Zachód chce zniszczyć rosyjską gospodarkę przy użyciu najboleśniejszych sankcji, jakie ma do dyspozycji. Wcześniej zamroził ok. połowę aktywów banku centralnego denominowanych w dolarach czy euro. Unia odłączyła także siedem rosyjskich banków z systemu płatności SWIFT. Kurs rubla runął, a moskiewska giełda nie otworzyła się od końca lutego.
Kilka tygodni temu "Bloomberg" informował, że Rosja nie wypłaciła zagranicznym posiadaczom swoich obligacji o wartości 29 mld dol. należnych im odsetek. "To prawdopodobnie będzie techniczna niewypłacalność. Zobaczymy, jak długo to potrwa. Widzimy też bardzo duże prawdopodobieństwo technicznej niewypłacalności euroobligacji na poziomie państwa" - mówił Nick Eisinger, zarządzający funduszami dłużnymi rynków wschodzących w Vanguard Asset Management.
W środę 16.03. sprawa jest już postawiona na ostrzu noża. Rosja ma dokonać bowiem płatności należnych odsetek w twardej walucie w wysokości blisko 117 mln dol. Jeśli tego nie zrobi, bądź wypłaci je w rublach, będzie to oznaczało techniczne bankructwo tego kraju (więcej piszemy o tym TUTAJ).
Bankructwo Rosji. Jak to może wyglądać w praktyce?
Money.pl zapytał, czy w takim razie gospodarka naszego sąsiada rzeczywiście może upaść i czym by to skutkowało. Odpowiedzi nie są jednoznaczne, bo wciąż jest dużo niewiadomych. Coś jednak możemy już powiedzieć.
- Najbardziej dotkliwą sankcją gospodarczą nałożoną dotychczas na Rosję jest prawdopodobnie deklaracja zamrożenia rezerw walutowych rosyjskiego banku centralnego. Banki centralne gromadzą aktywa walutowe razem z rezerwami złota w celu interweniowania na rynku, ale także pasywnie – w celu ostrożnościowym. W ten sposób władze monetarne mogą utrzymywać wiarygodność i zaufanie do gospodarki oraz waluty krajowej nawet w trakcie głębokich szoków gospodarczych - tłumaczy Marek Olewiecki, zarządzający funduszami w Eques Investment TFI.
I jego zdaniem właśnie do takich szoków z pewnością należą pozostałe sankcje gospodarcze nałożone przez państwa zachodnie na Rosję. Zamrożenie rezerw walutowych przez wszystkich członków G-7, czyli największych gospodarek świata, spowoduje stopnienie rezerw Centralnego Banku Federacji Rosyjskiej o blisko 45 proc., z poziomu ponad 600 mld dolarów do ok. 340 mld dolarów. Minister finansów Rosji mówił z kolei o ok. 300 mld dol. zamrożonych aktywów.
- Tak wysoki spadek rezerw w połączeniu z drastycznym wzrostem ryzyka kredytowego już przełożył się na masowy odpływ kapitału z Rosji. W dalszym okresie może z kolei doprowadzić do destabilizacji całego sektora finansowego w ramach stopniowej dolaryzacji gospodarki. Państwo z walutą krajową o nieuznawanej wartości, pozbawione dostępu do finansowania zagranicznego może szybko okazać się niewypłacalne - przewiduje Olewiecki.
Jak bankrutuje państwo?
No dobrze, ale w jaki sposób musi być prowadzona polityka gospodarcza, aby państwo mogło zbankrutować? I czy to dotyczy Rosji?
- Bankructwo to często długi proces, którego zwieńczeniem jest moment ogłoszenia bankructwa. W przypadku państw przyczyną najczęściej są błędy w polityce gospodarczej, szczególnie dotyczące finansów państwa, często kumulujące się stopniowo przez wiele lat. To często rozdawnictwo pieniędzy i obietnic w latach dobrej koniunktury, realizacja na kredyt drogich projektów atrakcyjnych politycznie, lecz nie generujących korzyści ekonomicznych adekwatnych do kosztu, czy finansowanie długotrwałych zobowiązań z jednorazowych przychodów - mówi nam Tomasz Kaczor, ekonomista firmy PreVision.
Jak podkreśla, żaden z tych błędów pojedynczo nie jest zagrożeniem i nie jest postrzegany jako przyczyna ogłoszenia niewypłacalności. Dopiero pojedynczy, często zewnętrzny szok przepełnia "czarę goryczy".
- Tak było w przypadku krajów, które bankrutowały w trakcie kryzysu będącego wynikiem pandemii (np. Zambia). To nie pandemia była przyczyną, lecz w większości przypadków wcześniejsze wysokie zadłużenie, na które złożył się szereg czynników. Bankructwo to nie wynik pecha, na bankructwo trzeba sobie solidnie zapracować - mówi ekspert.
Rosja jednak nie jest jednym z tych przypadków
W przypadku Rosji klasyczne przyczyny niewypłacalności jednak nie mają zastosowania. - Kraj chwalił się najniższym zagranicznym długiem publicznym na świecie. Według Prezydenta Putina wynosi on 4 proc. PKB Rosji. Według danych Banku Rosji (dane na 1 lipca) jest to kwota 62,8 mld dolarów, co przy PKB za 2020 r. równym 1,483 bln dol., daje 4 proc. - wylicza zarządzający w Eques Investment TFI.
Zgadza się z nim Tomasz Kaczor. - Rosja ma niskie zadłużenie, znaczne możliwości generowania przychodów i w normalnych warunkach nie miałaby problemów z bieżącym regulowaniem zobowiązań. Także wiele aspektów polityki ekonomicznej w tym kraju zbierało liczne pochwały w ostatnich latach. Z tego powodu ewentualne bankructwo Rosji byłoby bardzo nietypowe, można powiedzieć indukowane. Konsekwencje bankructwa to na ogół utrata wiarygodności i odcięcie dostępu do rynków finansowych. W tym jednak przypadku byłoby odwrotnie, utrata wiarygodności i odcięcie od rynków finansowych spowodowałyby bankructwo - przekonuje.
- W sytuacji wolnego kursu i długu we własnej walucie kraje zawsze mogą "wydrukować" środki na spłatę. Faktyczne bankructwo zazwyczaj ma miejsce dopiero, gdy rząd musi zrolować dużą część długu, a przez pogorszenie wiarygodności kredytowej nie ma wystarczającego popytu na nowe obligacje - dodaje z kolei Olewiecki.
Przykładów nie trzeba daleko szukać. Rosja już raz miała niemałe kłopoty. W 1998 r. kryzys na Kremlu wywołał wysoki deficyt budżetowy związany z dużymi wydatkami na wojnę w Czeczenii. Spadł również popyt na surowce w związku z kryzysem w Azji. Pogorszenie sytuacji doprowadziło do dewaluacji, a następnie bankructwa.
Ciekawym przykładem jest Argentyna. Zbankrutowała ona m.in. w 2001 r. przez bardzo wysokie deficyty budżetowe, a następnie okres stagflacji. Kurs peso był "powiązany" do dolara, przez co Argentyna miała wybór między dewaluacją albo bankructwem na zagranicznym długu.
Pytanie, co po bankructwie?
Jednym z ciekawszych pytań w tym kontekście jest to, co stanie się już po ogłoszeniu niewypłacalność przez Moskwę. Co mogą zrobić władze na Kremlu, kiedy Zachód osiągnie swój cel i złamie rosyjską gospodarkę? Putin na stole ma coraz mniej opcji.
Według Marka Olewieckiego w grę nie wchodzą raczej pożyczki od Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego, a następnie reforma gospodarcza. Zachód będzie chciał od Rosji się odciąć.
Problematyczny może również wydawać się wzrost opłacalności eksportu, co jest automatycznym stabilizatorem finansów kraju. Zwłaszcza jeśli chodzi o surowce naturalne (gaz, ropa). Jego zdaniem takie rozwiązanie może być potencjalnie niedostępne dla Rosji, szczególnie że sankcje Zachodu mają wytrącić z rąk Putina i tę kartę.
Jedyną deską ratunku może więc okazać się ciasna polityka fiskalna (znaczący wzrost podatków, obniżki wydatków publicznych), często przeprowadzająca gospodarkę przez recesję. Byłaby to jednak taktyka wyniszczająca politycznie. Choć w tym wymiarze, po Putinie można spodziewać się wszystkiego.