Ekonomiści Banku Pekao zakładają, że szczyt zakażeń nastąpi najprawdopodobniej za 2 tygodnie od chwili obecnej, czyli na przełomie marca i kwietnia.
"Doświadczenia z poprzednich fal nakazywały oczekiwać rozmrażania gospodarki później niż wynosi obecny horyzont obowiązywania obostrzeń – nie 9 kwietnia, a raczej 15-20” – czytamy w ich analizie.
Jak wskazują, rozmrażanie odbywałoby się według znanego schematu, będącego lustrzanym odbiciem sekwencji jej mrożenia: pełne otwarcie galerii handlowych w połowie kwietnia, otwarcie hoteli, muzeów i innych budynków użyteczności publicznej po weekendzie majowym. Pierwsze zmiany w funkcjonowaniu gastronomii nastąpiłyby wówczas w drugiej dekadzie maja.
Wiele przy tym będzie zależeć od tempa szczepień i tego, czy zrealizują się oczekiwania znaczącego wzrostu podaży szczepionek na COVID-19 w drugim kwartale.
Jak każde prognozy, również te obarczone są niepewnością. Nie jest bowiem pewne, czy obowiązujący od soboty poziom restrykcji będzie docelowym. Sporo w tej kwestii namieszał wariant brytyjski koronawirusa, który stał się dominujący w strukturze zakażeń,
Zobacz też: Lockdown. Niemiecki eksperyment w walce z koronawirusem. Masz wynik, idziesz do knajpy czy kina
„Z tego względu nie możemy zakładać, że nie dojdzie do kolejnego zaostrzenia restrykcji, obejmującego m.in. zamknięcie kolejnych typów sklepów oraz niektórych punktów usługowych(informacje prasowe sugerowały m.in. salony fryzjerskie, kosmetyczne i tatuażu)” – czytamy.
Zobacz też: Powikłania po szczepionce ma ledwie 0,1 proc. zaszczepionych. To i tak oznacza milionowe odszkodowania
Warto pamiętać, że przypadki obecnie identyfikowane pochodzą z zarażeń sprzed 7-10 dni, a więc z okresu podwyższonej mobilności. Za wyjątkiem okresu noworocznego nie udało się w Polsce osiągnąć tak wysokiej dyscypliny, czyli niskiej mobilności, jak wiosną zeszłego roku.