Podczas sobotniej konwencji Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk zabrała głos w sprawie Kauflandu i przytoczyła historię Jolanty Żołnierczyk, byłej pracownicy należącej do związku zawodowego "Jedność Pracownicza". Żołnierczyk alarmowała, że matki powracające z macierzyńskiego były w tej firmie opłacane gorzej niż inne pracownice. Związkowcy w 2022 r. protestowali w tej sprawie. Kobieta walczyła też o podwyżki płac pracowników Kauflandu.
W listopadzie 2022 r. Żołnierczyk została zwolniona z pracy. Według związku zwolnienie odbyło się bezprawnie i było "karą za ujawnienie dyskryminacji młodych matek". Zanim do tego doszło, "Jedność Pracownicza" doprowadziła do przeprowadzenia kontroli przez Państwową Inspekcję Pracy, która potem wydała w tej sprawie oficjalne stanowisko i zalecenia, m.in. wypłacenie poszkodowanym pieniędzy. Jednak według związku sieć handlowa "nie zaprzestała procederu" i "nie realizuje ostateczny zaleceń pokontrolnych".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk mówiła na sobotniej konwencji Lewicy, że Żołnierczyk odwołała się od decyzji o zwolnieniu i poszła do sądu, ale walka tam "zajmie wiele lat". - Cena, jaką płacą osoby, takie jak Jolanta Żołnierczyk, jest zbyt wysoka - zaznaczała posłanka Lewicy. - Firma Kaufland przez wiele lat dyskryminowała kobiety, które wracały z urlopów macierzyńskich - stwierdziła. - Kaufland zemścił się na liderce związku zawodowego i zwolnił ją - dodała.
"Sprzeciwiamy się nieprawdziwym informacjom"
O komentarz do jej słów poprosiliśmy Kaufland. W nadesłanej money.pl odpowiedzi czytamy: "Jako sieć pragniemy stanowczo podkreślić, że nie zgadzamy się z narracją, która została przedstawiona w trakcie konwencji programowej Lewicy i sprzeciwiamy się nieprawdziwym informacjom, które godzą w dobre imię Kaufland jako pracodawcy".
"Jako firma jesteśmy otwarci i nieustannie zachęcamy do konstruktywnego dialogu, kategorycznie rezygnując z brania udziału w politycznych, przedwyborczych rozgrywkach. Pragniemy również podkreślić, że zgodnie z oświadczeniem Wolnego Związku Zawodowego 'Jedność Pracownicza' sama organizacja postanowiła krytycznie odnieść się do działania pracownicy i otwarcie odciąć się od niego" - komentuje biuro prasowe Kauflandu.
Kaufland przekonuje: liczą się tylko kwalifikacje i doświadczenie
Jak tłumaczy firma, pracownicy pracują na tych samych, ściśle określonych zasadach. "Sprzeciwiamy się jakiejkolwiek dyskryminacji. Wynagrodzenie w naszej firmie nie jest zależne od płci, a wyłącznie od kwalifikacji i doświadczenia, które osoba zatrudniona zdobywa, pracując na określonym stanowisku" - deklaruje Kaufland.
I zapewnia, że osoby powracające do pracy po dłuższej przerwie, np. wynikającej z urlopu rodzicielskiego, mają zagwarantowane to samo stanowisko i te same warunki zatrudnienia jak w momencie pójścia na urlop - jeśli w czasie ich nieobecności nastąpią podwyżki wynagrodzenia dla danego stanowiska pracy, obejmują one również nieobecnego pracownika. "Jedyna różnica w wynagrodzeniu może wynikać z benefitu przyznawanego za doświadczenie zdobyte w pracy, tj. lat przepracowanych na danym stanowisku" - wyjaśnia firma.
"Odnosząc się natomiast do przyczyny zwolnienia pracownicy, pragniemy zaznaczyć, że pełniona funkcja związkowa nie miała żadnego wpływu na tą decyzję. Powodem postępowania było rażące łamanie podstawowych obowiązków pracowniczych, uzasadniające rozwiązanie umowy o pracę. W naszej sieci dbamy o zadowolenie naszych pracowników, którym gwarantujemy konkurencyjne na rynku warunki zatrudnienia i rozwoju. Jako firma stawiamy również na dialog i wzajemne porozumienie" - zapewnia Kaufland.