Martyna Wojciechowska jest szefową departamentu komunikacji w Narodowym Banku Polski. Jest zaufaną osobę prezesa tej instytucji Adama Glapińskiego. Do wiosny ubiegłego roku była też radną na Mazowszu. Pomimo obowiązku, nie złożyła oświadczenia majątkowego. I było to całkiem legalne.
Zobacz: Afera KNF. Glapiński do dymisji? "Mamy powtórkę z "misiewiczów"
Wojciechowska objęła posadę dyrektorską w NBP latem 2016 roku. Według wyliczeń mediów, zarabia w tej instytucji nawet 65 tys. zł miesięcznie. Oprócz tego zasiada w radzie Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, za co otrzymuje 11-12 tys. zł co miesiąc.
Co więcej, do wiosny ubiegłego roku przyboczna Adama Glapińskiego była też radną mazowieckiego sejmiku. Dostawała około 2,5 tys. złotych diety miesięcznie.
Zgodnie z prawem do końca kwietnia 2018 roku powinna ujawnić wszystkie swoje zarobki z roku wcześniejszego. Jednak Wojciechowska zupełnie legalnie uniknęła tego obowiązku, wysyłając do sejmiku oświadczenie o rezygnacji z bycia radną.
Wojciechowska nie przedstawiła także, wymaganego prawem, oświadczenia o stanie majątkowym na koniec okresu sprawowania funkcji radnej. Jednak i w tym przypadku ominęły ją konsekwencje (bo byłaby to utrata mandatu radnej).
Pisaliśmy na money.pl o tym, kim jest szara eminencja NBP. Martyna Wojciechowska ma 38 lat. Ukończyła filologię rosyjsko – ukraińską na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu i podyplomowe dziennikarstwo. Zdaniem naszych informatorów, ma bardzo wysoką pozycję w banku. Podczas konferencji potrafi nawet bronić swoim ciałem prezesa Glapińskiego przed dostępem do dziennikarzy. Nieoficjalnie mówiło się, że była szykowana do zarządu banku centralnego.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl