Keanu Reeves jest popkulturową ikoną cyberpunkowych produkcji. Od filmowego "Matrixa" po grę Cyberpunk 2077. Okazuje się jednak, że aktor mimo wszystko ma bardzo analogowe podejście do swojego zawodu. W rozmowie z "Wired" powiedział, że w jego umowach zawarta jest klauzula zabraniająca zmian w jego grze aktorskiej w trakcie cyfrowej postprodukcji filmów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Poszło o łzę Keanu Reevesa
Nie przeszkadza mi, że ktoś usunie mrugnięcie podczas edycji. Ale wcześniej, we wczesnych latach 2000, albo to mogły być lata 90., zmieniono moją grę. Dodali łzę na mojej twarzy. To było tak, jakbym nawet nie musiał już tam być – powiedział Reeves w rozmowie z Chadem Stahelskim z "Wired".
Nowe technologie są wykorzystywane nie tylko w oficjalnych produkcjach, ale także w sposób nielegalny. Stahelski w rozmowie z aktorem przypomina sytuację, w której rosyjski telekom za pomocą technologii deepfake nielegalnie umieścił postać Bruce'a Willisa w swojej reklamie.
Zdaniem Reevesa w przypadku pracy nad filmem aktor wie, że jego wstęp będzie montowany i edytowany, ale jest też częścią tego procesu. Deepfake "przeraża" aktora.
Jeśli wejdziesz do krainy deepfake, nie ma tam naszej perspektywy. To przerażające – mówi Reeves.
Aktor zwraca uwagę, że dla młodych osób pytanie, czy coś jest realne, czy nie, nie ma już takiego znaczenia.
Ludzie dorastają z tymi narzędziami. – Słuchamy już muzyki, która jest tworzona przez AI w stylu Nirvany, jest NFT i sztuka cyfrowa. To jest fajne, w stylu, patrzcie, co te śliczne maszyny potrafią stworzyć! – mówi Reeves
Zdaniem Reevesa za wszystkim jednak i tak stoi "korporatokracja", która chce kontrolować cyfrowo stworzone rzeczy.