Według najnowszych prognoz Komisji Europejskiej polska gospodarka w tym roku urośnie o 3,1 proc. Wyraźnie większy optymizm bije z szacunków rządu, który spodziewa się wzrostu PKB o około 4 proc.
Kto będzie miał rację? Okaże się w grudniu, ale oba wskazania wpisują się w długoterminowe prognozy rozwoju gospodarczego przedstawiane przez byłego wicepremiera i ministra finansów Grzegorza Kołodko. Spodziewa się, że w tempie 3-4 proc. rocznie powinna rosnąć gospodarka przez najbliższą dekadę.
W wywiadzie dla Miesięcznika Finansowego "Bank" przyznał, że spodziewa się ponadprzeciętnej dynamiki. Tak na tle całego świata, jak i w porównaniu do bogatych krajów Unii Europejskiej.
"Przy czym to też będzie okres istotnych wahań tempa wzrostu, acz nie aż tak znaczących jak podczas minionych trzech dekad" - ocenił.
Te wahania powodowane mają być po części w sposób naturalny cyklami koniunkturalnymi, po części wynikać będą z nieprzewidywalnych teraz szoków zewnętrznych. Wynikną też ze zmian w realizowanej polityce gospodarczej.
Czytaj więcej: Koronakryzys. 18 banków na minusie, a reszta z połową zysków. Klienci sięgną głębiej do kieszeni
"Średnio biorąc, stać nas na trzy-czteroprocentowe tempo wzrostu PKB i warto zabiegać o każdy promil dynamiki, bo w skali dekady nawet małe roczne różnice w sumie mogą czynić różnice wielkie" - przekonuje Kołodko.
Wskazał, że przy średniorocznym tempie wzrostu w wysokości 3 proc., PKB w dziesięcioleciu rośnie o 34,4 proc., a przy 4 proc. - o prawie połowę. Jeden punkt procentowy wyższego tempa wzrostu to po dekadzie aż 8 tys. zł w PKB na głowę więcej.
Polska w Europie
Według byłego ministra finansów dynamikę gospodarczą można by odczuwalnie zwiększyć, przystępując przy właściwym kursie do obszaru walutowego euro, ale - jak wskazuje - na to się nie zanosi. A przynajmniej tak długo, jak u władzy utrzymuje się obecnie rządząca ekipa.
"W sumie - będzie lepiej, acz nie dla wszystkich i nie aż w takim stopniu, jak byłoby to możliwe przy właściwej strategii dla Polski na miarę trzeciej dekady XXI wieku. Powiedzmy otwarcie, że im większa będzie spójność społeczna, tym szybszy będzie rozwój gospodarczy. Współcześnie nam tej spójności brakuje" - uważa Kołodko.
Według niego, globalizacja pozostaje zjawiskiem nieodwracalnym, a umiejętne jej wykorzystywanie to sprawa polskiej racji stanu. Przekonuje, że "trzeba grać na wielu fortepianach. Przede wszystkim trzeba pro publico bono rozgrywać nasze położenie geopolityczne".
Wskazuje, że w światowej grze geopolitycznej i ekonomicznej Polska się nie liczy. Zwraca jednak uwagę, że "liczymy się w Unii Europejskiej", będąc największą gospodarką pośród jej nowych członków. Według niego, to ona, wraz z USA i Chinami, będzie w największym stopniu decydować o biegu procesu globalizacji i charakterze rozwoju w przyszłości.