Klocki LEGO zna każdy. Zabawka duńskiej firmy podbiła świat, szacuje się, że bawi się nią ponad 400 mln osób rocznie. I to nie tylko dzieci, klocki mają swoją rzeszę fanów także wśród osób dorosłych - i to właśnie dorośli fani LEGO, kolekcjonerzy i inwestorzy z zasobnym portfelem, odpowiadają za cenowe szaleństwo, do jakiego dochodzi na rynku.
Przykład? Zestaw "King's Castle", którego cena katalogowa wynosiła 459,99 złotych, obecnie kosztuje kilka tys. złotych. Najtańsza oferta, jaką udało nam się znaleźć na polskich serwisach aukcyjnych, to 2599 złotych. Bez pudełka.
- Przykładem takiego gwałtownego wzrostu cen może być zestaw "Witajcie w Apokalipsburgu", którego cena katalogowa to 1300 złotych. LEGO ma taką politykę, że zestaw jest produkowany 2-3 lata. Później produkcja się kończy i na rynku wtórnym ceny rosną. Teraz ten zestaw kosztuje ponad 3 tys. złotych - tłumaczy w rozmowie z money.pl Tomasz Franaszek, właściciel sklepu znaneklocki.pl i autor kanału na YouTube - Fani Klocków.
Spekulanci na rynku zabawek
Rynek kolekcjonerskich zestawów LEGO może być przyczyną sporych kłopotów, o czym przekonał się nasz czytelnik, pan Daniel, który planował zakup prezentu dla dzieci. - Córki zażyczyły sobie szpital z serii LEGO Friends. Jeszcze dwa lata temu ten zestaw kosztował 390 złotych. Teraz ceny wahają się od 700 do 1100 złotych - mówi.
W końcu, po długich poszukiwaniach, udało się znaleźć używany zestaw za 380 złotych. Ale bez instrukcji i pudełka.
- W ogóle mnie to nie dziwi - mówi Tomasz Franaszek. - Rynek LEGO, podobnie jak wszystkie inne, rządzi się prawami popytu i podaży. Jeśli jakiś towar jest trudno dostępny i sprzedawca może sobie za niego zażyczyć wyższą cenę, to na pewno tak zrobi.
Tłumaczy jednak, że ruchy inwestorskie nie mają wpływu na bieżące ceny zestawów, które są w obiegu. Nie sprawiają też, że stają się niedostępne.
- Pamiętajmy, że zgodnie z polityką LEGO zestawy są produkowane przez określony czas i dostępne. Jeśli się kończą, firma zamawia kolejne partie. Nie można więc powiedzieć, że spekulanci zabierają dzieciom zabawki. Ceny rosną dopiero, kiedy zestaw wypada z obiegu i zaczynają się nim interesować kolekcjonerzy. I dotyczy to przede wszystkim zestawów, które LEGO projektuje z myślą o dorosłych fanach - tłumaczy Tomasz Franaszek.
Co można znaleźć na strychu?
Nawet jeśli ktoś nie planuje inwestowania w klocki LEGO, może mieć w swojej szafie czy na strychu prawdziwą perełkę. Ceny zestawów sprzed wielu lat osiągają nieraz zawrotne ceny.
Wydany pod koniec lat 70. XX w. zestaw "Żółty Zamek", w fabrycznie zamkniętym pudełku, potrafi kosztować nawet 30 tys. złotych. Pochodzący z lat 90. okręt "Black Seas Barracuda", również w zamkniętym i nigdy nieotwieranym pudełku, kosztuje około 12 tys. złotych.
- Takie zestawy, żeby były cenne dla kolekcjonerów, muszą mieć fabrycznie zamknięte opakowania - tłumaczy Tomasz Franaszek. - Cena "Barracudy" spada do ok. 2,5 tys. złotych, jeśli pudełko jest otwarte.
Ale nawet otwarte i używane klocki potrafią kosztować sporo. Mniejszy okręt z pirackiej serii "Carribean Clipper" - bez pudełka, ale za to z kompletem oryginalnych żagli, może kosztować około tysiąca złotych. Wyspa z tej samej serii, również bez oryginalnego pudełka, to około 400 złotych.
Inwestycja w klocki
To, że zestawy LEGO, które wyszły już z obiegu, zyskują na wartości, przyciąga inwestorów. Wielu po latach odkrywa na nowo swoją pasję do duńskich klocków. Żeby jednak zarobić na LEGO, trzeba trochę o rynku wiedzieć.
- LEGO bardzo pilnuje dat zakończenia produkcji konkretnych zestawów i upublicznia je bardzo późno. Wiele decyzji podejmuje się w oparciu o plotki czy dane pochodzące od kogoś wewnątrz firmy - tłumaczy Tomasz Franaszek. - Przykładem może być "Batmobil", zestaw skierowany głównie do dorosłych fanów. Środowisko obiegła plotka, że w przyszłym roku produkcja się zakończy. Zainteresowanie nim jest tak duże, że choć teoretycznie nadal powinien być w oficjalnej sprzedaży, już są problemy z jego dostępnością.
Inwestycja w LEGO, choć może być opłacalna, nie jest jednak wcale prosta. I raczej nie będą nią zainteresowane osoby dysponujące dużymi pieniędzmi.
- Jeśli za 300 tys. złotych kupimy złoto, to możemy je trzymać w domu. Jeśli za tyle samo kupimy kryptowaluty czy akcje, to miejsca nie potrzebujemy wcale. Ale jeśli wydamy 300 tys. na klocki, to już potrzebujemy magazynu, i to sporego - tłumaczy Tomasz Franaszek. - Nie mówiąc już o tym, że sprzedanie klocków za 300 tys. złotych nie jest wcale łatwe i wymaga dużo czasu.
Pewne pieniądze
To ile w takim razie można zarobić? To zależy od zestawu, w jaki się zainwestuje. Jedną z najpewniejszych inwestycji jest seria modułowych budynków Creator Expert, z której co roku wypada jeden. Pierwszy zestaw z serii - "Kawiarnia na Rogu" - kosztował 150 euro. Dziś cena przekroczyła poziom 10 tys. złotych.
- Wspomniany wcześniej "Batmobil" jeszcze w sierpniu kosztował 800 złotych. We wrześniu pojawiły się pierwsze sygnały o wycofaniu produkcji. Teraz zestaw kosztuje na rynku wtórnym już 1600 złotych - mówi Tomasz Franaszek.
Wartość wielu zestawów z serii zwykle rośnie o 40 do 100 proc. w ciągu pierwszego roku od ich wycofania z produkcji. W cenie są także wszystkie serie, produkowane na licencjach, np. filmowych. Wciąż jedną z najpopularniejszych serii, której zestawy biją rekordy, są "Gwiezdne Wojny".
- Nie można określić stałej stopy zwrotu, ale jeśli inwestycja w LEGO przynosi między 80 a 100 proc. zysku, to należy ją uznać za udaną - mówi Tomasz Franaszek.
Dywersyfikacja portfela
Czasem jednak inwestycja może się nie udać. Nie wszystkie zestawy są jednakowo popularne, a czasem zdarza się nawet, że LEGO wznawia produkcję tych, które wcześniej wycofano. W takim przypadku cena wraca do poziomu katalogowej.
- Jak we wszystkich inwestycjach potrzebna jest dywersyfikacja portfela - tłumaczy Tomasz Franaszek. - Włożenie wszystkich pieniędzy w jeden konkretny zestaw jest ryzykowne. Kupować powinno się różne i wyprzedawać wtedy, kiedy zyskają na wartości.