Afera wokół tweetów Elona Muska trwa od wielu miesięcy. W sierpniu ubiegłego roku założyciel Tesli ogłosił na swoim profilu, że zabezpieczył fundusze na wykupienie akcji spółki od inwestorów i wyprowadzenie jej z giełdy.
Uruchomiło to gwałtowne huśtawki cen akcji. Następnie przedsiębiorca i miliarder wycofał się ze swoich słów. Komisja uznała, że takie działanie wprowadza akcjonariuszy w błąd. Sprawa trafiła do sądu i zakończyła się ugodą.
Musk ustąpił ze stanowiska prezesa rady nadzorczej Tesli, zapłacił grzywnę i – co najważniejsze – zgodził się na to, że będzie konsultować swoje komunikaty.
Problem w tym, że do dziś nie wyłoniono osoby, która miałaby pilnować, co Musk "zatweetuje". Nie trzeba było długo czekać, aż twórca Tesli znowu wystukał na klawiaturze wiadomość, która wpędziła inwestorów w osłupienie.
19 lutego Musk podał na Twitterze, że jego firma "wyprodukuje ok. 500 tys. samochodów w 2019 roku". Po kilku godzinach skorygował swoją wiadomość, podając mniej optymistyczne prognozy.
SEC uznała, że to naruszenie podpisane w ubiegłym roku ugody. Założyciel Tesli ma teraz siedem dni na porozumienie się z przedstawicielami amerykańskiej komisji papierów wartościowych w sprawę prawidłowego korzystania z Twittera.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl