Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Damian Szymański
Damian Szymański
|
aktualizacja

Jest pierwszy sygnał bankructwa Rosji. Tak w praktyce może wyglądać jej upadek

Podziel się:

Rosja może nie wypłacić odsetek od obligacji bądź wypłaci je w rublach. Ma termin do północy ze środy na czwartek. W obu przypadkach z rynkowego punktu widzenia jest to sygnał mówiący o technicznym bankructwie tego kraju. Czy Zachód więc dopnie swego i złamie rosyjską gospodarkę? Jak może w praktyce wyglądać upadek tak dużego kraju? I czy ktoś będzie w stanie pomóc Kremlowi, gdy grunt pod nim się zawali? Opcji na stole Putina jest coraz mniej.

Jest pierwszy sygnał bankructwa Rosji. Tak w praktyce może wyglądać jej upadek
Rosja ma coraz większe problemy gospodarcze (Getty Images, NurPhoto)

Zachód chce zniszczyć rosyjską gospodarkę przy użyciu najboleśniejszych sankcji, jakie ma do dyspozycji. Wcześniej zamroził ok. połowę aktywów banku centralnego denominowanych w dolarach czy euro. Unia odłączyła także siedem rosyjskich banków z systemu płatności SWIFT. Kurs rubla runął, a moskiewska giełda nie otworzyła się od końca lutego.

Kilka tygodni temu "Bloomberg" informował, że Rosja nie wypłaciła zagranicznym posiadaczom swoich obligacji o wartości 29 mld dol. należnych im odsetek. "To prawdopodobnie będzie techniczna niewypłacalność. Zobaczymy, jak długo to potrwa. Widzimy też bardzo duże prawdopodobieństwo technicznej niewypłacalności euroobligacji na poziomie państwa" - mówił Nick Eisinger, zarządzający funduszami dłużnymi rynków wschodzących w Vanguard Asset Management.

W środę 16.03. sprawa jest już postawiona na ostrzu noża. Rosja ma dokonać bowiem płatności należnych odsetek w twardej walucie w wysokości blisko 117 mln dol. Jeśli tego nie zrobi, bądź wypłaci je w rublach, będzie to oznaczało techniczne bankructwo tego kraju (więcej piszemy o tym TUTAJ).

Bankructwo Rosji. Jak to może wyglądać w praktyce?

Money.pl zapytał, czy w takim razie gospodarka naszego sąsiada rzeczywiście może upaść i czym by to skutkowało. Odpowiedzi nie są jednoznaczne, bo wciąż jest dużo niewiadomych. Coś jednak możemy już powiedzieć.

- Najbardziej dotkliwą sankcją gospodarczą nałożoną dotychczas na Rosję jest prawdopodobnie deklaracja zamrożenia rezerw walutowych rosyjskiego banku centralnego. Banki centralne gromadzą aktywa walutowe razem z rezerwami złota w celu interweniowania na rynku, ale także pasywnie – w celu ostrożnościowym. W ten sposób władze monetarne mogą utrzymywać wiarygodność i zaufanie do gospodarki oraz waluty krajowej nawet w trakcie głębokich szoków gospodarczych - tłumaczy Marek Olewiecki, zarządzający funduszami w Eques Investment TFI.

I jego zdaniem właśnie do takich szoków z pewnością należą pozostałe sankcje gospodarcze nałożone przez państwa zachodnie na Rosję. Zamrożenie rezerw walutowych przez wszystkich członków G-7, czyli największych gospodarek świata, spowoduje stopnienie rezerw Centralnego Banku Federacji Rosyjskiej o blisko 45 proc., z poziomu ponad 600 mld dolarów do ok. 340 mld dolarów. Minister finansów Rosji mówił z kolei o ok. 300 mld dol. zamrożonych aktywów.

- Tak wysoki spadek rezerw w połączeniu z drastycznym wzrostem ryzyka kredytowego już przełożył się na masowy odpływ kapitału z Rosji. W dalszym okresie może z kolei doprowadzić do destabilizacji całego sektora finansowego w ramach stopniowej dolaryzacji gospodarki. Państwo z walutą krajową o nieuznawanej wartości, pozbawione dostępu do finansowania zagranicznego może szybko okazać się niewypłacalne - przewiduje Olewiecki.

Zobacz także: Sankcje już przynoszą efekty. "Oligarchowie zaczynają odsuwać się od Putina"

Jak bankrutuje państwo?

No dobrze, ale w jaki sposób musi być prowadzona polityka gospodarcza, aby państwo mogło zbankrutować? I czy to dotyczy Rosji?

