O wycieku 21 tys. ton oleju napędowego poinformował w czwartek dziennik "Kommiersant", a za nim Polska Agencja Prasowa. W Norylsku obecnie jest już minister ds. sytuacji nadzwyczajnych Jewgienij Ziniczew.
Wokół elektrowni trwa zbieranie skażonego gruntu wokół zbiornika. Do wycieku oleju napędowego doszło w wyniku uszkodzenia fundamentów. Większość z ok. 21 tys. ton oleju, który wyciekł do gruntu, trafiło również do odległej o 20 km rzeki. Ratownicy na miejscu monitorują rozwój sytuacji za sprawą dronów.
Ile zatem oleju napędowego trafiło do wód? Rosyjska Federalna Agencja ds. monitoringu środowiska naturalnego (Rosprirodnadzor) szacuje, że do rzeki mogło trafić nawet 15 tys. ton. Pozostałe 6 tys. ton - do gruntów. Morskie służby ratownicze z Murmańska z kolei oceniają, że do wód trafiło o 2 tys. ton paliwa więcej.
Rospriodnadzor odrzucił pomysł gubernatora Kraju Krasnojarskiego Aleksandra Ussa, który zaproponował, by likwidować skutki katastrofy za sprawą spalenia paliwa.
Do wycieku doszło 29 maja w Norylsku. Olej napędowy trafił do rzek Ambarnaja i Dałdykan oraz do zdecydowanej większości ich dopływów. Nornikiel, przedsiębiorstwo zarządzające elektrownią, ocenia, że awaria powstała w skutek uszkodzenia fundamentów za sprawą rozmarzania wiecznej zmarzliny - podaje PAP za "Kommiersant".
Czytaj też: UOKiK wszczyna postępowanie przeciwko Gazpromowi
Nornikiel oraz organizacja WWF oceniają, że, jak na razie, olej nie skaził jeziora Piasino, z którego wypływa rzeka Piasina płynąca do Morza Karskiego. Innego zdania jest Prokuratura Generalna. W jej ocenie paliwo już trafiło do rzeki Piasiny.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.