W czwartek prokuratura w Białymstoku przekazała PAP swoje stanowisko: "sprostowanie nieprawdziwych informacji dotyczących statusu Mariana Banasia w śledztwie dotyczącym Galleri New Form".
"Z ustaleń postępowania wynika, że Marian Banaś jest jedną z nielicznych osób, które u schyłku działania piramidy finansowej osiągnęły zysk w ramach kontaktów biznesowych z zarządzaną przez podejrzaną Joannę S. firmą Galleri New Form. Przedmiotem tego interesu była warta niemal 70 tys. zł rzeźba, którą Marian Banaś sprzedał, zarabiając w krótkim czasie ponad 10 tys. zł" - podała białostocka prokuratura regionalna.
"Na podstawie aktualnych ustaleń śledztwa, liczbę osób faktycznie pokrzywdzonych oszustwami podejrzanych, prokuratura określa na ponad 2 tys. Wśród pokrzywdzonych nie ma Mariana Banasia" - głosi przekazane PAP w czwartek stanowisko.
Niedawno w Hiszpanii została zatrzymana twórczyni tej piramidy finansowej Joanna S. i jej syn Mikael. Oboje byli od kilku lat poszukiwani międzynarodowymi listami gończymi. Detektyw Wojciech Koszczyński, który w rozmowie z money ujawnił okoliczności zatrzymania Polki, mówił: – Byli kompletnie zaskoczeni. Zmienili kolor włosów, zaczęli nowe życie. Wpadli m.in. dlatego, że na WhatsAppie kontaktowali się z przyjaciółmi z Polski. Modlili się wspólnie na zdalnych nabożeństwach – opowiadał.
Jak działała Galleri New Form?
Przedmiotem śledztwa Prokuratury Regionalnej w Białymstoku jest działalność osób reprezentujących Galleri New Form, znanej wśród celebrytów i oferującej inwestycje w dzieła sztuki (głównie rzeźby). Polegały one na nabyciu prawa własności danego dzieła na okres od - co najmniej - 6 miesięcy do roku.
Podmiot gwarantował zwrot kapitału, powiększony o wysoki procent zysku (nawet 36 proc. w skali roku), poprzez odkupienie udziału po upływie oznaczonego umową terminu. Prokuratura zwraca jednak uwagę, że wypłata kapitału wraz z oznaczonym zyskiem, następowała z wpłat kolejnych inwestorów.
Śledztwo zostało wszczęte na podstawie zawiadomienia Generalnego Inspektora Informacji Finansowej oraz Komisji Nadzoru Finansowego. Dotyczy prowadzenia - bez zezwolenia - działalności polegającej na gromadzeniu środków pieniężnych osób fizycznych i prawnych w celu obciążenia ich ryzykiem przez osoby reprezentujące Galleri New Form. Prokuratura bada też wątek doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem, bowiem początkowo właścicielka galerii wypłacała klientom zyski, potem jednak już tak się nie działo.
W związku z fikcyjnym obrotem dziełami sztuki i piramidą finansową, stworzoną wokół podmiotu o nazwie Galleri New Form z siedzibą w Trelleborgu w Szwecji, zarzuty usłyszało do tej pory sześć osób. Obejmują ona prowadzenie bez zezwolenia działalności polegającej na gromadzeniu środków pieniężnych osób fizycznych i prawnych w celu obciążenia ich ryzykiem oraz, w stosunku do trójki podejrzanych, również doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem, w kwocie co najmniej 300 mln zł, klientów Galleri New Form.
Kiedy na początku 2018 roku pojawiły się informacje o działalności tej galerii, informatorzy PAP mówili, że wiedza o niej i potencjalnych zyskach rozchodziła się tzw. pocztą pantoflową na "salonach", a wśród poszkodowanych są aktorzy, dziennikarze czy politycy. Jak mówili też wtedy PAP prawnicy znający kulisy sprawy, inwestowano od 100 tys. zł, nawet do 10-15 mln zł; niektórzy klienci brali kredyty, by móc zainwestować, spodziewając się dużych zysków.
Niedawno w Hiszpanii została zatrzymana twórczyni tej piramidy finansowej Joanna S. i jej syn Mikael. Oboje byli od kilku lat poszukiwani międzynarodowymi listami gończymi. Detektyw Wojciech Koszczyński, który w rozmowie z money ujawnił okoliczności zatrzymania Polki, mówił: – Byli kompletnie zaskoczeni. Zmienili kolor włosów, zaczęli nowe życie. Wpadli m.in. dlatego, że na WhatsAppie kontaktowali się z przyjaciółmi z Polski. Modlili się wspólnie na zdalnych nabożeństwach – opowiadał.
Joanna S. i jej syn podejrzani są o prowadzenie działalności bankowej bez zezwolenia, doprowadzenie klientów do niekorzystnego rozporządzenia mieniem na kwotę ponad 300 mln zł, a także tzw. pranie pieniędzy na ponad 24 mln zł i 5 mln euro. Przy takich zarzutach grozi im do 15 lat więzienia oraz do 10 mln zł grzywny.