O kłopotach sieci Tesco informujemy od dawna. Zamykane się kolejne sklepy, prowadzone są zwolnienia grupowe. Niedawno pisaliśmy o tym, że brytyjska sieć zamyka w Polsce następne 5 sklepów. Markety przejmowane są przez inne sieci, jak pisaliśmy w lutym, trzy sklepy po Tesco zostały przejęte przez Kaufland. Wnioski o przejęcie innych złożyły Leroy Merlin i Carrefour.
Jak czytamy w "Gazecie Wyborczej", Tesco chce się wycofać z Polski, ale nie może. Dlatego sprzedaje się na części.
Przykładem jest przedwstępna umowa zakupu trzech centrów handlowych należących do grupy Tesco przez Echo Investment - w Warszawie, Krakowie oraz w Gdańsku. "Wyborcza" podkreśla, że sprzedaż lokalizacji krakowskiej ma znaczenie symboliczne, tam bowiem jest siedziba polskiego Tesco.
Za kryzys brytyjskiej sieci odpowiada szereg decyzji. Jedna z ważniejszych, które wylicza "Wyborcza", to wprowadzenie centralnych zakupów dla czterech krajów. Sieć, która postawiła na duże placówki, w porę nie zauważyła, że trend się zmienia - hipermarkety zaczęły być skutecznie podgryzane przez dyskonty. Jednocześnie duże placówki Tesco bez odpowiednich inwestycji starzały się. I zwalniały pracowników. Żeby odzyskać blask, potrzebne są pieniądze, w tym na odnowienie placówek. Same sklepy muszą upodobnić się do dyskontów. Rzecz w tym, że tu mają silną konkurencję.
Tesco Polska na sporym minusie. 200 mln zł straty
Jak informowaliśmy pod koniec ubiegłego roku, Tesco chce w Polsce skupić się na mniejszych sklepach. Decyzja oznacza przebudowę największych hipermarketów do formatu tzw. hipermarketów kompaktowych. W prezentacji po wynikach za pierwsze półrocze 2019/20 Tesco podawało, że chce mieć docelowo w Polsce 97 kompaktowych hipermarketów oraz 216 supermarketów, czyli łącznie 313 sklepów. Grupa informowała także, że zamierza w Polsce zmniejszyć liczbę pozycji asortymentowych z 41 000 SKU (ang. Stock Keeping Unit, jednostka magazynowa przypisana do produktu) do około 11 000 - 13 000 SKU.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl