Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Bartosz Chochołowski
|

Deregulacja zawodów idzie o krok za daleko?

0
Podziel się:

Czy kowal powinien rozliczać podatki? - zastanawia się Bartosz Chochołowski.

Deregulacja zawodów idzie o krok za daleko?

Rząd kontynuuje deregulację zawodów. Jedni powiedzą, że to dobrze, bo prościej będzie prowadzić działalność gospodarczą bez czasochłonnego i kosztownego zdobywania różnego rodzaju licencji i koncesji. Inni, że nic się zmieni, jak w przypadku taksówkarzy. Posłowie stwierdzili, że każdy będzie mógł nim być, chyba, że inaczej postanowią gminy i zostało po staremu.

Dziś na posiedzeniu rządu rozstrzygnie się los doradców podatkowych, agentów celnych, agentów i brokerów ubezpieczeniowych, biegłych rewidentów, prowadzących kolektury gier liczbowych oraz zawody związane z transportem lotniczym, kolejowym i morskim oraz inżynierowie budownictwa różnych specjalności.

Zanim jednak popadniemy w skrajny entuzjazm, jak to ulży przedsiębiorcom, to warto się zastanowić, po co regulacje wprowadzano. Pamięć jest ulotna. Kowal, który z braku zleceń szybko przekwalifikował się na doradcę podatkowego, mógł doprowadzić do ruiny nie jedną firmę. Przepisy podatkowe są skomplikowane, zresztą, gdyby były proste, żadni doradcy nie byliby potrzebni.

Oczywiście, skoro doradca jest zły, to zawsze można go zmienić, wolny rynek w końcu wyeliminuje partaczy. Jednak zanim to się stanie, wielu podatników będzie musiało płacić zaległe podatki z odsetkami karnymi, jeśli fiskus nie zgodzi się z interpretacją kowala. Aby zminimalizować to ryzyko, ustawodawca wprowadził obowiązek sprawdzenia wiedzy chętnych do tego zawodu. A problem nie jest wydumany.

Dlatego zanim ochoczo zliberalizujemy przepisy, najpierw warto się zastanowić, czy obostrzenia trzeba znosić, czy może zmieniać. Nie twierdzę, że obecne przepisy są dobre, ale nie uważam również, że zupełnie niepotrzebne. Mam obawy, że po głośnej akcji deregulacyjnej, stopniowo, powoli niektóre rozwiązania powrócą. Dobrym przykładem są pośrednicy w obrocie nieruchomościami. Dlatego wprowadzono licencje, aby ukrócić plagę oszustw na rynku.

Teraz wiele zawodów znów będzie wolnych, jednak gdy w portalach, w gazetach i w telewizji zaczną coraz częściej pojawiać się zapłakani ludzie, popularną dziś deregulację zastąpi wprowadzanie licencji. Teraz władza chce się przypodobać znoszeniem regulacji, za parę lat będzie chciała się przypodobać wprowadzając je.

Naturalnym jest, że każda licencja utrudnia dostanie się do zawodu, a zatem konkurencja jest mniejsza, czyli ceny za usługi wyższe. Z tego punktu widzenia regulacje są złe. Ale złe są te, które tylko zamykają zawód nie wnosząc nic pożytecznego. Te, które chronią klientów przed niedouczonymi partaczami, powinny zostać.

Obecnie według PWN-u deregulacja oznacza _ zmniejszenie zakresu i stopnia szczegółowości regulacji ekonomicznych _. I niech tak zostanie. Lepiej nie zmieniać definicji na _ rozregulowywanie, celowe wprowadzanie chaosu w miejsce panującego porządku _.

Autor felietonu jest zastępcą redaktora naczelnego Money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)