Prezes Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów prowadzi "postępowanie wyjaśniające w sprawie praktyk spółki Panek i stosowanych przez nią wzorców umownych" poinformował "Gazetę Wyborczą" Maciej Chmielowski, odpowiedzialny za komunikację w UOKiK.
Jak wskazał, to wstępny etap działań. "Postępowanie prowadzone jest na razie w sprawie, a nie przeciwko przedsiębiorcy" - doprecyzował przedstawiciel Urzędu. O co chodzi?
Panek to jedna z najbardziej rozpoznawalnych w Polsce firm wynajmujących auta na minuty. Oprócz tego zajmuje się też sprzedażą samochodów po latach ich użytkowania. W ubiegłym roku sąd dał zielone światło na przyspieszone postępowanie układowe firmy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rysy na samochodach i kary
"Wyborcza" przypomina historię dwóch klientów Panka, od których firma pobrała 12 i 3 tys. zł za rysy, które - jak twierdzą - była na autach, zanim je wynajęli. "Klienci to obywatele Polski, którzy mieszkali na Wyspach Brytyjskich. Kiedy 'Wyborcza' zainteresowała się ich sprawą, firma natychmiast zwróciła im pieniądze. Nadal jednak twierdziła, że rysy na samochodach powstały z winy klientów" - opisuje gazeta.
Informuje, że podobnych przypadków jest znacznie więcej. "Kolejni czytelnicy opowiedzieli nam swoje historie, wedle których Panek bezpodstawnie obciążył ich na 4 i 3 tys. zł. Do redakcji przyszło już kilkanaście e-maili od klientów Panka" - czytamy.
UOKiK "otrzymał sygnały"
Maciej Chmielowski z UOKiK przyznał, że Urząd w ostatnim czasie otrzymuje sygnały dotyczące pobierania od konsumentów pieniędzy z ich kont na poczet uszkodzeń w wypożyczonych samochodach.
Konsumenci nie zgadzają się z takim stanowiskiem firmy, twierdząc, że uszkodzenia istniały w dniu wynajęcia pojazdu. W 2024 r. mieliśmy osiem takich sygnałów. Są one analizowane w ramach prowadzonego postępowania - informuje, cytowany przez "GW".
Sam Panek zapewnia, że wszystkie działania firmy są zgodne z prawem. "Każda zgłoszona sprawa jest dla nas istotna, dlatego dołożymy starań, aby poruszone kwestie były jeszcze dogłębniej analizowane w przyszłości" - zapewnia firma od wynajmu aut w korespondencji z "Gazetą Wyborczą".
Kłopoty Panka
Na początku 2024 roku na jaw wyszło, że lider na rynku aut na wynajem ma poważne problemy. W lutym Panek ogłosił, że wchodzi w proces restrukturyzacji. Latem ubiegłego roku media informowały, że spółka tnie koszty i wycofuje się z kolejnych miast, a sąd zgodził się na przyspieszone postępowanie układowe.
W grudniu prezes UODO (Urzędu Ochrony Danych Osobowych) nałożył na spółkę ponad 1,5 mln zł kary za błąd, w wyniku którego do internetu przedostały się dane ponad 21 tys. osób - klientów i pracowników Panka.
"Problem pojawił się przy przebudowie strony internetowej spółki. Na skutek błędu w komunikacji, pracownik podwykonawcy omyłkowo umieścił na nowej stronie pliki z danymi ze starego serwisu, które zostały zindeksowane przez wyszukiwarkę Google i stały się dostępne dla wszystkich. Były to dane takie jak: imię, nazwisko, adres e-mail, adres zamieszkania, zaszyfrowanego hasła dostępu do panelu klienta. Naruszenie dotyczyło 21 453 osób" - informował wówczas serwis prawo.pl.
W listopadzie 2023 r. prezes firmy był gościem "Biznes Klasy". - Widzę, jak niektóre nasze samochody lądują w rowie albo się palą i przyznam, że nie mam już gęsiej skórki. Dla mnie to już jest norma. To jest wliczone w koszty działalności - mówił w rozmowie z Łukaszem Kijkiem.
Opowiadał, że najgłośniejszym przypadkiem zniszczenia auta przez klienta był ten z 12 grudnia grudnia 2020 r., gdy 245-konne Porsche Cayman wytrzymało w usłudze carsharingu zaledwie 12 godzin. Rozmowę można obejrzeć poniżej:
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo