Komisja Europejska zawezwała Polskę i 23 inne państwa do usunięcia uchybień w sprawie egzekwowania przepisów dotyczących delegowania pracowników. KE uważa, że część państw unijnych (w tym nasz kraj) wciąż nie dostosowała krajowych przepisów do unijnej dyrektywy.
Wezwanie do usunięcia uchybienia zostało skierowane również do Belgii, Bułgarii, Czech, Danii, Niemiec, Estonii, Irlandii, Grecji, Francji, Chorwacji, Włoch, Cypru, Łotwy, Litwy, Luksemburga, Węgier, Malty, Holandii, Austrii, Rumunii, Słowenii, Słowacji i Finlandii.
Komisja prowadzi dialog z 24 państwami członkowskimi UE, które nie dokonały prawidłowej transpozycji niektórych lub wszystkich przepisów dyrektywy. Mają one dwa miesiące na przyjęcie niezbędnych środków, w przeciwnym razie KE może podjąć decyzję o wysłaniu uzasadnionych opinii.
Kim są pracownicy delegowani?
O co chodzi? Zacząć należy od tego, kim w ogóle są pracownicy delegowani. To osoby wysłane przez firmę na rynek zagraniczny, zatrudnieni na zasadach obowiązujących w kraju, z którego przyjechali. Innymi słowy, to pracownicy oddelegowani tymczasowo do pracy zagranicznej przez polską firmę albo przez pośrednictwo pracy.
Unijna dyrektywa zakłada, że pracownicy delegowani będą mogli pracować do roku (w szczególnych przypadkach - do półtora roku) na zasadach przewidywanych przez państwo, z którego zostali oddelegowani. Po upłynięciu tego okresu zatrudniony powinien przejść na zasady zatrudnienia obowiązujące w kraju, w którym świadczy pracę.
To oznacza, że np. polska firma delegująca pracownika do Francji, przez rok może płacić za niego różne składki zdrowotne, ubezpieczeniowe itd. w wysokości takiej, jak płaciłaby w kraju nad Wisłą. Po upływie 12 miesięcy pracodawca za oddelegowanego pracownika musi płacić tyle, ile przewiduje francuskie prawo.
Czytaj więcej: Oddelegowanie pracownika. Na czym polega?
Nowe zasady delegowania pracowników do pracy na terenie Unii Europejskiej były solą w oku polskiego rządu. Polska nieskutecznie domagała się stwierdzenia nieważności tych zmian przed Trybunałem Sprawiedliwości UE.
Ostatecznie po fiasku negocjacji polskich, prezydent RP Andrzej Duda w sierpniu 2020 roku podpisał ustawę wdrażającą unijną dyrektywę do polskiego prawodawstwa.
Komisja zwróciła się do Polski w kilku kwestiach
Kwestia pracowników delegowanych nie jest jedyną, co do której KE wystawiła oficjalne wezwanie do Polski. Komisja domaga się również usunięcia uchybienia z powodu nieprzestrzegania przepisów UE w sprawie minimalnego poziomu wyszkolenia marynarzy oraz w sprawie gospodarowania wypalonym paliwem jądrowym i odpadami promieniotwórczymi.
W kwestii marynarzy KE w komunikacie tłumaczy, że przepisy uchwalone przez organy UE mają na celu zapewnić przestrzeganie norm "wyszkolenia oraz zapewnienie zgodności tych norm z normami już uzgodnionymi na szczeblu międzynarodowym".
"Komisja uważa, że wymogi dotyczące wydawania świadectw marynarzom pełniącym służbę na statkach odbywających 'rejsy krajowe' nie są zgodne z minimalnymi wymogami w zakresie wydawania świadectw określonymi w dyrektywie" - czytamy w komunikacie.
Dowiedz się: Unijne regulacje mogą uderzyć w najbiedniejszych
Natomiast dyrektywa dotycząca gospodarowania odpadami promieniotwórczymi ma na celu ochronę pracowników i ogółu społeczeństwa przed promieniowaniem jonizującym. Państwa członkowskie były zobowiązane do dokonania jej transpozycji do 23 sierpnia 2013 roku i do powiadomienia Komisji o krajowych programach po raz pierwszy do 23 sierpnia 2015 roku.
Uzasadniona opinia w sprawie transpozycji tej dyrektywy została skierowana także do Holandii i Chorwacji.
"Dyrektywa ustanawia ramy wspólnotowe w zakresie odpowiedzialnego i bezpiecznego gospodarowania wypalonym paliwem jądrowym i odpadami promieniotwórczymi. W szczególności wymaga ona od państw członkowskich opracowania i wdrożenia krajowych programów gospodarowania całym wypalonym paliwem jądrowym i odpadami promieniotwórczymi powstałymi na ich terytorium, aż do etapu składowania" - czytamy w komunikacie.
W przypadku tych dwóch dyrektyw Polska otrzymała również ten sam termin na wdrożenie przepisów, co w przypadku dyrektywy o pracownikach delegowanych. Nasz kraj ma na to dwa miesiące.