- To oznacza, że użyjemy pieniędzy podatników, by odbudować Amerykę. Będziemy kupować amerykańskie produkty i będziemy wspierać miejsca pracy w USA - mówił przed podpisaniem zarządzenia amerykański prezydent, cytowany przez PAP.
Dokument zwiększa m.in. liczbę komponentów w finalnym produkcie od której można uznać, że został on wytworzony w Ameryce. Powstanie także strona internetowa, na której amerykańskie firmy będą mogły dowiedzieć się, jakie kontrakty i w jakim zakresie są przyznawane zagranicznym dostawcom.
Biden złożył także deklarację, że doprowadzi do zamiany floty rządowych samochodów, przechodząc na te zeroemisyjne, a wyprodukowane w USA - podaje Polska Agencja Prasowa.
Co ciekawe, chęć wzmocnienia krajowego przemysłu i zwiększenia miejsc pracy w tej gałęzi gospodarki przyświecała też poprzedniemu prezydentowi Donaldowi Trumpowi. Republikanin szedł do wyborów w 2016 roku z hasłem "Make America Great Again" (uczyńmy Amerykę znowu wielką), a cztery lata później - "Keep America Great Again" (utrzymajmy Amerykę znowu wielką).
PAP przytacza komentarz "Washington Post", w którym gazeta ocenia, że akcja "Buy American" odzwierciedla panujący w USA konsensus dotyczący "odejścia od wolnego handlu" i "większej bezpośredniej interwencji rządu" w celu promowania amerykańskich producentów.
Akcja spotkała się z uznaniem związków zawodowych, a prezes federacji związkowej AFL-CIO Richard Trumka nazwał inicjatywę "dobrym pierwszym krokiem w ożywieniu produkcji w USA".
Część ekonomistów uważa zarazem, że kroki Bidena podniosą koszty projektów rządowych i jest raczej mało prawdopodobne, by zaowocowały zwiększeniem miejsc pracy w przemyśle. Bardziej sceptyczni są sojusznicy USA, którzy obawiają się, że ucierpią na tym ich interesy.