O wsparcie dla branży transportowej pytany był na wtorkowej konferencji prasowej szef KPRM Michał Dworczyk. Powiedział, że rząd cały czas analizuje sytuację i możliwości różnych form pomocy wszystkim branżom. - Zaangażowaliśmy bardzo poważne środki w pomoc gospodarce, (...) w ochronę miejsc pracy. Dzięki olbrzymim transferom finansowym udało nam się ochronić blisko 5 mln miejsc pracy – dodał minister.
Protest w Kielcach trwał dwie godziny. Około pięćdziesięciu autokarów jeździło powoli między dwoma kieleckimi rondami. Protestujący domagali się, aby rząd uwzględnił ich w planach wsparcia firm dotkniętych kryzysem. I to zarówno tych, którzy prowadzą regularne linie autobusowej, jak i turystyczne, pracujące sezonowo.
- Obostrzenia dotknęły nie tylko przewoźników, ale również turystykę, hotele, biura podróży. Na liniach regularnych zajętych może być pięćdziesiąt procent miejsc siedzących. Ale z uwagi na obostrzenia w wielu sektorach gospodarki, tych ludzi jest zdecydowanie mniej. Zdarza się, że autobus wozi po dwie, trzy osoby. Dlatego dopłata złotówki do kilometra, na tych liniach regularnych, to jest jeden z naszych postulatów – podkreślił Antosiewicz.
Przedsiębiorcy chcą też dopłat do autobusów, uzależnionych od klasy emisji spalin i wielkości pojazdu oraz odroczenia płatności rat kredytów i leasingów do czerwca 2021 roku.
Wśród postulatów jest też czasowe zwolnienie ze składek ZUS.
- Na przestrzeni ostatnich lat wprowadzono przepisy dotyczące normy emisji spalin w autobusach. To zmusiło przewoźników do wymiany taboru, w przeważającej części jest on wzięty w leasing, który trzeba spłacać. Sytuacja jest dużo gorsza niż w marcu, mimo że część gospodarki działa. Wcześniej była nadzieja, że przyjdą wakacje i turystyka ruszy. W tej chwili nadziei nie ma żadnej. Do jakiegoś delikatnego ruchu w sezonie mamy przynajmniej sześć miesięcy i to pod warunkiem, że sytuacja z pandemią się unormuje – podkreślił Antosiewicz.
Protesty odbyły się m.in. także w Warszawie, Gdyni, Białymstoku czy Wrocławiu.