W czwartkowe popołudnie odbyło się spotkanie szefów ugrupowań tworzących koalicję KO, Trzeciej Drogi i Lewicy - podała Polska Agencja Prasowa w depeszy z godziny 19.27. Jak mówili przed spotkaniem rozmówcy money.pl, jednym z głównych tematów miała być kwestia postulatów, na realizacji których szczególnie zależy koalicjantom Donalda Tuska.
Jeden z naszych rozmówców z obozu rządzącego twierdził, że ze strony Tuska miała paść propozycja, by każdy z koalicjantów przygotował po dwa takie postulaty. Ma to być reakcja szefa Platformy Obywatelskiej na ostatnie utyskiwania koalicjantów, że obóz rządzący jak dotąd za bardzo skupiał się na realizowaniu 100 konkretów na pierwsze sto dni rządów autorstwa KO, a za mało na rzeczach istotnych z ich punktu widzenia. Ostatecznie, jak ustaliliśmy, koalicjanci przyjdą na czwartkowe spotkanie z większą liczbą tematów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Koalicyjne postulaty
I tak np. dla PSL - jak słyszymy - najistotniejsze w tej chwili są takie sprawy jak: reforma składki zdrowotnej, wprowadzenie programu "Akademik za złotówkę", uchwalenie projektu ustawy o wychowaniu patriotycznym czy kwestie dotyczące mieszkalnictwa (pakiet ustaw szykowanych w resorcie rozwoju, w tym "Kredyt mieszkaniowy naStart").
Postulaty te częściowo zazębiają się z priorytetami Polski 2050. Dla partii Szymona Hołowni w tej chwili priorytetem jest również reforma składki zdrowotnej, przy czym w dużo większym zakresie niż to, co jest zapowiadane (likwidacja obowiązku odprowadzania składki od sprzedaży środków trwałych).
- Chcielibyśmy, by na tę reformę przeznaczone było tyle, ile na rentę wdowią, czyli 4 mld w 2025 roku, 12 mld w 2026 i 15-16 mld zł w roku 2027. Skoro są środki na rozwiązania socjalne, muszą być na działania prorozwojowe - wskazuje jeden z działaczy Polski 2050.
Drugim istotnym tematem dla tej formacji ma być kwestia cen energii i spraw związanych z transformacją energetyczną. Polska 2050 chce, by do końca roku przyjęta została ustawa, która ma regulować rozwój energetyki wodorowej w Polsce, a także ustawa o odnawialnych źródłach energii.
Ambitne plany zamierza też zgłosić Lewica. - Chcemy na stole położyć przede wszystkim kwestię polityki mieszkaniowej, do tego dochodzi sprawa związków partnerskich, podwyższenie zasiłku pogrzebowego i ozusowanie umów śmieciowych lub przynajmniej zaliczenie ich do stażu pracy - wskazuje ważny polityk Lewicy.
Plan działań
Agenda działań jest ściśle usystematyzowana. Na potrzeby rozmów liderów koalicji powstała nawet specjalna lista najbliższych działań i zamierzeń wszystkich ugrupowań i należących do nich resortów. Harmonogram podzielono na okresy - m.in. do 15 października (rocznica wyborów) i do 13 grudnia (rocznica powstania rządu Donalda Tuska).
- Musimy ustalić plan działań co najmniej do końca roku, które ustawy idą, a które nie, bo potem mamy rok wyborów prezydenckich i pewne sprawy, zwłaszcza te trudniejsze, lepiej dopiąć zanim kampania na dobre się rozwinie - zwraca uwagę ważny koalicyjny rozmówca.
Jak tłumaczy jedna z osób, z którymi rozmawialiśmy, tego rodzaju planowanie działań, z dokładnością praktycznie co do tygodnia, ma pozwolić koalicjantom na uniknięcie kolejnych zawirowań, w których np. Trzecia Droga czy Lewica medialnie dociskają KO lub robią problemy przy procedowaniu jakichś ustaw, by uzyskać zapewnienie, że ich postulaty również będą uwzględnione - tłumaczy jeden z koalicyjnych rozmówców.
Jedną z takich sytuacji obserwowaliśmy przy okazji uchwalania ustawy dotyczącej renty wdowiej. - Najbardziej zależało na tym Lewicy, ale w pewnym momencie postawiła się Polska 2050, która w zamian za poparcie projektu zażądała od Andrzeja Domańskiego (ministra finansów - red.) publicznej deklaracji w sprawie zmian w składce zdrowotnej - wskazuje rozmówca.
To wtedy Domański potwierdził, że na przyszłoroczną reformę składki zabezpieczone będą 4 mld zł i że planem minimum jest usunięcie przepisów o odprowadzaniu składki od sprzedaży środków trwałych (np. przy sprzedaży firmowego auta).
Budżetowe wyzwanie
W tym kontekście dyskusja liderów miała dotyczyć przede wszystkim projektu ustawy budżetowej na 2025 rok, nad którą prace finalizuje resort finansów. W przyszłym tygodniu projekt ma stanąć na rządzie, a następnie - najpóźniej do końca września - musi trafić do Sejmu.
Od tego momentu będą cztery miesiące na jego uchwalenie i przesłanie na biurko prezydenta. Jeśli to się nie stanie, prezydent będzie miał prawo zarządzić skrócenie kadencji Sejmu. - To fundamentalna ustawa, do tego pierwsza, za którą w całości odpowiadamy, bo budżet na 2024 rok to w dużej mierze niestety scheda po PiS. Nie możemy sobie pozwolić na jakieś koalicyjne komplikacje przy jej procedowaniu, dlatego trzeba to przedyskutować - zwraca uwagę osoba z koalicji rządzącej.
Nasi rozmówcy nie spodziewają się jednak, by przy okazji prac nad tak ważnym projektem którykolwiek z koalicjantów miał zaszantażować pozostałych, że za nim nie zagłosuje, o ile nie zostaną zrealizowane jakieś jego postulaty w innych obszarach.
- To byłby już zbyt duży kaliber - przekonuje rozmówca z Lewicy. Rozmowy w sprawie przyszłorocznego budżetu mogą być na tym etapie o tyle skomplikowane, że resort finansów nie chce zdradzać szczegółów, np. dotyczących planowanego deficytu budżetowego czy poziomu zadłużenia. I to nawet politykom z własnego obozu. - Te dane mają wpływ na rynki. Nawet ministrowie ich nie znają - wskazuje nasz rozmówca z MF.
Nowe otwarcie
Generalnie w koalicji panuje przekonanie, że potrzebne jest odświeżenie formuły współpracy i lepsza koordynacja działań. Zwłaszcza że w ostatnim czasie protokół koalicyjnych rozbieżności poszerzał się, zamiast kurczyć. Widać to chociażby na przykładzie opisywanego przez nas konfliktu na linii resort rozwoju (PSL) - resort funduszy (Polska 2050) wokół nowego program dopłat do kredytów mieszkaniowych.
Szymon Hołownia twierdzi, że po defiladzie wojskowej 15 sierpnia rozmawiał z Donaldem Tuskiem o powołaniu Rady Koalicji, która zbierałaby się co tydzień i dyskutowała o bieżących sprawach. Tyle że postulat ten wywołał konfuzję wśród niektórych polityków obozu rządzącego.
- Przecież mamy spotkania liderów czy Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów, po co nam kolejne gremium? - zastanawia się rozmówca z Lewicy. Z kolei polityk PSL w rozmowie z nami nie kryje irytacji. - Ciągle słyszę o jakimś "nowym otwarciu". Otwierać to można puszkę, kto wie, czy już nie przeterminowaną. Zamiast poświęcać czas na bzdury, skupmy się na realizowaniu umowy koalicyjnej - postuluje rozmówca money.pl.
Tomasz Żółciak i Grzegorz Osiecki, dziennikarze money.pl