Kobalt stał się obecnie jednym z najważniejszych, obok miedzi, niklu, manganu i litu, metali służących do produkcji akumulatorów. Międzynarodowa Agencja Energii szacuje, że do produkcji jednego samochodu elektrycznego potrzeba ok. 13,3 kg tego surowca.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tak się składa, że za 70 proc. dostaw kobaltu odpowiada jedno państwo. To Demokratyczna Republika Konga. Sęk w tym, że duża część handlu i wydobycia odbywa się w szarej strefie. Na kobalcie próbują zarabiać całe rodziny i grupy pracowników. Często bez użycia ciężkiego sprzętu, wykopując surowiec z ziemi gołymi rękoma.
W taki nieformalny sposób może być wydobywana nawet jedna trzecia kobaltu w DRK. Tzw. rzemieślnicze kopalnie zatrudniają co dziesiątego pracownika w kraju. Praca w nich jest jednak niebezpieczna, w prowizorycznie zbudowanych tunelach często dochodzi do wypadków, także śmiertelnych.
Rząd chce sprzedawać kobalt na własną rękę
Metal pochodzący z kopalni rzemieślniczych jest sprzedawany pośrednikom. Rząd DRK chciałby mieć jednak kontrolę nad tym, ile surowca jest wywożone z kraju. W ten sposób narodził się pomysł na powołaniu państwowej spółki, która zastąpi prywatne podmioty, będzie skupować kobalt od drobnych górników i sprzedawać go za granicę.
Ostatecznie to zadanie trafio do już istniejącej firmy górniczej Gecamines. Agencja Bloomberg pisze, że DRK przymierza się do otwarcia pierwszych punktów skupu.
Władze Demokratycznej Republiki Konga liczą, że dzięki temu uda im się skuteczniej kontrolować i opodatkować handel kobaltem. Wcześniej o zatajanie prawdziwych danych dot. produkcji i eksportu tego metalu oskarżane były chińskie firmy, które kontrolują dużą część rynku w DRK. Pojawiały się nawet głosy nawołujące do wyrzucenia koncernów z Państwa Środka z kraju.
O większą przejrzystość w handlu kobaltem apelowały też międzynarodowe instytucje. Genewskie Centrum Biznesu i Praw Człowieka wskazywało, że firmy, które kupują kobalt, nie są jednak w stanie odróżnić metalu wydobywanego przez duże kopalnie na skalę przemysłową i tego, który na rynek dostarczają drobni rzemieślnicy. Eksperci Centrum dodawali zresztą, że bez udziału kopalni rzemieślniczych nabywcy nie będą w stanie zaspokoić popytu na kobalt, który do 2030 r. ma wzrosnąć czterokrotnie.