Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Marcin Walków
Marcin Walków
|
aktualizacja

Jazda "elektrykiem" się nie opłaca? Rząd pokazał dane

Materiał powstał w ramach ekologicznej akcji WP naturalnie.
606
Podziel się:

Aut elektrycznych na ulicach przybywa. Tesle tanieją, pojawiają się auta z drugiej ręki. Ten, kto skusi się na elektromobilność, licząc na oszczędności, może się jednak przeliczyć. Pokazuje to najnowszy rządowy raport. Jazda autem elektrycznym może być tańsza - i to wyraźnie, ale pod pewnymi warunkami.

Jazda "elektrykiem" się nie opłaca? Rząd pokazał dane
Ministerstwo Przemysłu porównało koszt przejechania 100 km na benzynie, LPG i prądzie (East News, Ministerstwo Przemysłu, Arkadiusz Ziolek)

Przejechanie 100 km samochodem napędzanym olejem napędowym kosztuje średnio 30,41 zł. Taki sam dystans pokonany autem elektrycznym to wydatek 42,22 zł. Takie liczby wyłaniają się z cyklicznego rządowego opracowania, które przygotowuje Ministerstwo Przemysłu. Wynika z niego, że w II kwartale najtańsze były samochody napędzane LPG - w ich przypadku koszt pokonania 100 km to 22,12 zł.

Raport ten okazał się wodą na młyn dla sceptyków elektromobilności i wywołał do tablicy jej entuzjastów. Jednak również z innych analiz wynika, że jazda samochodem na prąd może być ekonomicznie korzystniejsza tylko pod pewnymi warunkami.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Samochody elektryczne jeżdżą na węgiel? "To jest nietrafiony argument"

Ładowanie auta elektrycznego. Ile to kosztuje?

Wróćmy do raportu Ministerstwa Przemysłu za II kwartał. Przyjęto w nim następujące założenia:

  • samochody osobowe o mocy silnika 100-150 KM oraz elektryczne (BEV_ o mocy 170-250 KM z najpopularniejszych segmentów: C oraz średnich SUV-ów i crossoverów,
  • dla instalacji LPG: najbardziej popularne wg CEPiK modele o mocy 100-150 KM zarejestrowane w 2023 r.
  • ceny energii elektrycznej z ogólnodostępnych stacji ładowania.

Zgodnie z tym zestawieniem, statystyczny samochód napędzany benzyną Pb95 przejedzie 100 km za 36,37 zł. W przypadku średniego SUV-a lub crossovera będzie o niewiele ponad 10 zł drożej. Dla oleju napędowego (diesla) różnica to nieco ponad 7 zł. Najmniej korzystnie wypadają wciąż rzadko widywane samochody na wodór. Średni SUV i crossover na ten rodzaj paliwa pokona 100 km przeciętnie za 69 zł.

Jazda "elektrykiem" może być tańsza. Ale są warunki

Podobną analizę przeprowadził serwis wysokienapiecie.pl, uwzględniając ceny paliw i energii z 6 kwietnia. W tej metodologii uwzględniono zarówno amortyzację instalacji fotowoltaicznej, nocną taryfę w domu, jak i szybsze oraz wolniejsze publiczne stacje ładowania.

Z naszej analizy wynika, że jazda samochodem elektrycznym jest nieporównywalnie tańsza niż autem z napędem konwencjonalnym, gdy ładujemy go w domu, wykorzystując własną instalację fotowoltaiczną lub tańszą taryfę nocną - mówi money.pl Bartłomiej Derski z wysokienapiecie.pl.

Ładowanie auta elektrycznego z własnej instalacji fotowoltaicznej to koszt około 5 zł za każde 100 km. W przypadku pobierania energii z sieci, ale korzystając z tańszej taryfy nocnej, będzie to 15 zł za 100 km.

To zauważalna różnica w porównaniu z 40 zł za 100 km samochodem na olej napędowy i 46 zł dla auta tankowanego benzyną Pb95.

Samochody elektryczne coraz bardziej dostępne

Na koniec czerwca po polskich drogach jeździło 57 tys. 172 samochodów z napędem hybrydowym plug-in (PHEV) i 62 tys. 125 samochodów z napędem elektrycznym. "Licznik elektromobilności" prowadzony przez Polskie Stowarzyszenie Nowej Mobilności i Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego pokazuje, że to wciąż niewielki ułamek krajowego parku motoryzacyjnego, choć liczba aut na prąd stale rośnie.

Ponadto, od 2035 r. w Unii Europejskiej miałby obowiązywać tzw. zakaz sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi. Planowane regulacje miałyby sprawić, że producentom przestanie się opłacać wprowadzanie do sprzedaży aut na benzynę i olej napędowy, w praktyce do salonów trafiłoby już tylko 100 proc. samochodów elektrycznych. W ten sposób UE chce radykalnie ograniczyć emisje CO2 z transportu samochodowego.

