Opłaty na CEPiK miały być przeznaczane na budowę, modernizację i utrzymanie systemu. Odgrywa on kluczową rolę w zapewnieniu bezpieczeństwa drogowego, ale jego rozbudowa ciągle się ślimaczy – pisze Andrzej Kublik w "Gazecie Wyborczej".
Nie ma na przykład zapowiadanego od lat rankingu jakości szkolenia w szkołach jazdy, pracodawcy nie mogą sprawdzić uprawnień swoich pracowników do kierowania pojazdami, nie działa okres próbny dla kierowców o małym stażu za kółkiem.
Terminy wdrożenia tych usług ciągle są przesuwane. Poprzedni rząd PO-PSL zapowiadał, że będą one działać w 2016 roku. Rząd PiS przekładał ten termin już trzykrotnie.
Trzeba jednak coś zrobić z pieniędzmi wpłacanymi przez kierowców. W zeszłym roku premier Mateusz Morawiecki przeznaczył 152 mln zł z tego funduszu na Cyfrową Piaskownicę Administracji (ta nazwa to nie żart – tak określane jest zaplecze informatyczne dla urzędników).
Zobacz też: Polacy ignorują przepisy i płacą coraz więcej. Rośnie liczba mandatów za używanie telefonów podczas jazdy
Teraz zaś minister cyfryzacji Marek Zagórski będzie mógł tegoroczne środki wydać także na finansowanie zadań "związanych z informatyzacją państwa". Taki zapis znalazł się w projekcie ustawy o szczególnych rozwiązaniach służących realizacji ustawy budżetowej na rok 2020.
Projekt doprecyzowuje, że w tym konkretnym przypadku chodzi o zapewnienie bezpłatnego internetu dla szkół. Zdaniem Andrzeja Kublika rząd po prostu zaoszczędzi na swoim obowiązku, przeznaczając na ten cel pieniądze pobrane od kierowców na poprawę bezpieczeństwa na drogach.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl