Jak poinformowano, RPP zdecydowała o podwyżce wszystkich stóp procentowych NBP o 50 pkt. bazowych. Decyzja wchodzi w życie od 9 lutego.
Zgodnie z wtorkową decyzją RPP:
- stopa referencyjna wzrosła do 2,75 proc.,
- stopa lombardowa do 3,25 proc.,
- stopa depozytowa do 2,25 proc.,
- stopa redyskonta weksli do 2,80 proc.,
- stopa dyskontowa do 2,85 proc.
Stopy procentowe w górę. RPP zdecydowała
Po decyzji Rady, NBP wydaje oficjalny komunikat, w którym tłumaczy swoją decyzję. W najnowszym dokumencie czytamy, że w Polsce trwa ożywienie gospodarcze i nadal "poprawia się też sytuacja na rynku pracy, co znajduje odzwierciedlenie w spadku bezrobocia i rosnącym zatrudnieniu oraz wyraźnym wzroście przeciętnych wynagrodzeń".
Rada w najbliższych kwartałach oczekuje utrzymania się korzystnej sytuacji gospodarczej, choć czynnikiem niepewności jest m.in. wpływ pandemii na globalną i krajową koniunkturę, a także oddziaływanie ograniczeń podażowych oraz wysokich cen surowców energetycznych na gospodarkę.
Bank tłumaczy też powody wysokiej inflacji w kraju. Jego zdaniem do wzrostu cen w 2021 r. "istotnie" przyczynił się wzrost światowych cen surowców, w tym energetycznych i rolnych, rekordowy wzrost cen uprawnień do emisji dwutlenku węgla, rosnące ceny towarów, których podaż jest ograniczana przez globalne zaburzenia pandemiczne, a także dokonane w 2021 r. podwyżki cen energii elektrycznej i gazu ziemnego.
W kierunku wzrostu inflacji oddziałuje także trwające ożywienie gospodarcze, w tym wzrost popytu stymulowany wzrostem dochodów gospodarstw domowych. Czynniki te wraz ze wzrostem regulowanych taryf na energię elektryczną, gaz ziemny i energię cieplną będą wpływały na utrzymanie się inflacji na podwyższonym poziomie również w 2022 r. Natomiast ograniczająco na inflację wpłynie obniżenie części stawek podatkowych w ramach tzw. Tarczy Antyinflacyjnej.
Inflacja może utrzymać się dłużej
Bank przestrzega jednocześnie, że inflacja może przez dłuższy czas utrzymywać się powyżej celu 2,5 proc. "Jednocześnie jednak, wobec kontynuacji ożywienia krajowej aktywności gospodarczej oraz oczekiwanego utrzymywania się korzystnej sytuacji na rynku pracy, a także prawdopodobnie dłuższego oddziaływania zewnętrznych szoków na dynamikę cen, utrzymuje się ryzyko kształtowania się inflacji powyżej celu inflacyjnego NBP w horyzoncie oddziaływania polityki pieniężnej. Aby ograniczyć to ryzyko, a więc dążąc do obniżenia inflacji do celu NBP w średnim okresie, Rada postanowiła ponownie podwyższyć stopy procentowe NBP" - czytamy w komunikacie RPP.
Jak wskazuje bank centralny, decyzje Rady w kolejnych miesiącach będą "nadal nakierowane na obniżenie inflacji do poziomu zgodnego z celem inflacyjnym NBP w średnim okresie, przy uwzględnieniu kształtowania się sytuacji koniunkturalnej, tak aby zapewnić średniookresową stabilność cen, a jednocześnie wspierać zrównoważony wzrost gospodarczy po globalnym szoku pandemicznym".
Dodaje przy tym, że podwyżki stóp dobrze, aby wspierał umacniający się złoty. To jest nowy element w komunikacie spójny ze słowami prof. Glapińskiego.
Zmiana retoryki RPP
Przed publikacją danych ekonomiści ING Banku Śląskiego pisali, że lutowa podwyżka była niemal przesądzona. Odzwierciedlać ona ma zmianę w retoryce RPP, szczególnie prof. Adama Glapińskiego. Prezes NBP stwierdził niedawno, że stopy w Polsce osiągną poziom wyższy niż wyceniany przez rynek (wówczas około 4 proc.). W styczniu mówił natomiast, że stopy powinny wzrosnąć do 3 proc., maksymalnie 4 proc., o ile perspektywy gospodarcze poprawią się.
"W naszej ocenie zmiana retoryki prezesa NBP wynika ze wzrostu obaw przed narastaniem spirali płacowo-cenowej, szczególnie w kontekście bardzo mocnych danych za IV kw. 2021 r." - przekonywali specjaliści banku.
Ostrzejsza retoryka będzie nastawiona na umocnienie złotego, który jest kluczowym narzędziem w arsenale rodzimego banku centralnego. Dzięki temu Rada w najszybszy sposób będzie mogła obniżyć presję cenową.
"Przełożenie wyższych stóp procentowych na ceny na ogół trwa kilka kwartałów" - wyjaśniali.
To nie koniec podwyżek
Ekonomiści są również zgodni co do jednego - to nie koniec podwyżek stóp procentowych w Polsce. "Stopa referencyjna powinna sięgnąć nawet 4 proc. w połowie roku (najpóźniej w lipcu) – ryzyka dla tej prognozy układają się w świetle dotychczasowej retoryki RPP asymetrycznie (w kierunku wyższych stóp procentowych)" - komentują na gorąco specjaliści Pekao.
Z kolei jak zauważa Jakub Rybacki, ekonomista Polskiego Instytutu Ekonomicznego, kontynuacja podwyżek stóp procentowych związana jest z szerokim rozlaniem się inflacji. Według niego inflacja bazowa wzrosła w grudniu 5,3 proc., a w najbliższych miesiącach najprawdopodobniej osiągnie 6 proc..
"Dodatkowo historycznie najwyższy odsetek przedsiębiorstw przemysłowych raportuje zamiar podwyższania cen. Takie warunki zwiększają ryzyko utrwalenia się wysokiej inflacji. Jedynym optymistycznym sygnałem jest potencjalny spadek presji kosztowej – dane z Chin wskazują na niższy wzrost kosztów produkcji oraz frachtu. Skutki tych wydarzeń prawdopodobnie odczujemy jednak z półrocznym opóźnieniem" - argumentuje ekonomista.
Niestety, Rybacki przestrzega również, że za spowolnieniem tempa podwyżek stóp procentowych przemawia ryzyko słabszego wzrostu gospodarczego oraz obawy o pogorszenie stanu portfela kredytowego.
"Dotychczasowe działania NBP szybko przekładają się na wzrost oprocentowania kredytów hipotecznych – na koniec roku średnie oprocentowanie hipoteki wzrosło z 3,8 do 4,8 proc.. W przypadku nowych umów wzrost oprocentowania był silniejszy - z 3,4 do 5 proc.. Przy obecnym poziomie stóp około 60 proc. klientów zapłaci najwyższą wysokość raty w swojej dotychczasowej historii" - wylicza ekspert PIE.