Ekspert w rozmowie z "Rz" zaznacza, że wysoka inflacja już wpłynęła na zachowania polskich konsumentów. - Produkty z górnej półki są zastępowane tymi ze średniej, te ze średniej – markami własnymi albo tańszymi odpowiednikami. Dla handlu jest kluczowe, że wiele z zakupów, zwłaszcza inwestycyjnych, zaczyna być odkładanych w czasie. Widać to w branży wykończenia domu, ale też w odzieży, elektronice - zaznaczył Kroenke.
W sprzedaży detalicznej wróciły zachowania konsumentów z 2008 r. Chodzi o polujących na okazję tzw. "smart shopperów". Z tego względu sklepy ", widzimy też w handlu większą liczbę promocji, informacji o tanich produktach.
Wzrostu cen alkoholu nie będzie
Rozmówca "Rz" zwraca uwagę, że nie należy liczyć na wysoki wzrost cen alkoholu. Akcyza raczej nie zostanie podniesiona.
- Wiele produktów, zwłaszcza mocnych alkoholi czy papierosów na najniższych półkach cenowych, to dla wielu sieci punkty budowy postrzegania cenowego. Ich ceny są świetnie znane i porównywane, tu nie spodziewamy się więc wzrostu cen - podkreślił Kroenke. I dodał, że "mocno zmieniły się natomiast produkty w szarej strefie, towary przerzucane zza wschodniej granicy. Struktura przemytu zmieniła się z mrówek na przemyt wielkoskalowy, choć sumarycznie jego wynik może być nieco niższy. Popyt jednak będzie rósł, bo mamy kryzys gospodarczy, a w czasie napięć rośnie sprzedaż i konsumpcja alkoholi i wyrobów tytoniowych."
Bez pieniędzy z UE problemy w biznesie
Wciąż trwa blokada wypłaty środków z Krajowego Planu Odbudowy dla Polski. Chodzi o 23,9 mld euro z unijnych środków w ramach grantów i o 11,5 mld euro z części pożyczkowej. Większość Polaków uważa, że za brak tych środków odpowiedzialni są minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro, prezes PiS Jarosław Kaczyński oraz premier Mateusz Morawiecki i jego rząd. Tak wynika z sondażu przeprowadzonego przez IBRiS dla "Rzeczpospolitej".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bez odblokowania funduszy unijnych "możemy widzieć narastającą falę upadających biznesów, co będzie prowadziło do wzrostu bezrobocia. Na pewno potrzebujemy kilku łodzi ratunkowych, nie ma jednej rzeczy, która w magiczny sposób zmieniłaby naszą sytuację gospodarczą" - ocenił Kroenke.