Niektóre lokale wyłamują się z obowiązującego od końca października zakazu organizacji imprez i sprzedawania jedzenia na miejscu. Jednym z nich jest klub PiwPaw przy ulicy Parkowej w Warszawie.
Klub już od kilku tygodni usiłuje obejść zakazy. Właściciele zamieniają więc pub w muzeum kapsli, miejsce warsztatów piwnych, a ostatnio w basen piwny. Zapraszają gości, którzy na warsztatach chcą poćwiczyć donoszenie kufla z piwem od baru do stolika lub przechylanie pokala w celu wypicia zawartości. Ostatnio, jako basen piwny, zapraszali na imprezę "surferów trzeciej fali". Na brak gości nie narzeka.
4 marca oprócz chętnych do zabawy w środku pojawili się również funkcjonariusze Krajowej Administracji Skarbowej, Policji i pracownicy sanepidu. W trakcie trwającej przez niemal trzy godziny interwencji policjanci wylegitymowali wszystkich przebywających w lokalu włącznie z obsługą - w sumie 53 osoby.
Po interwencji imprezy nadal się odbywały
Państwowa powiatowa inspektor sanitarna w Warszawie poinformowała, że kontrola zakończyła się sporządzeniem protokołu i wręczeniem przedsiębiorcy decyzji nakazującej zaprzestania działalności polegającej na gromadzeniu osób w przestrzeni zamkniętej.
Wojewoda Mazowiecki Konstanty Radziwiłł został poproszony w programie "Newsroom" w Wirtualnej Polsce o skomentowanie działania tego rodzaju miejsc. Przyznał, że ma informacje, że "tu i ówdzie pojawiają się nielegalne miejsca, gdzie ludzie się gromadzą".
- Zapewniam, że po tej rozmowie poproszę o to, żeby służby tam się wybrały - zadeklarował Radziwiłł.
Na właścicielach stołecznego klubu interwencja policji i innych służb nie zrobiła wrażenia, bo jak donoszą za pośrednictwem mediów społecznościowych, w miniony weekend odbyła się kolejna impreza. Na dowód załączyli zdjęcia, na których widać zdjęcia uśmiechniętych ludzi w oryginalnych przebraniach.
Właściciele pubu nie mają zamiaru zaniechać działalności. Przed kilkoma godzinami na ich profilu na Fb pojawił się dość prowokacyjny wpis, zapraszający osoby, które zmarzną na planowanych na poniedziałek demonstracjach "Hasło osiem kwiatów".
Przychody o 87 proc. w dół
Niech każdy sam oceni, czy zachowanie właścicieli lokalu to przejaw troski o firmę, czy jednak również zuchwałość, która może doprowadzić do powstania niebezpiecznych sytuacji. Nie bez znaczenia w całej tej sytuacji są liczby. Właściciel pubu powiedział r rozmowie z PAP, że w trzecim kwartale 2019 r. miał 3,7 mln zł przychodów, a w trzecim kwartale 2020 r. - 425 tys. zł. To 87-proc. spadek przy kosztach na tym samym poziomie.
Przyznał, że jest tym bardzo zmęczony i rozważa zamknięcie klubu. Jak widać, postanowił jeszcze zawalczyć.