Prawie dwa lata temu, bo w sierpniu 2011 roku, 53-letni przedsiębiorca Stanisław Kowalczyk zburzył spokój Donalda Tuska i podczas Święta Papryki w gminie Klwów zadał nękające całe społeczeństwo pytanie: _ Panie premierze, jak żyć? _ Problemy, które dręczą Polaków tego lata, są natury dużo mniej filozoficznej. W domu, pracy, na przystankach toczą się zażarte spory o to, czy papierowe etykiety na butelkach po wodzie należy zdrapywać, dlaczego aluminiowe puszki wrzucamy do plastiku i czy mokry ręcznik papierowy nadaje się do recyklingu. No i przede wszystkim - gdzie są kubły na śmieci?
Tajników segregacji nie zdołał zgłębić nawet minister środowiska. Jak osobiście sprawdzili dziennikarze _ Super Ekspresu _, w koszu Marcina Korolca kłębią się razem puszki, butelki, a nawet zawierające rtęć żarówki. Po publikacji gazety minister posypał głowę popiołem i zabrał się za porządki, które przekroczyły już próg jego mieszkania. Dziś na ministerialnym dywaniku mają stawić się władze samorządów i zdać relację z tego, co w sprawie ustawy śmieciowej zostało zrobione.
Gęsto tłumaczyć się będą musieli włodarze Bydgoszczy, gdzie już poleciały głowy w spółce odpowiedzialnej za wywóz odpadów. Na terenie zamieszkanym przez 150 tysięcy osób firma nie zapewniła pojemników do segregacji, w efekcie czego śmieci trafiają do kontenerów zbiorczych lub zalegają w mieszkaniach. Ale nawet w miastach, gdzie segregacja wystartowała, z kubłów wylewają się pieczołowicie porozdzielane butelki, papier i resztki żywności. Brakuje pojemników, a firmy nie nadążają z wywozem śmieci. Istnieją też gminy, w których przetargi na wywóz odpadów nadal nie zostały rozstrzygnięte.
Co ciekawe, wraz z wejściem ustawy w życie, wzrosła liczba produkowanych przez Polaków śmieci. Sami mieszkańcy Wrocławia od końca czerwca wyrzucili do kubłów około 40 procent odpadów więcej, niż zwykle. 1 lipca stał się też idealną pożywką dla polityków opozycji. Działacze PiS z Radomia swój sprzeciw wobec ustawy wyrazili poprzez czerwone plakaty z wizerunkiem człowieka wyrzucającego do kosza kartkę z logo PO.Aktywiści Platformy nie pozostali im dłużni i stworzyli analogiczne, niebieskie grafiki, na których do śmieci trafia logo PiS.
Chcieli dobrze, ale wyszło jak zwykle - tak można by podsumować pierwsze dni funkcjonowania ustawy śmieciowej. Szkoda tylko, że kiedy politycy bawią się w plakatowanie ulic i przerzucanie odpowiedzialności, my za nowe, nie do końca jasne i fatalnie wprowadzone zasady wywozu śmieci, płacimy więcej. I tylko jestem ciekawa, kto pokryje koszty posprzątania radomskiego bałaganu? No i najważniejsze: do jakich pojemników trafią plakaty z logo PO?
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Oto, co Polacy wiedzą o segregacji śmieci Połowa badanych uważa, że władze powinny kontrolować, czy i w jakim stopniu mieszkańcy segregują śmieci. | |
Korolec: Śmieci segreguję, to była wpadka Jeden z tabloidów w artykule _ Śmieciowy minister to kłamca _ pokazuje zawartość śmietnika Marcina Korolca. | |
Miała być śmieciowa rewolucja, a jest śmieciowa kompromitacja Samorządom grożą gigantyczne kary za brak umów z firmami na wywóz odpadów. Dopłacimy miliony? |