobki pań asystentek prezesa Glapińskiego nie wymagają ścisłej ochrony informacyjnej - stwierdził
Na te słowa zareagował Grzegorz Bierecki. - Mówimy o paniach zatrudnionych na stanowiskach dyrektorów - podkreślił. - To duże nadużycie i zupełnie nieuczciwa kampania medialna, której celem było zniesławienie tych osób - stwierdził po chwili.
- Pan prezes Adam Glapiński jest bardzo wrażliwy, bardzo czuły na punkcie niezależności Narodowego Banku Polskiego. I poniekąd słusznie - powiedział senator Marek Borowski. - Tyle tylko że tu nie wystarczy wyrażać taką chęć i strofować wszystkich, którzy jego zdaniem naruszają tę niezależność, ale trzeba również w taki sposób postępować, aby ta opinia o niezależności NBP była umacniana, a nie osłabiana.
Borowski wskazał na dwa wydarzenia, które jego zdaniem podważyły wiarygodność NBP. Wymienił "słynne spotkanie z panem Chrzanowskim i panem Czarneckim" oraz doniesienia o zarobkach Martyny Wojciechowskiej, dyrektor departamentu komunikacji.
- Notabene działalność tej pani dyrektor w zakresie komunikacji była żadna - ocenił. - Ta kwota, która tam się przewijała, wynosząca w okolicach 60 tysięcy oczywiście wzbudziła słuszne oburzenie opinii publicznej. No i teraz efektem tego jest ustawa - powiedział Borowski.
Bank centralny jest pośmiewiskiem
O odrzucenie ustawy w całości apelowała podczas debaty w Senacie wiceprezes NBP Anna Trzecińska. Mówiła, że będzie oznaczać ingerencję w niezależność finansową NBP, która uniemożliwi wykonywanie mandatu banku.
- Zaufanie do banku centralnego to jest zaufanie do polskiej waluty, do złotego. To jest największa wartość jaką do tej pory bank centralny wypracował - przekonywała. Odsyłała także do krytycznej opinii Europejskiego Banku Centralnego na temat ustawy.
- W tej chwili bank centralny jest pośmiewiskiem - stwierdziła w pewnym momencie Trzecińska. - Koledzy z innych banków pytają nas "co się u was dzieje?" - dodała.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl