Na różnice między dokumentami z 28 i 30 kwietnia zwraca uwagę "Dziennik Gazeta Prawna". Po pierwsze, inaczej rozdzielono pieniądze między sektor rządowy i samorządowy. Zwiększono pulę dla władz lokalnych z ok. 10,8 mld (29,9 proc. udziału) do 11,2 mld euro.
Po drugie, w starszej wersji KPO jasno określono nie tylko udziały w całości KPO dla wszystkich trzech sektorów, a więc rządu, samorządów i przedsiębiorców, lecz także ich procentowe udziały w części grantowej i pożyczkowej. W nowszej ten podział zniknął.
- To lepszy podział niż w wersji KPO z 28 kwietnia, ale wciąż niesprawiedliwy - uważa Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku, cytowany przez "DGP".
Co więcej, jak zaznacza dziennik, część pożyczek w ramach KPO w praktyce może się okazać grantami. Jakim cudem? Bo od państw członkowskich UE ma zależeć, w jakiej formie środki zaoferują krajowym beneficjentom.
Ale samorządowcy nie robią tu sobie specjalnych nadziei. - Być może jakaś pojedyncza transza pożyczek rzeczywiście zostanie zaoferowana jako granty, by rząd zrobił sobie wokół tego PR, ale pytanie, do kogo potem te pieniądze trafią - mówi w rozmowie z "DGP" Tadeusz Truskolaski.
Ustawę dotyczącą Krajowego Planu Odbudowy i związanego z nim unijnego Funduszu Odbudowy w Sejmie pomogła przegłosować PiS-owi Lewica. Sprzeciw wyraziła Solidarna Polska, koalicjant w rządzie.
Ustawa teraz została skierowana do Senatu. Po poprawkach znów trafi do Sejmu, który może zająć się nim ponownie na przełomie maja i czerwca.