Były wiceszef resortu finansów Jacek Kapica został zatrzymany 29 marca 2018 r. Później sąd uznał, że było to zatrzymanie bezzasadne. Niemniej usłyszał zarzuty, że jako minister nie dopełnił obowiązków służbowych, w efekcie czego branża hazardowa miała osiągnąć korzyści majątkowe w ogromnej kwocie. Mowa o 21 miliardach złotych.
Jacek Kapica podkreślił, że nie ma pojęcia skąd się wzięła taka suma.
- To jest jakaś kwota z sufitu. W akcie oskarżenia nie ma żadnych szczegółowych wyliczeń. Roczne przychody państwa z opodatkowania hazardu wahają się między 1,3 a 1,5 mld zł. A prokuratura zarzuca mi, że operatorzy zarobili sumę kilkanaście razy większą – powiedział b. wiceminister finansów.
Jak dodał, to tak, jakby postawić zarzut policji, że przestępcy zarabiają na handlu narkotykami, których policja ściga. – To jest absurdalne – stwierdził.
Ponadto prokuratura nakazała Kapicy „powstrzymanie się od działalności związanej z udzielaniem porad i konsultacji w zakresie urządzania i prowadzenia gier hazardowych oraz zakładów wzajemnych”.
W rozmowie z „Rzeczpospolitą” Jacek Kapica stwierdził, że nakaz jest dla niego obojętny, bo nigdy nie zamierzał pracować w branży hazardowej, ani jej doradzać.
- Moje obecne zajęcie nie ma nic wspólnego z hazardem. Nie jestem skazany, więc zgodnie z prawem jestem niewinny, ale na szczęście, gdy byłem zatrzymywany, to już pracowałem. Znalezienie pracy w stanie takiego oskarżenia byłoby bardzo trudne - powiedział b. wiceminister finansów.
Jak dodaje, polscy pracodawcy „wiedzą co się dzieje” i nie chcieliby brać na siebie ryzyka zatrudnienia takiej osoby.
- Nie chcą mieć kłopotów z władzą. Mógłby się nimi zainteresować urząd skarbowy, celno-skarbowy czy inna służba. Na szczęście mój obecny pracodawca, po pierwszym szoku, zrozumiał sytuację – stwierdził Kapica.
B. wiceminister finansów pracuje dla amerykańskiej firmy. Uwiarygadniającym dla obecnego szefa Kapicy był fakt, że został wypuszczony po kilku godzinach, a później sąd uznał jego zażalenie co do zasadności samego zatrzymania.
Czytaj również: Jacek Kapica zabiera głos po skierowaniu aktu oskarżenia do sądu
Akt oskarżenia wobec Kapicy do sądu trafił w lipcu, sędzia wciąż zapoznaje się z aktami. Postępowanie może trwać nawet 5 lat.
- W tak zawiłej materii, w której jest około 300 tomów akt i 150 świadków, procesy ciągną się latami – podkreśla b. polityk. Jego zdaniem jest ofiarą tej sytuacji.
- Przez wiele lat poświęcałem się w pracy dla państwa kosztem rodziny, kosztem bycia ofiarą hejtu branży hazardowej. Przeciwko mnie organizowano kampanię oczerniającą w mediach, a negatywne plakaty z moją twarzą jeździły na autobusach w Warszawie - powiedział Kapica.
Jak stwierdził, gdy był zatrzymywany, był drugim po ministrze Tamborskim. – Dziś to już seria i styl walki politycznej, w której prokuratura jest jej narzędziem – dodał.
- W moim przypadku wyrok publicznie został wydany przez prokuratora krajowego, zanim sąd w ogóle się do tego zabrał – podkreślił w rozmowie z „Rz” b. wiceminister finansów Jacek Kapica.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl