W 2014 roku w Polsce działało ok. 30 tys. biur rachunkowych. Cztery lata później było ich już ponad 70 tys. Ten skokowy wzrost nie powinien dziwić. Dzięki przeprowadzonej pięć lat temu deregulacji autorstwa ówczesnego ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina (teraz wicepremiera oraz ministra nauki i szkolnictwa wyższego) założenie firmy z usługami księgowymi nie wymaga dziś wielu procedur.
Wystarczy zgłosić działalność gospodarczą do ewidencji, mieć ubezpieczenie i zaświadczenie o niekaralności. Otwarcie rynku spowodowało, że jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać nowe firmy zajmujące się księgowością, które – mówiąc delikatnie – miewały pracowników z przypadku.
Ministerstwo Finansów zrobiło badanie, z którego wynika, że co druga firma świadcząca usługi księgowe i korzystająca z nich uważa, że ich jakość pozostawia wiele do życzenia. Resort przejrzał na oczy, że deregulacja zawodu księgowego przyniosła więcej szkód niż pożytku.
- Powstało sporo firm działających w internecie, które oferowały usługi za nieduże pieniądze. Potem okazywało się, że formularze były wypełniane błędnie albo w ogóle nie były dosyłane do urzędów skarbowych. A później nie można było nikogo z tej firmy znaleźć i pociągnąć do odpowiedzialności, bo się zamykała – wyjaśnia money.pl rzecznik Stowarzyszenia Księgowych w Polsce Małgorzata Szczepańska.
Z badania firmy KPMG wynika, że aż 65 proc. polskich firm zlecało księgowość zewnętrznym dostawcom usług księgowych. Na rozczarowania związane z jakością usług narażone były małe i średnie firmy, które, chcąc zapłacić jak najmniej, korzystały z biur oferujących dumpingowe ceny. Potem zaczynały się kłopoty. Głównie z urzędami skarbowymi, które karały i wymagały naprawienia błędów. W efekcie najwyższa dziś kara za przewinienie skarbowe wynosi ponad 21 mln zł.
- Ręka rynku nie jest w stanie zawsze zweryfikować czyichś umiejętności. Można to zrobić dopiero po 4-5 latach, gdy przychodzą kontrole z urzędów skarbowych. Kto na tym traci? Klient, który nie zna się na księgowości, a ustawodawca najwyraźniej oczekiwał, że będzie. Potem sprawy trafiają do sądów gospodarczych – dodaje Małgorzata Szczepańska.
Czytaj: Ministerstwo Finansów odkrywa karty. 10 mld zł za zmiany w PIT
Resort finansów krzyknął "basta" i zadeklarował powrót do certyfikacji zawodu księgowego, a dokładniej - usługowego prowadzenia ksiąg rachunkowych. Planuje również okresowe szkolenia dla tych osób. Wszystkie te zmiany mają dotyczyć usługowego prowadzenia ksiąg rachunkowych w formie działalności gospodarczej, natomiast nie obejmą osób pracujących na podstawie umowy o pracę w działach księgowości.
- Niestety, nie podano szczegółów dotyczących tego, jak miałaby wyglądać certyfikacja usług księgowych. Natomiast na podstawie reguł, które przestały obowiązywać w 2014 roku, możemy wnioskować, że certyfikacja objęłaby zarówno prowadzenie ksiąg rachunkowych, czyli tzw. pełną księgowość, jak i uproszczoną księgowość, przykładowo w postaci podatkowej księgi przychodów i rozchodów – uważa Mariusz Rutke, wykładowca Wyższej Szkoły Bankowej w Chorzowie i Katowicach.
Zdaniem ekspertów powrót do certyfikacji w zawodzie księgowego będzie prawdopodobnie wiązać się ze spadkiem liczby podmiotów, które świadczą takie usługi, a w konsekwencji – wzrostem cen. Jak dużym? Bez dokładnej wiedzy o kształcie certyfikacji ciężko wyrokować. Dziś opłaty wynoszą od 250 zł za niewielką ilość dokumentów przy prowadzeniu księgi przychodów i rozchodów dla płatnika VAT do 2 tys. 200 zł przy księgach rachunkowych (cennik dla ok. 200 dokumentów miesięcznie).
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl