Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. Martyna Kośka
|

"Kawałek Azji w Warszawie". Tak się kończy, gdy deweloper wykorzystuje każdy metr kwadratowy

436
Podziel się:

Już wkrótce zamieszka tu kilkanaście tysięcy osób. Na tym osiedlu deweloper ambicjonalnie podszedł do kwestii wykorzystania powierzchni. Nic się nie marnuje. Wykładowca Wydziału Architektury mówi wprost: to kawałek Azji w Warszawie.

"Kawałek Azji w Warszawie". Tak się kończy, gdy deweloper wykorzystuje każdy metr kwadratowy
Tak wygląda obecnie największy plac budowy lewobrzeżnej Warszawy (Agencja Gazeta, Adam Stępień )

Osiedle "Bliska Wola" to obecnie największy plac budowy w Warszawie. Jeszcze do niedawna osiedle Odolany było najbardziej atrakcyjnym, nadającym się do zabudowy terenem w okolicy centrum miasta. Nic więc dziwnego, że deweloperzy chcą maksymalnie wykorzystać działki – bliskość Dworca Centralnego i stacji metra powoduje, że każde z mieszkań będzie można sprzedać za co najmniej 12 tys. zł za metr.

Widoczne na zdjęciu powyżej osiedle to budowana przez J.W. Construction "Bliska Wola". Na wizualizacjach i filmie promocyjnym widać wyraźnie, że składa się z wielu budynków, ale najbardziej przykuwa uwagę składający się z trzech wież, narożny wieżowiec o nazwie "Bliska Wola Tower". Pomyślany jest tak, by stanowić barierę (od hałasu?) dla niższych budynków, które znajdują się w głębi należącego do J.W. Construction kwartału.

Zobacz także: OSIEDLE BLISKA WOLA TOWER. Warszawa.

W najwyższych punktach wieże mają 92 m wysokości. Kupujący będą mogli wybierać spośród mieszkań na 27 piętrach.

Teraz trochę liczb: 1096 miejsc parkingowych, 33 lokale usługowe, 892 apartamenty, 380 biur, 170 apartamentów hotelowych… I to wszystko wzdłuż przelotowych, wiecznie zakorkowanych alei Prymasa Tysiąclecia i ulicy M. Kasprzaka.

Na wizualizacjach osiedle wygląda lekko i nowocześnie. Jest dużo przestrzeni między budynkami, a mieszkańcy mają miejsce, by jeździć rowerem i spacerować z dziećmi.

Zobacz także: Kupować mieszkanie czy czekać? "Najlepszy od dawna moment na zakup"

Tyle obietnice inwestora, który słynie z budowy ciężkich, zwalistych i przeskalowanych budynków. Jeśli bowiem spojrzeć na zdjęcia z placu budowy, trudno sobie wyobrazić, by tej przestrzeni było dużo. Nie znaczy to, że lokatorzy nie będą mogli się integrować. Ależ owszem: nawet bez wychodzenia z mieszkania. Budynki są tak ciasno poustawiane, że stojąc na balkonie w jednym budynku, będzie można sprawdzić, co ma na obiad sąsiad naprzeciwko.

"Kawałek Azji" w Warszawie nie dziwi

Poprosiliśmy o komentarz Leszka Wiśniewskiego, architekta, urbanistę, członka Stowarzyszenia "Miasto Jest Nasze", wykładowcę Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej. Wiśniewski przeyznaje, że "skala zabudowy, a także skąpa przestrzeń pomiędzy budynkami, budzi skojarzenia z metropoliami Azji".

Sam projekt realizowany przez J.W. Constructions go nie dziwi, bo, jak tłumaczy, polscy deweloperzy nieraz już pokazali, że dobrej jakości architektura nie jest tym, czym by sobie przesadnie zaprzątali głowę.

- Najbardziej zaskakujący jest fakt, że taka zabudowa powstała zgodnie z prawem i to nawet nie według zapisów kontrowersyjnej decyzji o warunkach zabudowy, ale jako realizacja uchwalonego w 2012 roku miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego – mówi w rozmowie z money.pl.

To zdziwienie wynika z faktu, że plany zagospodarowania często są postrzegane jako remedium na chaos przestrzenny i chciwość deweloperów. Tymczasem nie zawsze tak jest.

- O tym, jak wyglądają plany zagospodarowania decyduje samorząd, a przede wszystkim Rada Miasta, która je uchwala. Wprawdzie za przygotowanie planów odpowiada Biuro Architektury i Planowania Przestrzennego, ale to do radnych należy ostateczny głos – tak ekspert wyjaśnia powody, dla których to, co miało być ładne i przemyślane, ostatecznie nie zawsze takim się okazuje.

I kontynuuje: - Tutaj głos radnych był najwyraźniej głosem inwestorów, a nie mieszkańców, których teoretycznie reprezentują. Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, też zresztą uchwalane przez Radę Miasta, nie wskazuje na aż tak dużą intensywność zabudowy. Rada Miasta nie musiała się zatem zgadzać na budowę "kawałka Azji" w Warszawie.

Leszek Wiśniewski przekonuje, że można było postawić na kontynuację tego, co możemy znaleźć po drugiej stronie ulicy Kasprzaka – osiedla pełnego zieleni, ze szkołą i budynkami, które w większości nie przekraczają 5 kondygnacji. - Są tam też dwa wyższe budynki wysokości 30 i 45 m. Na osiedlu JW. Construction wysokości te nie są maksymalnymi, ale minimalnymi. Przejrzenie się w tym lustrze pokazuje, jak wielkiego upadku urbanistyki doświadczyła Warszawa, a wszystko to za zgodą władz miasta – zauważa z żalem.

Zwarta zabudowa to nie zaglądanie sobie do okien

A co z argumentem, że ludzie przede wszystkim muszą mieć gdzie mieszkać, więc kwestie estetyki schodzą na dalszy plan?

- Można argumentować, że Warszawa potrzebuje mieszkań, a w mieście trzeba budować gęsto, by nie rozlewało się ono na wiele kilometrów. Warto jednak pamiętać, że najgęściej zaludnioną dzielnicą Warszawy jest Ochota, gdzie większość budynków ma 5-7 kondygnacji, a między nimi są zielone podwórka, szkoły i przedszkola – przekonuje.

I dodaje, że zwarte miasto nie oznacza, że ludzie zaglądają sobie w okna, a jedyna zieleń, którą mogą z nich zobaczyć, to rachityczny trawnik nad garażem podziemnym.

Leszek Wiśniewski nie widzi jednak prostych recept na poprawę jakości naszych miast. Przekonuje, że nie należy tego oczekiwać od deweloperów, bo dla nich najważniejszym czynnikiem przy wyborze tego czy innego projektu jest potencjalny zysk.

- Przyjaznego, zwartego miasta deweloperzy nie zbudują z własnej woli. To władze miasta muszą nadawać kierunek jego rozwojowi. W Warszawie władze dały się przekonać inwestorom, że ludzie nie potrzebują mieszkań, tylko magazynów na rzeczy, w których można przenocować. Wtedy liczy się ilość, a nie jakość. I ani skalą, ani otoczeniem tych "magazynów" nie trzeba się przejmować – podsumowuje.

Współpraca: Konrad Bagiński

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(436)
WYRÓŻNIONE
mark
4 lata temu
Wyglądają jak klatki dla kur, tylko z tym ,że przeznaczone są dla ludzi .
WWO
4 lata temu
Haha i startują do roboty jak rakiety z silosów. To nie mieszkania, to fawele.
Będą chętni
4 lata temu
Ludzie i tak kupią. Byle jak, byle gdzie, byle w Stolicy :)
NAJNOWSZE KOMENTARZE (436)
Grabarz
2 lata temu
Kiedyś mądry człowiek wypowiadał się, że tak ciasna i wysoka zabudowa wstrzymuje przepływ powietrza. Jestem ciekaw kto z urzędu Warszawa Wola pozwolił budować takie nory
Kosik Lukas
4 lata temu
Nadal szukasz pozyczki, a Twój bank odmawia jej udzielenia, poniewaz masz zla historie kredytowa? A moze potrzebujesz kredytu na zakup domu, rozpoczecie lub rozszerzenie dzialalnosci? Nie szukaj dalej, poniewaz pomozemy Ci z pozyczka. Pozyczka jest szybka i pewna. skontaktuj sie z nami teraz bez ziraatloans@gmail.com, aby uzyskac wiecej informacji.
Antek
4 lata temu
Eeee, do Makao, Honk-Kongu czy Chonqing jeszcze daleko.. Miłego mieszkania :-) Tam to dopiero jest. I jaka jakosc jak wieżowiec w miesiąc się buduje..
Minokto
4 lata temu
Idealne miejsce żeby poczuć się jak w Hong Kongu, Pekinie, Szanghaju, Wuhan. Jeszcze napisy powinny być po chińsku i mamy Chiny w Polsce
Ania
4 lata temu
To jakiś koszmar, jednak miło mi sie mieszka poza centrum na osiedlu domków rodzinnych. Nie ma słoików, patologii i buractwa z centrum, gdyż ich nie stać :-)
...
Następna strona