W kilku miejscach w Warszawie pojawiły się billboardy z napisem "Jedziesz do Lidla? Szkoda zdrowia #zostanwdomu". I tyle. Kto jest ich autorem i jaki jest cel tej informacji – to z nich nie wynika.
Od razu pojawiły się domysły, że za akcją stoi sam Lidl, który za pomocą kontrowersji chciał przykuć uwagę i sprawić, by media o nim pisały. A może to pierwszy z serii billboardów, który zachęcić ma do nowego e-sklepu sieci? Sam Lidl przez dwa pierwsze dni nie ustosunkował się do tej kwestii i na pytania dziennikarzy odpowiadał jedynie, że to "nieuczciwa konkurencja".
Dwa dni po tym, jak billboardy pojawiły się na kilku nośnikach zewnętrznych – i zdążyły z nich zniknąć – do akcji przyznał się należący do Tower Investments sklep internetowy Deli2.pl.
W rozmowie z serwisem "Wiadomości Handlowe" prezes Tower Investments Bartosz Kazimierczuk przyznał, że kampania nie jest wymierzona w Lidla i spółka jest zaskoczona reakcją Lidla, który mówi o "nieuczciwej konkurencji". Kaźmierczak przekonuje, że inspiracją dla tej kampanii był sam Lidl, który od początku pandemii bardzo silnie akcentuje kwestie zdrowia i bezpieczeństwa w czasie zakupów.
- Spodziewałem się więc, że raczej poprze naszą akcję – przekonuje Kazimierczuk. Na uwagę dziennikarza "WH", że trudno oczekiwać aprobaty Lidla na hasło "Jedziesz do Lidla? Szkoda zdrowia", odpowiedział swoim pytaniem: co jest nieuczciwego w namawianiu ludzi do pozostania w domu, kiedy wokół szaleje pandemia?
Powracającym co kilka zdań hasłem przewodnim całej rozmowy jest zdziwienie prezesa Tower Inverstments, że Lidlowi nie spodobało się wezwanie do pozostania w domu. Przekonuje, że swoją akcją chciał przywrócić temat bezpiecznych zakupów do debaty publicznej i wcale nie miał zamiaru wypromować swojego sklepu internetowego za pomocą kontrowersyjnego przywołania handlowego giganta. Co więcej, prezes Kaźmierczak wyraził nadzieję, że Lidl zrealizuje swoje zapowiedzi i złoży przeciwko Tower Investments powództwo.
Kazimierczuk: "W biznesie nie ma sentymentów"
Tower Investments jest nie tylko właścicielem sklepu internetowego, lecz także zarządcą sieci parków handlowych Shopin. Prezes zapewnił, że nie ma żadnego konfliktu interesów, gdyż Lidl nie wynajmuje powierzchni od Shopin. A jeśli kiedyś okaże się, że niemiecka sieć wyrazi zainteresowanie najmem, to prezes uważa, że akcja billboardowa, która zaplanowana została na tydzień, a zakończyła się po dwóch dniach (billboardy są usuwane) nie będzie miała wpływu na zawarcie umowy.
- W biznesie nie ma sentymentów. Jeżeli będziemy dysponować ciekawymi lokalizacjami, które akurat dla Lidla będą interesujące, to kto wie. Kwestia obrażania się to podejście emocjonalne, a my mówimy tutaj wyłącznie o biznesie – mówi Kazimierczuk.
Już po publikacji tekstu oświadczenie w sprawie banerów wysłał do redakcji money.pl Lidl.
"Dla Lidl Polska zgodność prowadzanych działań z obowiązującymi przepisami prawa jest oczywista oraz tak istotna, iż uwzględniona została w strategii społecznej odpowiedzialności biznesu na lata 2020-2025 jako ważny, osobny punkt" - czytamy w piśmie.
"Z szacunku do naszych klientów, dostawców oraz blisko 24 000 pracowników, którzy każdego dnia tworzą markę Lidl Polska nie komentujemy działań podmiotów, które wykorzystują nieuczciwą konkurencję dla osiągnięcia własnych celów. Polskie prawo chroni przedsiębiorców w takich sytuacjach – podejmujemy adekwatne kroki, które przewidują przepisy" - dodano.