- Już od poziomu 4 tys. zł brutto sama osoba ma odczucie, że należy do klasy średniej - mówił wiceminister Patkowski w Radiu Wnet.
To oznacza, że według wiceszefa resortu finansów wystarczy dostawać na rękę 2907,96 zł na umowie o pracę, by klasyfikować się do klasy średniej.
Jakie zawody dają takie zarobki? Sprawdziliśmy to w bazie serwisu wynagrodzenia.pl. Z naszej analizy wynika, że próg klasy średniej, według Piotra Patkowskiego, przekraczają zwykle przedstawiciele takich zawodów, jak asystent naukowy, dyspozytor, technik normowania pracy, tokarz czy operator suwnic. Przeciętnie 4 tys. zł brutto zarabia w Polsce też formierz, czyli robotnik wykonujący formy odlewnicze.
Na nieco więcej, bo na 4010 zł może liczyć z kolei monter instalacji ogrzewania. O 10 zł więcej miesięcznie zarabia zwykle geodeta, choć 25 proc. specjalistów w tym fachu może liczyć na pensję ponad 5130 zł.
Również 4020 zł zarabia przeciętnie w Polsce ekspozytor towarów w sklepach oraz operator obrabiarek CNC. Nieco więcej zarabia laminiarz, którego praca polega na polega na łączeniu żywicy z tworzywami sztucznymi.
Które profesje natomiast znajdują się nieco poniżej progu klasy średniej, wyznaczonego przez wiceministra? 3930 zł zarabia przeciętnie szpachlarz, a o 10 zł więcej pielęgniarka albo operator linii produkcyjnej czy monter okien. Tokarz zarabia zwykle 3950 zł, a fryzjer 3960 zł. Nie spełniają formalnie wyznaczonego przez ministra progu, dlatego nazwijmy je aspirującą klasą średnią.
Klasa średnia po zawodówce?
Określenie "klasa średnia" jest oczywiście nieostre, aczkolwiek często kojarzy się ono ze specjalistycznymi zawodami, które wymagają lat nauki, jednak są uznawane za dość intratne, np. lekarz czy prawnik. Według bazy serwisu wynagrodzenia.pl, w tych zawodach pensje są jednak zdecydowanie wyższe.
I tak chirurg ogólny zarabia przeciętnie 7,6 tys. zł, ale 25 proc. z nich może już liczyć na więcej niż 10,9 tys. zł. Prokurator z kolei zwykle zarabia ok. 10,6 tys. zł, jednak 25 proc. prawników o tej specjalizacji ma pensje na poziomie powyżej 14,4 tys. zł.
Czy jednak w pojęciu "klasa średnia" chodzi tylko o pieniądze? Krzysztof Wielecki, profesor socjologii UKSW przyznaje, że sami naukowcy nie są zgodni, czym właściwie ta klasa średnia jest.
- Teorii na ten temat jest mnóstwo. Najczęściej mówi się o tym, że są cztery wyznaczniki tego, czy ktoś należy do klasy średniej - mówi profesor. - Oczywiście są to pieniądze. Ale często również wykształcenie oraz "wpływowość". Mówi się też o prestiżu, choć wynika on przecież wprost z poprzednich trzech czynników - dodaje Wielecki.
Ze względu na mnogość teorii, zdaniem profesora trudno stwierdzić, czy pracownik fizyczny po zawodówce może być reprezentantem klasy średniej, czy jednak by się w niej znaleźć, trzeba skończyć studia.
- Czy minister Patkowski miał prawo powiedzieć, że klasa średnia zaczyna się od 4 tysięcy brutto? Myślę, że tak, o ile nie uznamy tego za naukowy wywód. Jednak aby skonstruować naukowy wywód na ten temat, to trzeba by napisać jakieś 25 stron - uśmiecha się profesor.
Ekspert rynku pracy widzi to jednak zupełnie inaczej. - W moim odczuciu nie powinniśmy mówić o klasie średniej przy poziomie zarobków 4 tys. zł brutto miesięcznie. Jeżeli przyjmiemy, że do klasy średniej zaliczają się inżynierowie, lekarze czy dyrektorzy, to te osoby zarabiają mniej więcej od 7,5 tys. zł netto - mówi money.pl Krzysztof Inglot, prezes firmy Personnel Service.
- I to jest poziom zarobków, który pozwala na kupno nieruchomości czy samochodu. Wtedy możemy mówić o klasie średniej. Górną granicą będą pewnie zarobki na poziomie ok. 40-50 tys. zł netto miesięcznie, kiedy zaczyna się klasa wyższa, to będą m.in. prezesi firm, którzy osiągają takie wynagrodzenia - dodaje Inglot.
Wyjaśnienie: za przeciętną pensję rozumiemy jej medianę na danym stanowisku. Oznacza to, że poniżej i powyżej mediany znajduje się dokładnie po 50 proc. danych. Przykładowo - jeżeli mediana wynosi 2 tys. zł, to znaczy, że wynagrodzenie na danym stanowisku jest w połowie zakładów niższe, a w połowie wyższe od 2 tys zł.