List Płażyńskiego jest odpowiedzią na wezwanie do przeprosin i zapłaty 250 tysięcy złotych odszkodowania, jakie wystosowała firma wobec posła firma Robyg, będąca własnością banku Goldman Sachs, za naruszenie jej dóbr osobistych.
Chodzi o wypowiedź, jakiej poseł wypowiedź posła, opublikowaną 9 maja w programie "Alarm" (TVP Info), dotyczącą okoliczności, w jakich Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków wydał decyzję o pozwoleniu na budowę.
Zdaniem Płażyńskiego, tereny dawnego klubu Gedania to miejsce pamięci i inwestycja w tym miejscu zniszczy jego historyczny charakter.
"Pamięć o ofiarach rzezi urządzonej w Europie przez niemieckich nazistów musi trwać wiecznie. Takim miejscem pamięci są w moim rodzinnym mieście, polskim Gdańsku, obiekty klubu sportowego Gedania. Tutaj w okresie pomiędzy I a II wojną światową, gdy Gdańsk był rządzonym przez Niemców Wolnym Miastem, znajdowała się prawdziwa enklawa wolności, oporu i sprzeciwu wobec zła. Tym złem były rządy niemieckich nazistów, którzy prześladowali skupionych wokół klubu Polaków, ale także Żydów i przedstawicieli innych mniejszości. Wielu moich rodaków, działaczy i członków klubu Gedania zginęło, zamordowanych tuż po wybuchu II wojny światowej. Wielu trafiło do obozów zagłady. Ginęli z rąk tych samych oprawców, niemieckich nazistów, którzy byli odpowiedzialni za antysemickie pogromy w Wolnym Mieście Gdańsku i późniejsze mordy na Żydach" - pisze poseł.
Zdaniem Płażyńskiego, żądania spółki Robyg są absurdalne. Poseł pisze, że "nie ulegnie groźbom" i nadal będzie walczył o zablokowanie inwestycji.
"W związku z tym, że działania firmy Robyg uniemożliwiają jakikolwiek cywilizowany dialog, kieruję na Pana ręce wyrazy stanowczego sprzeciwu wobec planów inwestycji deweloperskiej w tym niezwykle ważnym miejscu. Proszę podjąć decyzję o odstąpieniu od inwestycji i zwrócić lokalnej społeczności prawo do godnego wspominania ofiar niemieckich nazistów" - zaapelował Płażyński.
W 2005 roku klubowi sportowemu Gedania przekazano prawo do użytkowania wieczystego terenów o powierzchni 2,7 ha wraz z budynkami z 99 proc. bonifikatą. Klub, zamiast 4,2 mln zł, zapłacił 42 tys. zł
Na terenie klubu miał powstać duży obiekt sportowy. Do budowy jednak nie doszło. Istniejące budynki zostały zburzone, a teren stał się składowiskiem materiałów sypkich.
W 2017 roku klub sprzedał prawa do nieruchomości spółce Robyg. Sprawa trafiła do sądu, bo ówczesny prezydent Gdańska chciał, żeby tereny wróciły do Skarbu Państwa.
Sąd orzekł jednak, że prawa zostają przy spółce Robyg. Obszar jest wpisany do rejestru zabytków, a jego część ma być przeznaczona na obiekt sportowy.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl