Od jakiegoś czasu w money.pl opisujemy kolejne odsłony klinczu Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej, będącego pod nadzorem Polski 2050, i sąsiadującego z nim Ministerstwa Rozwoju i Technologii, zarządzanego przez PSL. Spór dotyczy nowej odsłony programu dopłat do kredytów mieszkaniowych.
Pierwszy ze wspomnianych resortów uważa, że rozwiązanie pomoże przede wszystkim bankom i deweloperom, a drugi wychodzi z założenia, że w obecnej sytuacji rynkowej trzeba pomóc ludziom w nabyciu własnego "M", a regulacji wymaga jedynie kwestia kryteriów przyznawania pomocy, by nie łapali się na nią ci, którzy bez problemów mogliby zaciągnąć kredyt komercyjny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Okazuje się, że to niejedyny spór między tymi resortami z mieszkalnictwem w tle. Odmienne wizje ministerstw dotyczą nie tylko samego programu dopłat do kredytów, ale kształtu polityki mieszkaniowej obecnego rządu.
MFiPR o sytuacji win-win
Główny spór między resortami dotyczy tego, czy osoby wynajmujące mieszkania w ramach Społecznych Inicjatyw Mieszkaniowych - czyli tzw. SIM, w których jest wielu wspólników, a Krajowy Zasób Nieruchomości spółkę zakłada i decyduje o jej ustroju - powinny móc stać się ich właścicielami.
My chcemy zachować dojście do własności, bo to sprawiedliwe i atrakcyjne zarówno dla samorządów, które pod tym warunkiem chcą w to wchodzić, jak i lokatorów, którzy też pod tym warunkiem chcą w tych mieszkaniach mieszkać. Płacą trochę wyższy czynsz, spłacając koszt budowy, ale za to po 20 latach mieszkanie jest ich. Sytuacja win-win - przekonuje nasz rozmówca z kręgów koalicji rządzącej.
Co na to MRIT?
Ministerstwo rozwoju nie uważa, żeby taka sytuacja była korzystna dla wszystkich. "Program społecznego budownictwa czynszowego, jak sama nazwa wskazuje, przeznaczony jest do tworzenia mieszkań czynszowych, czyli na wynajem. MRiT stoi na zdecydowanym stanowisku, że wspieranie własności nie powinno odbywać się na bazie programów takich jak społeczne budownictwo czynszowe" - podkreśla ministerstwo Krzysztofa Paszyka w odpowiedzi na postulaty resortu funduszy.
Resort nie widzi podstaw do sfinansowania budowy mieszkań w tym programie ze wsparciem przekraczającym połowę kosztów budowy tak, by potem mógł wykupić je lokator. - Jeżeli wydajemy publiczny grosz, to te mieszkania powinny pozostać w zasobie publicznym, by pomagać wystartować ludziom z dostępem do mieszkania - mówi nam były wiceminister rozwoju Krzysztof Kukucki, obecnie prezydent Włocławka, który będąc jeszcze w resorcie, przygotował nowe przepisy o polityce mieszkaniowej.
"Osoby, które stać na własność mieszkaniową, powinny realizować swoje potrzeby mieszkaniowe na rynku komercyjnym, również z pomocą innych programów rządowych (takich jak np. projektowany kredyt mieszkaniowy #naStart albo funkcjonujące już Konta Mieszkaniowe)" - dodaje w odpowiedzi resort rozwoju.
- Pytanie, na ile to spór między resortami, a na ile między Lewicą a "żółtymi" (Polską 2050 - przyp. red.). Bo to Lewica optuje za tym, by mieszkania na wynajem były bez możliwości wykupu, to wpisuje się w ich program wyborczy - zauważa jeden z naszych rozmówców.
Mieszkania na parterze dla seniorów
W ten spór chce wejść minister do spraw polityki senioralnej Marzena Okła-Drewnowicz, która przy okazji ma własne postulaty. Zgodnie ze swoimi kompetencjami chce, by w puli budownictwa społecznego wydzielić zasób mieszkań, który zostanie przeznaczony dla seniorów. Chodzi o postępujące zmiany demograficzne i ich konsekwencje, a konkretnie sytuację wielu osób w podeszłym wieku, mieszkających zwłaszcza w budynkach bez windy, na wyższych piętrach.
Pomysł minister polega na tym, by dla takich osób wydzielać pulę mieszkań na parterze, do których mogłyby się przeprowadzić i je wynajmować. Pytanie, co z ich dotychczasowymi mieszkaniami. W grę miałby wchodzić wynajem.
Nasi rozmówcy z obu resortów deklarują otwartość na postulaty minister Okły-Drewnowicz. - Biorąc pod uwagę wrażliwość senioralną PSL, pani minister spotka się ze zrozumieniem, tylko zostaje kwestia dogadania szczegółów - mówi nam przedstawiciel resortu rozwoju.
Można jednak też usłyszeć, że nie jest to problem, bo obecnie budowane mieszkania mają powstawać z uwzględnieniem dostępności dla osób niepełnosprawnych i będą nadawały się dla seniorów także na wyższych piętrach, więc nie ma potrzeby wyodrębniać puli lokali na parterze.
Scheda po bielanowcach
Jeden z naszych rozmówców wskazuje na historyczny aspekt obecnego sporu. Problemem bowiem jest organ Krajowy Zasób Nieruchomości (KZN), powołany do życia ustawą z 2017 r. Rolą instytucji jest m.in. "gospodarowanie nieruchomościami wchodzącymi w skład KZN, tworzenie warunków do zwiększenia dostępności mieszkań, podejmowanie działań mających na celu realizację inwestycji mieszkaniowych, tworzenie warunków ułatwiających powstawanie mieszkań gminnych".
W 2022 r., a więc za rządów PiS, KZN został wyjęty spod nadzoru Ministerstwa Rozwoju i Technologii i przeniesiony do Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej, a konkretnie pod wiceministra Jacka Żalka, związanego z Partią Republikańską Adam Bielana. - Bielanowcy traktowali KZN jako instrument do budowania struktur partyjnych. Na dziś mamy 47 SIM-ów w 510 gminach założonych przez KZN, w każdym z nich są funkcje do obsadzenia - przekonuje rozmówca money.pl.
Fakt, że mimo zmiany władzy, KZN ciągle podlega MFiPR, budzi dziś kontrowersje w kręgach rządowych. - Równie dobrze Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa można byłoby przenieść pod resort zdrowia. Dziś KZN znajduje się pod nadzorem ministra, który nie zna się na polityce mieszkaniowej, bo to nie zakres jego resortowych obowiązków. Ale za to stanowi pretekst to ingerowania w kwestie leżące poza właściwością resortu funduszy - słyszymy od jednego z rozmówców.
Inny dzieli się z nami podejrzeniem, że resortowi funduszy chodzi o obronę KZN przed ewentualną likwidacją, o której mówi się w MRiT. - Chodzi nie tylko o posady z KZN, ale względy ambicjonalno-polityczne. Nikt nie lubi, jak mu się mebluje pokój. Gdyby ktoś w ustawie zapisał likwidację np. Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu, to minister rozwoju też by się wściekł - mówi jeden z rozmówców.
Grzegorz Osiecki, Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl