"Prezydium Sejmu podjęło uchwałę o obniżeniu posłowi Dariuszowi Mateckiemu uposażenia poselskiego o połowę na okres trzech miesięcy. Decyzja ma związek z wyjściem i przemieszczaniem się posła po dachu budynków sejmowych 13 czerwca ok. godz. 3.30 nad ranem" - pojmowała Kancelaria Sejmu na platformie X.
14 czerwca marszałek Sejmu Szymon Hołownia poinformował, że w nocy doszło do incydentu - ktoś przebywał na dachu budynku sejmowego, gdzie "nie powinien się znajdować, bo raczej o godzinie 3 lub 4 nikt na dachu się znajdować nie powinien". Później okazało się, że chodzi właśnie o Dariusza Mateckiego, członka Suwerennej Polski i klubu parlamentarnego PiS. Matecki potwierdził w rozmowie z PAP, że w nocy wszedł na dach hotelu sejmowego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Wyszedłem zrobić sobie ładne zdjęcie"
- Wyszedłem zrobić sobie ładne zdjęcie o wschodzie słońca i spokojnie wróciłem do pokoju, nikt za mną nie ganiał i nie wiem, dlaczego jest z tego jakaś afera - stwierdził poseł. Doprecyzował tez, że "to nawet nie był dach, a taka przybudówka".
Zaprzeczył, że z dachu sprowadziła go Straż Marszałkowska i że był pod wpływem alkoholu. - Byłem pod wpływem dobrego humoru ewentualnie - dodał.
Co wynika z raportu Straży Marszałkowskiej
Jeszcze tego samego dnia marszałek Sejmu Szymon Hołownia zapowiedział, że wystąpi do Prezydium Sejmu o ukaranie Mateckiego. Powiedział też, co zawiera raport Straży Marszałkowskiej, która opisała incydent z udziałem posła Suwerennej Polski. - 13 czerwca 2024 r. otrzymałem informację od dowódcy zmiany o incydencie, który miał miejsce o godz. 3.30. Z uzyskanych informacji wynika, że poseł Dariusz Matecki wyszedł przez okno pokoju hotelowego na dach budynku F (dom poselski - przyp. red) - relacjonował marszałek podczas konferencji prasowej.
Jak tłumaczył, z notatki Straży Marszałkowskiej dowiedział się, że poseł Matecki po wejściu na dach zaczął się przemieszczać. Z dachu budynku domu poselskiego przeszedł przez przejście techniczne na dach Kancelarii Sejmu. - Tam został zauważony przez zastępcę dowódcy zmiany, który poinstruował posła o niebezpieczeństwie i nakazał mu natychmiastowe opuszczenie tego miejsca. Pan poseł stwierdził, że sam wróci do pokoju drogą, którą przyszedł i nie skorzystał z propozycji pomocy odprowadzenia do pokoju hotelowego - wyjaśnił Szymon Hołownia.
Dodał też, że widział nagrania z monitoringu. - Rzeczywiście poseł Matecki przez siedem minut, od godz. 3.30 do godz. 3.37, spacerował po dachu zarówno budynku F, jak i budynku S, a potem wrócił przez okno do pokoju hotelowego na czwartym piętrze - zrelacjonował.
- Na dachach hotelu i innych budynków znajdują się różnego typu instalacje, w związku z czym poruszanie się tam przez osoby nieuprawnione może zagrażać zdrowiu, a nawet życiu - wyjaśnił marszałek Sejmu.