- Bankructwo to często długi proces, którego zwieńczeniem jest moment ogłoszenia bankructwa. W przypadku państw przyczyną najczęściej są błędy w polityce gospodarczej, szczególnie dotyczące finansów państwa, często kumulujące się stopniowo przez wiele lat. To często rozdawnictwo pieniędzy i obietnic w latach dobrej koniunktury, realizacja na kredyt drogich projektów atrakcyjnych politycznie, lecz nie generujących korzyści ekonomicznych adekwatnych do kosztu, czy finansowanie długotrwałych zobowiązań z jednorazowych przychodów - mówi nam Tomasz Kaczor, ekonomista firmy PreVision.

Jak podkreśla, żaden z tych błędów pojedynczo nie jest zagrożeniem i nie jest postrzegany jako przyczyna ogłoszenia niewypłacalności. Dopiero pojedynczy, często zewnętrzny szok przepełnia "czarę goryczy".

- Tak było w przypadku krajów, które bankrutowały w trakcie kryzysu będącego wynikiem pandemii (np. Zambia). To nie pandemia była przyczyną, lecz w większości przypadków wcześniejsze wysokie zadłużenie, na które złożył się szereg czynników. Bankructwo to nie wynik pecha, na bankructwo trzeba sobie solidnie zapracować - mówi ekspert.

Rosja jednak nie jest jednym z tych przypadków

W przypadku Rosji klasyczne przyczyny niewypłacalności jednak nie mają zastosowania. - Kraj chwalił się najniższym zagranicznym długiem publicznym na świecie. Według Prezydenta Putina wynosi on 4 proc. PKB Rosji. Według danych Banku Rosji (dane na 1 lipca) jest to kwota 62,8 mld dolarów, co przy PKB za 2020 r. równym 1,483 bln dol., daje 4 proc. - wylicza zarządzający w Eques Investment TFI.

Zgadza się z nim Tomasz Kaczor. - Rosja ma niskie zadłużenie, znaczne możliwości generowania przychodów i w normalnych warunkach nie miałaby problemów z bieżącym regulowaniem zobowiązań. Także wiele aspektów polityki ekonomicznej w tym kraju zbierało liczne pochwały w ostatnich latach. Z tego powodu ewentualne bankructwo Rosji byłoby bardzo nietypowe, można powiedzieć indukowane. Konsekwencje bankructwa to na ogół utrata wiarygodności i odcięcie dostępu do rynków finansowych. W tym jednak przypadku byłoby odwrotnie, utrata wiarygodności i odcięcie od rynków finansowych spowodowałyby bankructwo - przekonuje.

- W sytuacji wolnego kursu i długu we własnej walucie kraje zawsze mogą "wydrukować" środki na spłatę. Faktyczne bankructwo zazwyczaj ma miejsce dopiero, gdy rząd musi zrolować dużą część długu, a przez pogorszenie wiarygodności kredytowej nie ma wystarczającego popytu na nowe obligacje - dodaje z kolei Olewiecki.

Przykładów nie trzeba daleko szukać. Rosja już raz miała niemałe kłopoty. W 1998 r. kryzys na Kremlu wywołał wysoki deficyt budżetowy związany z dużymi wydatkami na wojnę w Czeczenii. Spadł również popyt na surowce w związku z kryzysem w Azji. Pogorszenie sytuacji doprowadziło do dewaluacji, a następnie bankructwa.

Ciekawym przykładem jest Argentyna. Zbankrutowała ona m.in. w 2001 r. przez bardzo wysokie deficyty budżetowe, a następnie okres stagflacji. Kurs peso był "powiązany" do dolara, przez co Argentyna miała wybór między dewaluacją albo bankructwem na zagranicznym długu.

Pytanie, co po bankructwie?

Jednym z ciekawszych pytań w tym kontekście jest to, co stanie się już po ogłoszeniu niewypłacalność przez Moskwę. Co mogą zrobić władze na Kremlu, kiedy Zachód osiągnie swój cel i złamie rosyjską gospodarkę? Putin na stole ma coraz mniej opcji.

Według Marka Olewieckiego w grę nie wchodzą raczej pożyczki od Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego, a następnie reforma gospodarcza. Zachód będzie chciał od Rosji się odciąć.

Problematyczny może również wydawać się wzrost opłacalności eksportu, co jest automatycznym stabilizatorem finansów kraju. Zwłaszcza jeśli chodzi o surowce naturalne (gaz, ropa). Jego zdaniem takie rozwiązanie może być potencjalnie niedostępne dla Rosji, szczególnie że sankcje Zachodu mają wytrącić z rąk Putina i tę kartę.

Jedyną deską ratunku może więc okazać się ciasna polityka fiskalna (znaczący wzrost podatków, obniżki wydatków publicznych), często przeprowadzająca gospodarkę przez recesję. Byłaby to jednak taktyka wyniszczająca politycznie. Choć w tym wymiarze, po Putinie można spodziewać się wszystkiego.  

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl