Parlament Europejski ma wezwać do wprowadzenia ogólnounijnych, ale częściowych ograniczeń importu rosyjskiej ropy i gazu, Bruksela domaga się jeszcze surowszych sankcji mających na celu "strategiczne osłabienie" rosyjskiej gospodarki i zdolności do prowadzenia wojny - pisze Guardian.
Unia chce ograniczyć rozgrywanie najważniejszych kart w ręku Putina
Głosowanie w tej sprawie nastąpi po wystąpieniu do eurodeputowanych prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, który ma przemawiać do zgromadzenia w Brukseli za pośrednictwem łącza wideo.
Posłowie opowiadają się za ostrzejszymi sankcjami w odpowiedzi na rosyjskie ataki na obszary cywilne i infrastrukturę. Nie nawołują do zupełnego zakazu, a ograniczenia dostaw oraz utrudnień logistycznych w przepływie statków oraz przelotach samolotów.
PE ma w rezolucji takżepotępić "nielegalną, niesprowokowaną i nieuzasadnioną agresję wojskową Federacji Rosyjskiej na Ukrainę i jej inwazję, a także udział Białorusi w tej agresji na Ukrainę". Wezwie też Federację Rosyjską do natychmiastowego zakończenia wszelkiej działalności wojskowej na Ukrainie, bezwarunkowego wycofania wszystkich sił zbrojnych i paramilitarnych oraz sprzętu wojskowego z całego terytorium Ukrainy oraz do pełnego poszanowania integralności terytorialnej, suwerenności i niezależności Ukrainy w jej granicach uznanych przez społeczność międzynarodową.
Specjalne środki w obliczu wojnę
W poniedziałek w Brukseli szef unijnej dyplomacji Josep Borrell mówił, że UE musi tak szybko jak, to tylko możliwe zmniejszyć zależność od rosyjskiej ropy i gazu.
- Płacimy bardzo wysokie rachunki na konto Putina, zaś te pieniądze są wykorzystywane następnie do finansowania agresji zbrojnej - przekonywał.
Borrell podkreślił, że w Ukrainie trwa wojna i "wojna nie będzie czekać na procedury demokratyczne". "Nasza odpowiedź oraz nasze poradzenie sobie z problemami instytucjonalnymi jest bardzo dobre, pokazujemy, że nastała nowa era w naszych stosunkach z Rosją" - powiedział szef unijnej dyplomacji.