Sąd w Madrycie nie zastosował wobec podejrzanych tymczasowego aresztowania do czasu przekazania ich stronie polskiej, a zastosował wolnościowe środki zapobiegawcze.
Chodzi o stawiennictwo w budynku sądu do czasu uprawomocnienia się postanowienia o przekazaniu, poinformowanie o zamiarze zmiany miejsca pobytu i podanie numeru telefonicznego do kontaktu.
"To kompromitacja wymiaru sprawiedliwości"
Joanna S . i jej syn wykorzystali to i uciekli. Oszuści z Polski znów są poszukiwani międzynarodowym listem gończym. Detektyw Wojciech Koszczyński, z którym rozmawiał portal money.pl, nie może uwierzyć w to co, się stało:
- To kompromitacja hiszpańskiego wymiaru sprawiedliwości i polskich śledzczych - komentuje Koszczyński. - Jak w tak ważnej sprawie, w której tak wiele osób zostało oszukanych na gigantyczne kwoty, można było ograniczyć się wyłącznie do wymiany pism ze stroną hiszpańską? Ta sprawa wymagała znacznie większego zaanagażowania - twierdzi.
Dodaje, że ucieczka twórczyni piramidy finansowej Joanny S. może zupełnie zmienić bieg śledztwa.
- Przecież ona w tej chwili, będąc już na wolności, może kontaktować się ze świadkami, mataczyć, stosować przekupstwo, by uzyskać korzystne dla siebie zeznania - twierdzi detektyw. - Mieszkała z synem blisko portugalskiej granicy. To wszystko na wypadek, gdyby śledczy trafili na jej ślad. Za 1500 euro mogła przekroczyć granicę i uciec do Maroka. Może być teraz gdziekolwiek, choć wiem, że jest na terenie Europy. Z moich niepotwierdzonych informacji wynika także, że Joanna S. mogła w Hiszpanii zapłacić kaucję z pieniedzy pochodzących z oszustwa. To byłby totalny blamaż wymiaru sprawiedliwości - przestrzega.
Prokuratura Rejonowa w Białystoku nie potwierdza informacji przekazanych przez detektywa na temat kaucji i krótko odpowiada na zarzuty: po zatrzymaniu Polki w Hiszpanii nie byliśmy stroną w tej sprawie, dlatego nie mogliśmy złożyć zażalenia na decyzję sądu, który nie zastosował tymczasowego aresztu.
- Wnioskowaliśmy o areszt - mówi money z-ca prokuratora regionalnego w Białymstoku Paweł Sawoń. - Podejrzana była poszukiwana przez Interpol i na mocy międzynarodowego listu gończego. Wobec tych faktów zastosowanie przez hiszpański sąd środków były iluzoryczne, mieliśmy świadomość, że obawa przed ucieczką i ponownym ukrywanie się jest bardzo realna - dodaje. - W tej chwili trwają intensywne poszukiwania podejrzanej, o szczegółach nie mogę informować.
Oszustwa i pranie brudnych pieniędzy
Joanna S. i jej syn Mikael S. poszukiwani byli listem gończym, Europejskim Nakazem Aresztowania (ENA) oraz Czerwoną Notą Interpolu. Okazało się, że mieszkają w Hiszpanii. W październiku zostali zatrzymani przez tamtejszą policję.
Oboje podejrzani są o prowadzenie bez stosownego zezwolenia działalności bankowej, doprowadzenie klientów do niekorzystnego rozporządzenia mieniem na kwotę ponad 300 mln zł, a także tzw. pranie pieniędzy na ponad 24 mln zł i 5 mln euro. Przy takich zarzutach grozi im do 15 lat więzienia oraz do 10 mln zł grzywny.
Jak podkreślił w przesłanym PAP w środę oświadczeniu prok. Sawoń, Centralny Sąd Śledczy w Madrycie uznał zasadność wniosków o wydanie podejrzanych i postanowił o bezwarunkowym ich przekazaniu polskim organom sądowym w oparciu o procedurę ENA.
- Jednakże z niezrozumiałych powodów, tenże sąd nie zastosował wobec Joanny S. i Mikaela S. tymczasowego aresztowania, zwalniając zatrzymanych i nakazując im stawiennictwo w budynku sądu do czasu uprawomocnienia się postanowienia o przekazaniu, poinformowanie o zamiarze zmiany miejsca pobytu i podanie numeru telefonicznego do kontaktu - zaznaczył prokurator Sawoń.
Dodał, że błędna decyzja Centralnego Sądu Śledczego w Madrycie o zastosowaniu środków wolnościowych "zniweczyła wysiłki polskich organów ścigania włożone w ustalenie miejsca pobytu i ujęcie Joanny S. i Mikaela S.".
Wśród oszukanych także celebryci
Przedmiotem prowadzonego w Białymstoku śledztwa jest działalność osób reprezentujących Galleri New Form, znanej wśród celebrytów i oferującej inwestycje w dzieła sztuki (głównie rzeźby). Polegały one na nabyciu prawa własności danego dzieła na okres od - co najmniej - 6 miesięcy do roku.
Podmiot gwarantował zwrot kapitału, powiększony o wysoki procent zysku (w komunikacie jest mowa o 36 proc. w skali roku), poprzez odkupienie udziału po upływie oznaczonego umową terminu. Prokuratura zwraca jednak uwagę, że wypłata kapitału wraz z oznaczonym zyskiem, następowała z wpłat kolejnych inwestorów.
Śledztwo zostało wszczęte na podstawie zawiadomienia Generalnego Inspektora Informacji Finansowej oraz Komisji Nadzoru Finansowego. Dotyczy prowadzenia - bez zezwolenia - działalności polegającej na gromadzeniu środków pieniężnych osób fizycznych i prawnych w celu obciążenia ich ryzykiem przez osoby reprezentujące Galleri New Form.