Za niespełna miesiąc, 8 lutego 2025 r., systemy elektroenergetyczne Litwy, Łotwy i Estonii zostaną odłączone od rosyjskiego systemu IPS/UPS, a dzień później - zsynchronizowane z systemem Europy kontynentalnej. Ten natomiast sięga od Portugalii na zachodzie oraz do Turcji i Ukrainy na wschodzie.
Ta kluczowa operacja dla uniezależnienia krajów bałtyckich od rosyjskich dostaw prądu i zabezpieczająca wschodnią flankę NATO odbywa się na starcie polskiej prezydencji w UE. Zarówno strona polska, jak i litewska wzmaga zabezpieczenia kluczowych połączeń energetycznych w tym strategicznego mostu przez tzw. przesmyk suwalski. Zagrożenie kolejnym atakiem sabotażowym wzrasta, a przełączenie systemów energetycznych może stać się okazją dla wrogich działań.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Linia energetyczna między Polska a Litwą staje się bardzo ważnym elementem o strategicznym znaczeniu. Podłączenie się do sieci europejskiej łączy się zaś z ryzykami. Doskonale wiedzą o tym również Rosjanie. Biorąc dodatkowo pod uwagę ostatnie ataki na podmorskie kable na Bałtyku oraz kontekst polskiej prezydencji, można się spodziewać zagrożenia, prób testowania naszej odporności - komentuje dla money.pl Szymon Pastucha, analityk PISM.
Zabezpieczyć mosty
Na miesiąc przed kluczową datą (8.02) Litwa poinformowała, że wzmacnia ochronę polsko-litewskiego mostu energetycznego LitPol Link w Olicie. Premier Gintautas Paluckas potwierdził, że są próby zakłócania procesu odłączania się od rosyjskiej sieci i połączenia z kontynentalną siecią europejską.
To reakcja po sabotażu, do jakiego doszło 24 grudnia w Zatoce Fińskiej. Uszkodzone zostało inne ważne połączenie elektroenergetyczne w ramach tzw. pierścienia bałtyckiego - magistrali EstLink 2 oraz cztery kable telekomunikacyjne.
Jak oświadczył litewski wiceminister energetyki Arnoldas Pikzirnis - pomimo tych działań - odłączenie od rosyjskiego systemu "jest nieodwołalne i zostanie przeprowadzone na początku lutego". Dodał również, że na Bałtyku zostały wdrożone systemy antydronowe i ochrona obiektów podwodnych, monitorowanie kabla elektrycznego NordBalt między Litwą a Szwecją.
Money.pl zapytał Polskie Sieci Energetyczne o działania po polskiej stronie. Jak poinformował nas Maciej Wapiński, rzecznik polskiego operatora, PSE zapewniają ochronę infrastruktury przesyłowej na terytorium RP. - Spółka współpracuje przy tym z odpowiednimi służbami i instytucjami krajowymi, a także operatorami systemów przesyłowych sąsiadujących państw - podkreślił.
Od czasu rosyjskiej napaści na Ukrainę obowiązuje stan podwyższonej gotowości i infrastruktura jest stale monitorowana, a szczególną uwagę PSE przywiązują do połączeń z innymi państwami, w tym zwłaszcza z Litwą, Szwecją i Ukrainą. Wprowadzane są także nowe rozwiązania wzmacniające bezpieczeństwo fizyczne infrastruktury - wyjaśnia Wapiński.
Choć szczegóły tych dziań są objęte tajemnicą i nie mogą być podawane do wiadomości opinii publicznej, polska spółka współpracuje z operatorami systemów Litwy, Łotwy i Estonii przy wzmocnieniu ochrony infrastruktury w regionie. - Trwają rozmowy dotyczące prowadzenia wspólnych projektów w tym zakresie oraz pozyskania na nie unijnego wsparcia - zaznaczył rzecznik PSE.
Kluczowy punkt na mapie
Incydenty na Morzu Bałtyckim, które przez kolejne kraje wprost określane są jako działania sabotażowe, pokazują, jak bardzo testowana jest odporność sojuszu NATO i państw UE.
Most energetyczny łączący Europę kontynentalną z tzw. wyspą energetyczną krajów bałtyckich przebiega przez przesmyk suwalski. Ten 65-klimetrowy odcinek granicy polsko-litewskiej określa się jako jeden z najniebezpieczniejszych rejonów i potencjalnych punktów zapalnych w Europie. Ma on znaczenie nie tylko militarne, ale również energetyczne, a będzie ono rosło wraz z planowaną rozbudową sieci energetycznej.
- Potencjalnie łatwiej jest chronić infrastrukturę znajdującą się na własnym terytorium, niż monitorować szerokie wody dostępne dla różnych podmiotów, w tym powiązanych z Rosją czy Chinami statkom, jak to ma miejsce na Bałtyku. Zagrożenia jednak nie można zlekceważyć, a przesmyk suwalski to jeden najbardziej wrażliwych rejonów - zaznacza Pastucha.
Obecnie Polskę i Litwę łączy jedna linia. Jak informuje PSE, LitPol Link jest dwutorową linią o napięciu 400 kV i łączy stacje Ełk Bis i Alytus (Olita) po stronie litewskiej. Obecnie działa ono z wykorzystaniem tzw. wstawki prądu stałego, dzięki której możliwa jest wymiana między dwoma krajami pracującymi obecnie w ramach różnych obszarów synchronicznych. Połączenie umożliwia wymianę w obu kierunkach i ma moc 500 MW.
Po synchronizacji LitPol Link będzie pracować jako połączenie synchroniczne. Możliwość wymiany handlowej po synchronizacji będzie ograniczona do czasu budowy nowego połączenia - informuje Wapiński.
Po upadku projektu położenia podmorskiego kabla Harmony Link, łączącego Kłajpedę z Władysławowem,, zdecydowano o rozbudowie połączenia o tej samej nazwie drogą lądową.
- W ramach tego projektu powstanie nowa, dwutorowa linia prądu przemiennego o napięciu 220 kV. Połączy stację Ełk Bis w Polsce z nową stacją Gižai na Litwie. Zmodernizowana zostanie również istniejąca linia 220 kV Ostrołęka – Ełk Bis. Ponadto powstają dwie nowe stacje elektroenergetyczne w Polsce, Norki i Wigry, a stacja Ełk Bis zostanie rozbudowana - wyjaśnia w rozmowie z money.pl Wapiński.
Według informacji PSE, budżet projektu w części realizowanej w Polsce wyniesie około 3 mld złotych, z czego ponad połowa - około 368 mln euro (tj. 1,6 mld zł) - będzie pochodzić z funduszy Unii Europejskich w ramach mechanizmu Łącząc Europę (ang. Connecting Europe Facility, CEF). Zakończenie projektu jest planowane na 2030 r.
Potwierdza to, jak istotny jest to szlak energetyczny, a jego rola będzie rosła. Pozwala nie tylko na skuteczną synchronizację Litwy, Łotwy i Estonii z Europą, ale zabezpiecza te kraje przed ocięciem od prądu w razie ewentualnego konfliktu.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl