W środę minister ds. sytuacji kryzysowych Bill Blair przekazał, że w Kanadzie trwa 414 pożarów lasów. 239 jest nadal nieopanowanych, a spłonęło już 3,8 mln hektarów lasów. W ich następstwie ponad 20 tys. osób przebywa poza swoimi domami, zagrożone są linie elektryczne w Quebecu.
Wszystkie służby zaangażowane w walkę z żywiołem
Kanadyjskich strażaków wspierają strażacy z: Australii, Nowej Zelandii i Stanów Zjednoczonych. We wtorek natomiast przylecieli strażacy z Republiki Południowej Afryki, a w piątek – prawie 200 strażaków z Francji.
Pomaga im też wojsko. Minister obrony Anita Anand przekazała, że w Albercie jest ok. 130 żołnierzy, w Nowej Szkocji – ok. 100, a w Quebec – 300. Pomagają m.in. w sprawach inżynieryjnych, logistyce, transporcie powietrznym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W Kanadzie za działania straży pożarnej odpowiedzialne są rządy prowincji. Premier Justin Trudeau zapewnił o pomocy rządu federalnego i przypomniał, że przed obecnymi ekstremalnymi pożarami lasów w ubiegłym roku przez kraj przeszły huragany i silne ulewy. – Musimy dostosować nasze działania, przewidywać i chronić – stwierdził.
Ogromne zanieczyszczenia miast
Osobny problem stwarza dym z pożarów, który dotarł do południowych części Kanady. We wtorek w stolicy kraju Ottawie wskaźniki zanieczyszczenia powietrza przekroczyły maksymalne wartości. Alerty pojawiają się też wobec kolejnych miast. Meteorolodzy zalecają zredukowanie aktywności fizycznej i noszenie maseczek, o ile nie mogą zostać w domu.
I tak szkołach publicznych w Toronto odwołano zajęcia na powietrzu. Alert dla Toronto wskazywał w środę na "wysokie ryzyko" i prognozował jeszcze wyższe zanieczyszczenie w czwartek. W Quebecu premier Francois Legault podkreślał podczas konferencji prasowej w środę, że do poniedziałku meteorolodzy nie przewidują deszczu.
Z problemami zmagają się też miasta USA. Z powodu gęstego dymu Nowy Jork był w środę najbardziej zanieczyszczonym miastem na świecie. Według dziennika "New York Post" niezdrowe powietrze i dym utrzymają się w pięciu dzielnicach miasta do niedzieli. Burmistrz Eric Adams wezwał nowojorczyków z chorobami serca lub układu oddechowego do "ograniczenia aktywności na świeżym powietrzu do absolutnej konieczności".
Telewizja CNN podała w środę, że w USA 55 mln osób jest objętych alertami w związku z dymem z pożarów w Kanadzie. Z powodu słabej widoczności opóźnione są loty m.in. na lotnisko LaGuardia w Nowym Jorku.
USA zapowiadają pomoc
Sytuacja jest na tyle poważna, że doszło już do rozmowy Joe Bidena i Justina Trudeau. Prezydent USA obiecał pomoc w zwalczaniu żywiołu. Premier Kanady z kolei poinformował, że do kraju przybyło już kilkuset amerykańskich strażaków, a kolejne zespoły są w drodze.