Gapowicze stanowią około 18 proc. pasażerów transportu publicznego, a grono to stale się powiększa. Według danych Krajowego Rejestru Długów, łączne zadłużenie osób przyłapanych na jeździe na gapę to 399 mln zł. Ponad połowa gapowiczów przyznaje, że robi to dlatego, że opłaty za przejazdy są za wysokie.
Jazda bez biletu to popularne zachowanie wśród pasażerów pomiędzy 26. a 35. rokiem życia. Najczęściej są to osoby bez wyższego wykształcenia, bezrobotne lub zatrudnione na umowę o dzieło czy zlecenie, podano również.
"Na początku lutego liczba biletowych dłużników wzrosła do 311 tys. To o ponad 24 tys. osób więcej niż rok wcześniej. Całkowite zadłużenie wynosi blisko 399 mln zł, przy czym największą kwotę do spłacenia mają województwa śląskie (115 mln zł) i wielkopolskie (113 mln zł)" - czytamy w komunikacie KRD.
W tych regionach jest też najwyższa średnia wysokość zadłużenia przypadająca na jednego gapowicza, wynosi kolejno 1 643,96 zł (śląskie) i 2 247,53 zł (wielkopolskie). Na kolejnych miejscach znajdują się pasażerowie z województwa łódzkiego: 1 185,19 zł i kujawsko-pomorskiego: 1 014,91 zł. Średnia wysokość mandatowych zadłużeń przypadająca na jednego gapowicza w innych częściach Polski nie przekracza tysiąca złotych.
*Czytaj także: Diesel dużo droższy od benzyny. Kto za to odpowiada? *
Prym w liczbie niezapłaconych mandatów za przejazdy komunikacją miejską oraz kolejami wiodą, niezmiennie od kilku lat, mężczyźni. Stanowią oni 66 proc. gapowiczów. Jak wynika z danych KRD, kobiety dużo rzadziej decydują się na podjęcie ryzyka związanego z przejazdem bez ważnego biletu (ok. 34 proc.). Również wartość najwyższego zadłużenia w ich grupie jest ponad 4 razy niższa niż u płci przeciwnej i wynosi obecnie 70 452,69 zł. Część gapowiczów reguluje należności za otrzymane mandaty, ale istnieje też spora grupa osób, które zwlekają ze spłatą zobowiązania lub w ogóle go nie płacą. Taka tendencja utrzymuje się od kilku lat, co potwierdzają badania zlecane przez Krajowy Rejestr Długów BIG.
Oszczędność albo łut szczęścia
W świadomości osób korzystających z usług transportu pasażerskiego jazda bez biletu jest sposobem na oszczędzanie pieniędzy. Taką filozofię przyjmuje jedna trzecia gapowiczów. Inni deklarują, że lubią liczyć na łut szczęścia pozwalający na uniknięcie kontroli (36 proc.).
Czytaj również: Budowa na zakopiance stanęła. Problem z podwykonawcą Astaldi
Ponad połowa badanych broni się, że opłaty za przejazdy są za wysokie. - Ci, którzy kupują bilety, powołują się w pewnym stopniu na swoją uczciwość (41 proc.), chociaż zdecydowana większość, bo aż trzy czwarte pasażerów, przyznaje, że kluczowy jest strach przed kontrolerem - twierdzi prezes KRD Adam Łącki.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl