- Średnią w dół ciągnie sporo firm z dziwnie niską partycypacją 10 proc. Z tych firm mamy sygnały o presji pracodawcy na rezygnację. Będziemy reagować - napisał na Twitterze Paweł Borys, szef Polskiego Funduszu Rozwoju.
Jak powiedział na antenie radia RDC Bartosz Marczuk, wiceprezes PFR, ta reakcja ma dotyczyć tylko firm, w których pracodawcy nakłaniają pracowników do rezygnacji z oszczędzania w PPK.
"Tu będziemy reagować wspólnie z Państwową Inspekcją Pracy" - powiedział Marczuk.
Niektórzy pracodawcy odbierają jednak tę zapowiedź jako próbę wywierania presji i zapowiedź kontroli.
- Jeżeli będziemy straszyć pracodawców, to wcale nie osiągniemy wyższych partycypacji, raczej udowodnimy, że to „program rządowy i obowiązkowy” - mówi Krzysztof Nowak, Mercer Marsh Benefits, w rozmowie z Gazetą Wyborczą. - Pojawia się też pytanie, kto ma decydować, jaki poziom partycypacji jest właściwy. Państwowy PFR? Od ilu procent przystąpienia do programu pracowników firmy będą zwolnione z kontroli?
W odpowiedzi na pytania "Wyborczej" PFR informuje, że zapowiadana reakcja "nie jest w żaden sposób powiązana z poziomem partycypacji, tylko z sygnałami od pracowników".
"Jeżeli pracodawca działa zgodnie z prawem, nie ma powodu do niepokoju" - informuje PFR.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl