Już wkrótce w polskich miastach zaroi się od billboardów akcji "Walczymy o Polską Niezależność". To kampania Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej, czyli stowarzyszenia firm tworzących sektor energetyczny w Polsce. Zgodnie z deklaracjami twórców, ma ona przeciwdziałać rosyjskiej dezinformacji i informować, dlaczego prąd w Polsce drożeje.
Nowa kampania o cenach prądu
Jak czytamy na stronie PKEE, "flagowym elementem najnowszej kampanii są billboardy, z niezwykle wyrazistą i jednoznaczną grafiką - słup energetyczny rzuca cień karabinu maszynowego". Zdaniem autorów to jednoznacznie wskazuje, że energia elektryczna jest "jednym z elementów wojny". Całości dopełnia wizerunek Władimira Putina i podpis "wysokie ceny energii to też jego broń".
Naszą odpowiedzią na propagandę Kremla jest merytoryczna wiedza o energii, o przyczynach wzrostu cen oraz o tym, co robi nie tylko polski rząd, ale również sektor energetyczny, by chronić Polaków przed wysokimi cenami energii elektrycznej - przekonuje w komunikacie Wojciech Dąbrowski, prezes PGE i zarazem prezes rady zarządzającej PKEE.
Choć akcja ma przede wszystkim powiązać kwestię drożejącej energii z polityką Kremla, to nie zabraknie w niej krytyki Unii Europejskiej i Niemiec. W ponaddwuminutowym materiale (można go zobaczyć na końcu artykułu) Brukseli i Berlinowi poświęcono łącznie ok. 30 sekund.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Naszym sąsiadom twórcy kampanii zarzucają nadmierne uzależnienie się od rosyjskich surowców energetycznych w ramach strategii Wandel Durch Handel (pol. zmiany przez handel), co - zdaniem autorów reklamy - było furtką dla Władimira Putina do szantażu energetycznego Europy. Samej Unii natomiast wypomniano system EU ETS, który wpływa na ceny emisji gazów cieplarnianych.
To kolejna akcja billboardowa
Kampania "Walczymy o Polską Niezależność" jest kolejną akcją przygotowaną przez sektor energetyczny, która ma tłumaczyć Polakom, dlaczego muszą płacić coraz więcej za prąd. Poprzednia - obwiniająca Unię Europejską - wywołała sporo kontrowersji. Jej twórcy sugerowali, że polityka klimatyczna UE wpływa na 60 proc. kosztów produkcji energii, choć eksperci w rozmowie z money.pl podkreślali, że to manipulacja.
Wtedy też przedstawiciele firm nie byli w stanie wytłumaczyć sensu zorganizowania tej kampanii (a samo spotkanie z dziennikarzami próbowali utajnić). Wirtualna Polska natomiast ujawniła, że za całą inicjatywą stało kierowane przez wicepremiera Jacka Sasina Ministerstwo Aktywów Państwowych, a kosztowała ona ponad 12 mln zł.