W unijnym budżecie na 2025 rok mają się znaleźć pieniądze na wsparcie umocnienia granicy wschodniej. Problem w tym, że po pierwsze, przewidywana kwota jest daleka od potrzeb zgłaszanych przez państwa przyfrontowe. Po drugie, kwotą tą trzeba będzie się podzielić z innymi krajami. Wreszcie po trzecie, przeznaczona jest ona na wsparcie fizycznego umocnienia granicy. Tymczasem w regionach przygranicznych problemem są także konsekwencje gospodarcze wynikające z niepokojącego sąsiedztwa.
M.in. z tych powodów polscy europosłowie zaczęli budować ponadpartyjną koalicję w Parlamencie Europejskim, która ma naciskać na nowy skład Komisji Europejskiej w sprawie utworzenia zupełnie nowego Funduszu Ochrony i Rozwoju. Jego głównymi beneficjentami miałyby być takie kraje jak Polska, Rumunia czy kraje bałtyckie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tego, jak duży miałby to być fundusz, inicjatorzy pomysłu na tym etapie niespecjalnie chcą zdradzać. - Docelowo mówimy o kilku-kilkunastu miliardach euro - wskazuje jeden z europosłów. Fundusz miałby opierać się na dwóch filarach. Pierwszy dotyczyłby kwestii gospodarczych - chodzi o finansowanie programów pomocowych dla przedsiębiorstw, zwłaszcza mikro i małych firm, z regionów, które odczuły ekonomiczne skutki wojny.
"Bezrobocie sięga 16 proc."
Po wojnie pieniądze z funduszu mogłyby się przyczynić do uszczelnienia m.in. polskiej granicy. - Jeśli teraz nie wzmocnimy granicy, nie poradzimy sobie z napływem wszystkiego, co potem napłynie z Ukrainy i zaleje europejski rynek - zwraca uwagę jeden z europosłów.
Regiony przygraniczne, takie jak Lubelszczyzna, Podkarpacie i Podlasie, a także inne w krajach graniczących z Rosją, Białorusią i Ukrainą, wzięły na siebie największy ciężar agresji rosyjskiej i wojny hybrydowej. W przypadku Polski w powiatach przygranicznych bezrobocie sięga 15-16 proc. Widoczny jest odpływ inwestorów. Dlatego potrzebny jest specjalny fundusz pomocy i wsparcia dla tych regionów - argumentuje europosłanka KO Marta Wcisło.
Drugi filar funduszu miałby dotyczyć kwestii bezpieczeństwa, a więc wzmacniania infrastruktury granicznej, tylko w dużo szerszym wymiarze niż to, co UE oferuje dzisiaj.
Pomoże podatek cyfrowy?
Pytanie, czy na nowy fundusz znajdą się pieniądze, czy potrzebne będą nowe źródła dochodów UE, zwłaszcza że żaden z krajów członkowskich nie chce wpłacać więcej w ramach składek. Dlatego w Parlamencie Europejskim słychać głosy, że być może trzeba będzie wprowadzić podatek cyfrowy - i to nie czekając na ruch ze strony Donalda Trumpa względem Europy.
Prezydent elekt na razie zapowiedział, że jego pierwszymi decyzjami gospodarczymi po styczniowej inauguracji będzie podniesienie ceł na produkty pochodzące z Chin, Kanady i Meksyku. Pytanie, jak będzie postępował w przypadku relacji na linii UE-big techy (duże firmy technologiczne). Można jednak sądzić, że z uwagi na jego bliską współpracę z miliarderem Elonem Muskiem, raczej będzie sprzyjać tym drugim.
Kolejnym źródłem finansowania mogą być nadwyżki, jakie pojawią się w budżecie UE, który - jak pokazuje doświadczenie - ostatecznie bywa nieco wyższy nominalnie, niż przewidują prognozy w momencie jego przyjęcia.
Poszedł list. Dziesiątki podpisów
W sprawie pomysłu utworzenia Funduszu Ochrony i Rozwoju już zostało skierowane pismo do Komisji Europejskiej. Podpisało się pod nim ok. 40 europarlamentarzystów z różnych frakcji - także z Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do której przynależy PiS.
Choć, jak słyszymy, nikt z europosłów PiS nie odpowiedział na apel o poparcie listu. Trwa także intensywny lobbing bezpośrednio u przyszłych komisarzy. Jak się dowiedzieliśmy, inicjatywę ma popierać Piotr Serafin, przyszły polski komisarz odpowiadający za unijny budżet. Możemy też liczyć na wsparcie Raffaelego Fitty, przyszłego wiceszefa KE, który ma odpowiadać za politykę spójności i rozwój regionów.
Europoseł Andrzej Halicki z KO uważa, że są szanse na stworzenie nowego funduszu, na początku mógłby to być pilotaż.
Są niewykorzystane środki w unijnym budżecie, można dokonać pewnych przesunięć. Są rozliczenia, kursy walut zmieniają się w czasie. W budżecie zawsze jest troszkę więcej, niż pierwotnie zaplanowano - mówi Halicki.
Jego zdaniem w ramach pilotażu w takim funduszu mogłyby się znaleźć dziesiątki czy setki milionów euro, a docelowo sumy przekraczające miliard euro. Te pieniądze miałby być wykorzystane na tworzenie programów inwestycyjnych na tych terenach, z których mógłby korzystać miejscowy biznes. Europosłowie KO liczą, że uda się ostatecznie nakłonić komisję do wdrożenia takiego instrumentu.
Negocjacje toczą się obok procesu przyjmowania w UE budżetu na 2025 r., który wynosi 199,4 mld euro. W jego ramach znajduje się Fundusz Solidarnościowy, którego celem jest wsparcie państw członkowskich doświadczonych przez klęski żywiołowe. Polska wnioskuje o pieniądze z tego źródła na usuwanie skutków powodzi. Europosłowie liczą też, że popłyną z niego pieniądze na wzmocnienie infrastruktury granicznej, by osłabić napór na granicę z Białorusią.
Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl