Chodzi o dług instytucji sektora rządowego i samorządowego (czyli tzw. general government), liczony według metodologii unijnej, który daje najpełniejszy i rzetelny obraz polskiego zadłużenia i pokazuje, ile kosztuje walka ze skutkami pandemii COVID-19.
Tylko w trzecim kwartale zadłużenie wzrosło o 51,3 mld zł i wyniosło 1,307 bln zł. W ciągu trzech pierwszych kwartałów ubiegłego roku dług publiczny zwiększył się o 262 mld zł.
„Ponad połowa przyrostu długu w okresie 3 kwartałów 2020 roku wynikała bezpośrednio z pandemii (Fundusz Przeciwdziałania COVID-19, Tarcza Finansowa PFR). Wspomniane fundusze odpowiadają już za 11 proc. całego zadłużenia – zauważają ekonomiści Pekao.
Fundusz COVID-19 to 82 mld zł, a tarcza PFR za 62 mld zł, co razem daje 144 mld zł i odpowiada za 55 proc. przyrostu długu publicznego w pierwszych trzech kwartałach ubiegłego roku.
Po trzecim kwartale 2020 roku zadłużenie Polski wzrosło do 56,7 proc. PKB. Jak wypadamy na tle innych krajów? Jesteśmy poniżej średniej unijnej, która wynosi ok. 90 proc. PKB.
Wypadamy znacznie gorzej niż np. Estonia, gdzie dług stanowi niecałe 19 proc. PKB, ale daleko nam do Włoch (154 proc.) czy Grecji (prawie 200 proc.).