Obraz polskiej gospodarki na początku drugiej połowy tego roku jest podobny do tego, który opisaliśmy w money.pl pod koniec 2021 r. Słowem, wyraźnie spowolniliśmy, choć wtedy wydawało się, że przejdziemy przez ten czas suchszą stopą. Ten rok jednak będzie znacznie gorszy w porównaniu do dwóch ostatnich.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polska gospodarka w połowie 2023 r. Wyraźnie spowolniliśmy
Dane z polskiej gospodarki za II kw. były na tyle wybijające się na tle regionu, że do politycznej walki użył ich Donald Tusk, przywódca Platformy Obywatelskiej. Po jego wpisie rozpętała się burza w mediach, czy w Polsce mamy recesję, czy jednak jej nie mamy.
Niestety, III kw. wcale nie zapowiada się o wiele lepiej. Dlaczego? Spójrzmy. W poniedziałek GUS opublikował paczkę danych gospodarczych za lipiec, czyli pierwszy miesiąc drugiej połowy roku. Produkcja przemysłowa spadła w tym czasie o 2,7 proc. rok do roku (r/r), podczas gdy rynek oczekiwał -0,9 proc. r/r. Odczyt jest więc znacznie słabszy niż założenia analityków.
Z kolei wzrost płac spowolnił do 10,4 proc. r/r wobec 11,9 proc. r/r w czerwcu — także bardziej niż oczekiwano. Tym samym jest on niższy od lipcowej inflacji, co oznacza, że znów zbiednieliśmy.
Efekty słabnącej sytuacji na rynku pracy widać również w przypadku zatrudnienia. W sektorze przedsiębiorstw wzrosło ono w lipcu zaledwie o 0,1 proc. r/r (zgodnie z konsensusem) wobec 0,2 proc. przed miesiącem. Oznacza to wzrost etatów o ok. 1 tys. w stosunku do czerwca, podczas gdy w poprzednich dwóch latach było to 3 i 11 tys.
Polska gospodarka w dołku
Jak powinniśmy czytać te dane? Polska gospodarka znalazła się w dole i - jak przyznają ekonomiści - nieszybko z niego wyjdzie.
- Dynamika PKB w III kw. tego roku prawdopodobnie pozostanie jeszcze mizerna, być może jeszcze na niewielkim minusie i dopiero w końcu roku wyjdzie na plus. Oczekiwane odbicie gospodarki przesuwa się w czasie - uważa Monika Kurtek, ekspertka Banku Pocztowego.
Podobnego zdania są analitycy Banku Pekao. Według nich III kw. rozpoczął się "źle". "Co z tym wyczekiwanym odbiciem w drugiej połowie? Będzie, ale powolne. Naszym zdaniem PKB urośnie w tym roku o 0,4 proc." - prognozują.
Jak zaznaczają, w najbliższym czasie na Polskę będą naciskać dwie siły. "Czynniki wewnętrzne będą oddziaływały w stronę wyższego wzrostu gospodarczego. Ciążyć będzie natomiast słabość Europy Zachodniej i popytu ze strony niemieckiego przemysłu" - podsumowują. O problemach Niemców pisaliśmy w money.pl już na początku sierpnia. Tamtejsza gospodarka majaczy gdzieś w mrocznym miejscu pomiędzy recesją a stagnacją, co ma wpływ na nastroje w całej Europie.
Swoje zdanie na ten temat mają także specjaliści Credit Agricole. To, co ma wydarzyć się w Polsce, nazywają scenariuszem "miękkiego lądowania", gdyż nie będzie on miał skutków społecznych w postaci wyrzucania ludzi z pracy.
"Dynamika PKB w Polsce w 2023 r. wyraźnie się obniży, jednak pozostanie ona dodatnia, a silnemu spowolnieniu wzrostu gospodarczego nie będzie towarzyszyć znaczący wzrost bezrobocia. Niemniej jednak dzisiejsze dane o produkcji przemysłowej za lipiec w połączeniu ze słabszymi od oczekiwań danymi o PKB w II kw. sygnalizują lekkie ryzyko w dół dla naszej prognozy wzrostu gospodarczego w 2023 r. (0,8 proc. wobec 5,1 proc. w 2022 r.)" - przewidują.
Inflacja producencka jest już na minusie
Dobrym aspektem spowolnienia nad Wisłą jest wypracowanie dobrego środowiska do spadku inflacji. Widzimy już ją np. w inflacji producenckiej (PPI), która spadła w lipcu do -1,7 proc. r/r, co oznacza deflację. Stało się tak po raz pierwszy od listopada 2020 r.
"Deflacja roczna jest potwierdzeniem od dawna zachodzących procesów: spadki w ujęciu miesięcznym występują nieprzerwanie od sześciu miesięcy. W przetwórstwie procesy deflacyjne (-5,8 proc. r/r) są nawet silniejsze — w ciągu ostatnich 12 miesięcy aż 10 razy poziom cen obniżył się w ujęciu miesięcznym" — komentują eksperci PKO BP.
Z kolei ekonomiści Santander Bank Polska uważają, że w następnych miesiącach może dojść do lekkiego wzrostu dynamiki PPI, spowodowanego osłabieniem złotego i wzrostem ceny ropy. "Mimo tego, dynamika PPI powinna pozostać wyraźnie negatywna prawdopodobnie aż do II kw. 2024 r., co powinno sprzyjać dalszej dezinflacji CPI (inflacja konsumencka podawana przez GUS - przyp. red.)" - szacują, a całą paczkę danych GUS-u podsumowują krótko: "W lipcu powiało chłodem".
NBP dostał pole do działania
W opinii ekonomistów dane za lipiec sprzyjają obniżkom stóp procentowych w Polsce. Schłodzona gospodarka może stać się dodatkowym argumentem za takim posunięciem.
- Dla części RPP będzie to prawdopodobnie argumentem za szybkim rozpoczęciem obniżek stóp procentowych. Spodziewam się cięcia stóp już we wrześniu o 25 pb - uważa Monika Kurtek.
Damian Szymański, wiceszef i dziennikarz money.pl