W poniedziałkowy wieczór w Dzienniku Ustaw opublikowana została nowela rozporządzenia dotycząca gastronomii. Przedłuża ona obecny stan, w którym lokale mogą wyłącznie wydawać posiłki lub działać na wynos, na czas nieokreślony.
Jednak jak informuje "Rzeczpospolita", Polacy nie bombardują barów telefonami. A dla restauracji działalność wyłącznie na wynos to spadki obrotów na poziomie 80-90 proc.
- Nie zaobserwowaliśmy w ostatnich dniach odbiegającej od normy liczby zamówień. Natomiast liczba zgłoszeń restauracji w październiku znacznie przewyższa liczbę z tego miesiąca z lat poprzednich - mówi dziennikowi Anna Bielecka, rzecznik Pyszne.pl.
Przedstawiciele sieci gastronomicznych przyznają, że również nie są w stanie odrobić strat z powodu zamknięcia działalności stacjonarnych. Anna Borys-Karwacka, dyrektor ds. relacji korporacyjnych McDonald's Polska, informuje dziennik, że w przypadku tej sieci w najtrudniejszej sytuacji są licencjobiorcy, którzy nie posiadają opcji drive thru oraz dostawy.
- Maksymalny spadek sprzedaży, jaki zanotowaliśmy w czasie lockdownu, wyniósł 70 proc. To poziom, którego nie jesteśmy w stanie odrobić, działając w ograniczony sposób, bez otwartych sal jadalnych - wyjaśnia Borys-Karwacka.
Branża gastronomiczna potrzebuje rządowego wsparcia. Inaczej nie przetrwa. Wsparcie takie gastronomia otrzymuje np. w Wielkiej Brytanii czy we Francji. Jak czytamy w dzienniku, część państw - np. Włochy czy Hiszpania - nie zdecydowały się na pełne "zamrożenie" tego sektora. W tych krajach skrócono wyłącznie godziny otwarcia restauracji.