Michał Kołodziejczak dostał się do Sejmu z listy Koalicji Obywatelskiej i w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" mówił o legalizacji bimbru.
- Dawniej tzw. księżycówka była ważnym elementem naszego kulturowego krajobrazu, który kojarzył się z tajemnicą, przekraczaniem norm, wolnością od państwa. No i była powodem do dumy tak jak nalewki, z których Polacy dawniej słynęli. Jestem za uwolnieniem prawa do produkcji na własne potrzeby, ale oczywiście na zdrowych zasadach. Tylko bezpieczne ilości i - jak jeszcze raz podkreślam - na własny użytek - oświadczył.
Lider Agrounii dodał, że "jestem za tym, by w zakresie alkoholu na własny użytek uwolnić rolników".
Legalny bimber? "To bajki"
Nie zgadza się z nim Bolesław Piecha. Poseł Prawa i Sprawiedliwości mówi w tym kontekście o "bajkach".
Takie proste rozwiązania, że każdy sobie pędzi, co chce, to są z tej bajki pana Kołodziejczaka. Aparaturka i samemu sobie coś robić, to tak było za komuny. Ja to pamiętam, ale pan Kołodziejczak chyba nie - odpowiedział dla "Faktu".
W latach 2005-2007 Piecha był wiceministrem zdrowia. Z tej perspektywy uznał, że legalny bimber byłby zagrożeniem zdrowotnym. Alkohol jest trucizną i ten poseł pewnie o tym nie wie, ale może się wyedukuje. Ktoś źle oczyści taki alkohol, sam się upije, da znajomym, zatrują się i jeszcze oślepną - ostrzegł Piecha. Dodał, że "to są głupoty".