Już dziś wejście w posiadanie (lub użytkowanie) samochodu elektrycznego jest coraz prostsze. Nie tylko dlatego, że w abonamencie miesięczna rata potrafi być równa lub niższa od tej za porównywalne auto spalinowe. Cenę zakupu można obniżyć dopłatami z programu "Mój Elektryk" albo decydując się na samochód elektryczny z rynku wtórnego. Do tych ostatnich rząd również zamierza dopłacać.

"Elektryk" w bloku. Trudniej, aby było taniej

Schody zaczynają się wtedy, gdy nie mieszkamy w domu z fotowoltaiką albo w bloku z własnym miejscem postojowym i gniazdkiem. Wówczas posiadacz samochodu elektrycznego zdany jest na możliwość ładowania w miejscu pracy albo na korzystanie z sieci publicznych ładowarek.

"Licznik elektromobilności" podaje, że takich publicznie dostępnych punktów ładowania (czyli wtyczek) w Polsce jest 7255. Szybkich i ultraszybkich ładowarek prądem stałym (DC) jest 2101, a wolniejszych ładowarek prądem przemiennym (AC) jest 5154.

Jak pisaliśmy w money.pl, dostępność publicznej infrastruktury ładowania zwiększa się. W porównaniu z minionymi latami wpływa to na wzrost komfortu korzystania z aut elektrycznych w trasie.

Ministerstwo Przemysłu wyliczyło, że ten, kto korzysta ze stacji DC, zapłaci średnio około 45 zł za pokonanie 100 km samochodem elektrycznym. Wolniejsza publiczna ładowarka (AC) to wydatek około 34 zł za 100 km. Również z analizy serwisu wysokienapiecie.pl, wynika, że w przypadku ładowania na stacji DC w porównaniu z autem benzynowym o oszczędności nie ma mowy - koszty jazdy są niemal identyczne.

Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(606)
WYRÓŻNIONE
Ano...
3 miesiące temu
Czy wiecie ile samochodów tankuje paliwo na typowej stacji przy ruchliwej drodze? Średnio co pół minuty odchodzi ktoś od kasy! Ładowanie elektryka z zalogowaniem itd. to godzina. Czyli gdyby wszystkie samochody były na prąd aby utrzymać płynność musiałoby być 120 stanowisk ładowania o mocy 50 kW. 120 * 50kW = 6 MW!!! mocy . To jest osobna linia wysokiego napięcia do każdej stacji. W tej chwili jest 8 000 stacji paliw w Polsce!!! ( ktoś to przemnoży i porówna z mocą wszystkich elektrowni w Polsce!!!), niestety poza tym samochody elektryczne muszą korzystać ze stacji 3 razy częściej niż spalinowe!
Mam fotowolta...
3 miesiące temu
I nadwyżkę wytwarzanego pradu w stosunku do konsumpcji (netmetering).To dla mnie elektryk się opłaca. Jakbym miał zakładać teraz (netbilling) fotowoltaike tylko pod samochód to bym się mocno zastanowił, szczególnie jeśli ładowanie nocą.
Zmech
3 miesiące temu
Sprzedaż elektryków oparta jest na dotacjach. Tam gdzie je zlikwidowano sprzedaż padła np. Norwegia. Poza tym zob. zimą na autostradzie melex za 300k pędzi 100 km/h, bo prądu braknie. To jest najlepsza reklamówka tych ideologicznych zabawek.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (606)
Chryzant
2 miesiące temu
Elektryki /5/ którymi jeżdziłem paliły prawie wszystkie 25 kWh/100 km przy temp ok 7-8C. Prad w trasie to min 3 PLN/ 1 kWh. A więc koszt przejechania 100 km to min 75 PLN lub inaczej to tak jakby samochod palił ok11-12 l/100km
dsfgsdf
3 miesiące temu
Jak kupię spalinowego z opłaconym paliwem na 500 tys km to będę jeździł za 0 zł/100km... tyle są warte porównania spalinowych do elektryków ładowanych z własnych paneli.
Mjg
3 miesiące temu
Tak samo mogę napisać, że jeśli mam swoją rafinerię to jeżdżę spalinowym za darmo. Róbcie jak lobby chce, tylko żeby później nie było płaczu, że auto finansowo jest nie do udźwignięcia.
Jerzy51
3 miesiące temu
Ale odkrycie. Normalnie myślący wiedzą to od początku. O serwisie i utylizacji nie wspomnę
Boby Kennedy
3 miesiące temu
Podajcie statystyki wypadków drogowych z elektrykami. Podejrzewam że ta bezgłośna jazda i szybko start spowodowała wielu rozjechanych piechurów. Nie słychać silnika więc ludzie wchodzą pod koła. Dla lobby elektryków to nie stanowi problemu. Grunt że Bruksela poklepie po plecach że jest słuszna linia . Totalne problemy z prądem w całej UE i jednocześnie oligarchowie z Brukseli nakazują przestawić cały transport na silniki elektryczne. O co chodzi? O kasę jak zawsze.
...
Następna strona